eGNOSIS


Trubadurzy — kryptokatarzy?

Jerzy Prokopiuk

Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś — drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis). W 2001 roku trzeci tom: Nieba i piekła. Kolejne tomy są przygotowywane.

 

Książka dwóch pań Claudie Duhamel-Amado i Genevieve Brunel-Lobrichon Życie codzienne w czasach trubadurów (bardzo ładnie przełożona przez panią trzecią, Annę Lobę — dodajmy, że Loba w Okcytanii było imieniem oznaczającym „wilczycę”; podczas gdy poezję przynajmniej równie ładnie przełożył Jacek Kowalski) jest czymś więcej niż obiecuje jej tytuł, jest ona bowiem obszerną monografią tego jedynego w swoim rodzaju wspaniałego zjawiska ezoterycznego, religijnego, moralnego i poetyckiego, jakim był ruch trobar („szukania-i-znajdowania”), którego nosicielami byli trubadurzy — być może — ich dalsi naśladowcy: francuscy truwerzy i niemieccy minnesangerzy czy (w sposób bardziej utajniony) włoscy fedeli d'amore.

W omawianej pracy związki trubadurów z koegzystującymi z nimi w Okcytanii katarami — kataryzmu był ezoteryką i religią neomanichejską, przybyłą zarówno ze Wschodu (falami: manicheizm w III-VI wieku, paulikianizm w VI-X wieku, bogomilizm w X-XV wieku, patarenizm w XII-XV wieku — kolejno, odpowiednio, w Śródziemnomorzu, Azji Zachodniej i Środkowej i Chinach, w Armenii, w Bułgarii, w Bośni i Italii).

Kataryzmu był religią dualistyczną, w której Bóg i Troisty Demon (Lucyfer, Szatan i Nihil) walczyli o duszę człowieka, miał dwie wersje — radykalną i umiarkowaną. Zniszczony został przez papieską i królewską (francuską) krucjatę z lat 1209-1255. Wraz z kataryzmem zniszczona została także wspaniała ireniczna i liryczna kultura i cywilizacja okcytańska — ofiarą zniszczenia padli także trubadurzy.

Chciałbym tu sformułować, czy raczej odnowić (bo formułowano ją już w XIX wieku — np. robił to Napoleon Peyrat) mocną tezę: kataryzmu był ezoteryczno-religijnym źródłem inspiracji ruchu trubadurów.

A oto uzasadnienie tej tezy w formie analizy podstawowych kategorii pojęciowych ruchu trubadurów:

Najwyższym — i jedynym — przedmiotem kultu trubadurów była Dama, czyli wcielenie Bogini Wielkiej Matki, której imię pozostawało tajemnicą (zasada ezoteryką podyktowana zarówno samą czcią dla Niej, jak i zwyczajem arcanum — ochrony jej tajemnicy przed niepowołanymi) — stąd posługiwanie się senhal — słowem skrywającym imię ukochanej. (W praktyce kultu trobar spotykamy całe spektrum odniesień: od najbardziej wzniosłych porywów gnostyczno-mistycznych <z odwołaniem do Sofii, czy jej nosicielki Marii z Nazaretu> po expressis verbis erotyczne, czy wręcz seksualne związki, być może pokrewne hinduskiej tantrze.)

Trubadur był mężczyzną — wyznawcą kultu Bogini — dążącym do poznania Damy przez miłość (por. biblijne podwójne rozumienie słowa poznanie — duchowe i umysłowe oraz erotyczne i seksualne). Stąd najwyższą formą jego gnostyczno-mistycznego dążenia — i twórczości poetyckiej, będącej tegoż wyrazem — było trobar clus, to jest poezja hermetyczna; na niższych poziomach uprawiał on trobar ric — poezję wyszukaną i kunsztowną oraz trobar leu — egzoteryczną poezję, jasną i przejrzystą. W każdym wypadku poezja ta była wyrazem i zapisem jego miłości.

Trubadur dążący do poznania swojej Damy — adept zatem — nosił przydomek faidit, oznaczający banitę żyjącego z dala od przedmiotu swej miłości. Zarazem słowo to oznaczało każdego człowieka żyjącego na wygnaniu z Nieba i wrzuconego w świat materii. Dopiero w okresie krucjaty, zaczęło ono oznaczać „partyzanta” walczącego z najeźdźcami.

Miłość trubadura tęskniącego do swej Damy nazywano Amor de lonh — miłością do nieosiągalnej, stopniowo uzupełniając ją  finamor — doskonaleniem tej miłości. Były to dwa impulsy inicjacyjne.

Trubadur jako miłośnik musiał odznaczać się czterema następującymi cechami: parage, czyli szlachetnością serca, pratz — tj. moralnością, której fundamentem była mezura, umiarkowanie, joven, czyli młodością, pojętą jako młodzieńczość duchowa, oraz joi — to jest radością, jaką rodzi miłość.

Dwunastu podstawowym jasnym kategoriom trobar, przeciwstawiała się trzynasta, ciemna — inkarnowana w postaci la uzengier — wroga, czy oszczercy miłości (w analogii do dwunastu apostołów i trzynastego, zdrajcy). Katarskie przekonanie, że żyjemy w świecie stworzonym już to przez nieudolnego i okrutnego Demiurga, już przez Troistego Demona, znalazła swe gorzkie i tragiczne potwierdzenie w zniszczeniu uduchowionej i opartej na miłości religii głoszonej przez bons hommes i przez trubadurów — za sprawą la uzengiers — siepaczy-krzyżowców Kościoła rzymskiego i francuskiego państwa. Nie wolno zapominać, że właśnie na okoliczność dławienia kataryzmu powstała instytucja wsławionej okrucieństwem „świętej” inkwizycji.

Gdzie jednak szukać bezpośredniego związku między religią katarów a religią trubadurów? Sądzę, że były to dwa aspekty tej samej ezoteryki i religii: pierwszy z nich głosił transcendentny mit, którego postacią centralną był Zbawiciel Chrystus, drugi kultywował immanentny mit, którego przedmiotem był Sofia (oba te mity znajdujemy już w starożytnym gnostycyzmie). Łącząca je relacja zawiera wątki zarówno im pokrewne, jak i różnicujące. Pierwszy, „męski” mit był wyrazem gnozy wskazującej drogą do zbawienia-wyzwolenia przez odrzucenie świata, drugi zaś wyrazem gnozy zbawienie i wyzwolenie widzącej na drodze poprzez świat (pokrewnej drodze alchemii, kabały i tatry). W starożytności pierwszą postać gnozy nazywano ascetyczną, drugi natomiast libertyńską. Istota ich jednak pozostawała i do dziś pozostaje — jedną.

 

 

powrót do strony Ksiazek Starych i Nowych     powrót do strony głównej GNOSIS