eGNOSIS |
|
|
|
Światłość i radość zapiski z życia duchowego. (fragmenta) cz.IV |
|
Jerzy Prokopiuk |
||
Jerzy Prokopiuk (ur.1931), filozof, religioznawca, gnostyk. Redaktor naczelny Gnosis. W roku 1999 ukazał się pierwszy tom jego esejów Labirynty herezji, w 2000 zaś - drugi: Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis). W 2001 roku tom trzeci: Nieba i piekła., zaś w 2003 - kolejne: Szkice antropozoficzne i pierwszy tom Zapisków życia duchowego - Światłość i radość - Inspiracje i refleksje.
W związku z przygotowywaniem do druku (przez doM wYdawniczy tCHu, w ramach Biblioteki Gnosis), niniejszym rozpoczynamy publikację kolejnych fragmentów Światłości i radości Jerzego Prokopiuka.
Dzienniki Jerzego Prokopiuka
oprócz zapisu walki duchowej, którą toczy Jerzy aktualny z Jerzym
potencjalnym, zawierają także liczne sny. Są one dwojakiego rodzaju;
były one śnione albo przez Jerzego, albo przez jego przyjaciół. Te
drugie w „Światłości i radości” nie pojawiają się przypadkowo: dotyczą
one bowiem autora i często są ostrzeżeniem przez grożącym mu
niebezpieczeństwem; niebezpieczeństwem ze strony nieprzyjaznych mu istot
duchowych. Dziś chciałbym przytoczyć jeden z nich. |
List od Celimeny C. z 5.09.1977:
„… jestem niespokojna o Ciebie. Dziś w nocy, tj. z niedzieli na
poniedziałek, miałam bardzo niedobry sen o Tobie. Był tak wyraźny i
męczący, że zbudziłam się o czwartej nad ranem, nie zdając sobie sprawy,
gdzie się znajduję. Zapamiętałam go, jak film, zupełnie jasno i
dokładnie. Śniło mi się, że znajduję się w jakimś niezwykle pięknym
mieście na PÓŁNOCY, w lasach, nad rzeką o zupełnie nie dającej się
opisać urodzie. Jestem ogromnie ucieszona, ponieważ chodzę po ulicach,
poprzerastanych wielkimi drzewami, wszędzie kwitną wysokie białe kwiaty.
Czuję jakąś ulgę, wiem, że wypoczywam, i odnoszę wrażenie, że w tym
mieście mieszka KTOŚ bardzo ze mną zaprzyjaźniony. W pewnym momencie
widzę, że naprzeciwko mnie jest poczta i wstępuję, żeby zadzwonić do
Warszawy. Wchodzę, dzwonię i nagle słyszę, że po drugiej stronie jesteś
Ty. Mówisz do mnie żartobliwie i miło, a w pewnym momencie prosisz,
żebym pozdrowiła przyjaciół. W tej chwili staje koło mnie jakiś
mężczyzna, którego rzekomo znam, i mówi bardzo kpiąco: „On tu nie ma
kogo pozdrawiać, on na północy nie ma przyjaciół”. Orientuję się, że Ty
to też usłyszałeś, bo głos Ci się zmienia i pytasz: „Kto jest koło
Ciebie, Celimeno?”. Ja nie wiem, co powiedzieć, a wtedy Ty zaczynasz
mówić gorączkowo, że jest Ci słabo, że chyba zaraz zemdlejesz, że musisz
kończyć rozmowę. Rozmowa urywa się. Ja zupełnie przerażona, zwracam się
do tego mężczyzny i mówię, że trzeba Cię ratować, dzwonić do kogoś do
Warszawy. Kiedy to mówię, znika wnętrze poczty, jestem w wielkim
drewnianym hallu, za oknami las, rzeka, miasto we mgle. Przy oknie stoją
dwaj mężczyźni, a w rogu siedzi ten z poczty. Otwierają się drzwi i
chodzi ktoś nieprawdopodobnie piękny, nie wiadomo, kto to jest.
Orientuję się, że jest to SĄD i zaczynam płakać. Ten piękny mówi: „Każdy
chce być sądzony za honorowe sprawy polityczne, ale są tacy, co nawet
nie wiedzą, że będą sądzeni za kradzież i oszustwo. Wyrok oznacza
chłostę i zniesławienie. Tak każe się złodziei Gwiazdozbioru”. Okropnie
się boję i we śnie zaczyna być zła. Chcę coś powiedzieć i wtedy cała
CZWÓRKA staje w czterech kątach pokoju, podnosząc ręce. Widzę, że
wszystko się zmienia, zaczyna wiać wiatr, całe niebo robi się pełne
ZIELONYCH GWIAZD. I obudziłam się. Jerzy, w tym śmie było coś nie do
oddania słowami, jakaś zimna wyższość, pogarda i odtrącenie. To był
klimat tego snu. Proszę, zwróć się do Boga. Może uznasz mnie za głupią,
ale wydaje mi się, że nie jesteś mile widziany w „sferach”, którymi się
interesowałeś, i że tam z Ciebie kpią, a atakować Cię mogą przez jakieś
zupełnie ludzkie, bardzo przyziemne sprawy. To był pierwszy sen od pół
roku, tego typu. Rzuć okultyzm, bo tu nie masz szans. Jedyna nadzieja w
Chrystusie. Nie gniewaj się na mnie, ale nawet ryzykując, że się
obrazisz, musiałam to napisać”.
[Sen pochodzi z zapisków Jerzego Prokopiuka z okresu: kwiecień-wrzesień
1977.]
|
|