eGNOSIS |
|
|
Jerzy
Prokopiuk (1931-2021) — gnostyk, antropozof,
religioznawca, filozof, psycholog — znany przede wszystkim jako autor
dwudziestu trzech książek, lecz także jako wybitny tłumacz literatury
humanistycznej — głównie ezoterycznej, religioznawczej, filozoficznej i
psychologicznej. Był czołowym (cenionym w kraju i za granicą oraz
przekładanym na języki obce) ekspertem w kwestiach szeroko pojętej
ezoteryki. Twórcą i redaktorem naczelnym „Gnosis”, pisma podejmującego
najistotniejsze problemy wiedzy duchowej, które w bieżącym stuleciu
kontynuuje działalność w postaci witryny internetowej gnosis.art.pl.
|
Jak żyć w świecie
|
|
Jerzy Prokopiuk | ||
Wykreowany przez Syna Bożego — tak przynajmniej jest w chrześcijaństwie,
jak też w ezoteryce chrześcijańskiej (antropozofii) nasz Kosmos jest,
zapewne już od tzw. Upadku, a z pewnością dziś, w czasach tzw. małej
apokalipsy i paruzji, we władaniu Lucyfera, Arymana i Soratha, tzn. że
dominuje w nim zło i cierpienie.
Jeśli, jak sądzę, Bóg w Trójcy Świętej, jest unio oppositorum, tzn. jest
zarówno światłością, jak ciemnością, modrością i głupotą, dobrem i złem,
pięknem i brzydotą, to stanowi — dziś niewyobrażalną dla człowieka —
jedność twórczości i destrukcji; człowiek jest tylko coincidentia
oppositorum, istotą dualną. (Bóg jest wolnością i koniecznością
zarazem.) Albowiem Bóg jest pełnią (Całością), człowiek zaś jego częścią. Gdyby miedzy Pełnią a jej częściami panowała całkowita harmonia, to Bóg i człowiek byliby zarówno istotami czy bytami wyłącznie pozytywnymi. Wtedy jednak nie rozwijaliby się przechodząc od Pełni aktualnej do Meta-Pełni (zrazu potencjalnej). Aby jednak się rozwijać, muszą (to immanentna konieczność) posiadać tzw. „ciemną stronę”, negatywny aspekt, jako przedmiot i „pole” przemiany. Polem tym jest zarówno świat, jak i sam człowiek. Do kreacji tego „pola” posłużył Upadek aniołów i upadek człowieka. (Do zamierzonego upadku człowieka, doprowadził spisek i zmowa między elohimem Jahwe i Lucyferem.) „Ciemna strona” Boga, to zarazem jego potencjalność, jak i jego (jeszcze) niebyt, który zamierza on uontycznić na wyższym poziomie. Toteż Bóg w swym (meta) rozwoju — od aktualnego bycia do meta-bycia — stwarza świat i człowieka jako most prowadzący go do jego stanu przyszłego (nadbycia). W świecie tym i w człowieku swą bytowość aktualną — transcendentność avant la lettre — „wciela” się we wszystko, spirytualizuje, następnie zaś inanimuje i inkorporuje się w nich. Łonem, w którym — przyjmijmy tę seksualną metaforę jako najbardziej plastyczną i łatwo zrozumiałe dla człowieka — inkarnuje się, jest jego aspekt żeński (w mitologii chrześcijańskiej — Sofia), której zadaniem jest, jak chcą gnostycy, „upaść”, dzieląc się na Uranię i Achamoth. (W gnostyckim micie męskim, jest to Lucyfer, następnie, w antropozofii, także Aryman.) Mamy więc zarazem, tzn. paralelnie i w konsekwencji, dwie postaci zbawicielskie — męskiego Logosa-Chrystusa i kobiecą Sofię-Uranię. Inkarnacja ta oznacza zarazem przejście czy upadek Jedności w wielość: w przypadku człowieka, pluralizację od Androgyna Adama-i-Ewy (Kadmona) — po multum ludzi i ich pochodnych (zwierzęta, rośliny, minerały). Immanentyzacja (inkarnacja) Boga w świecie i w ludziach, jest zarazem aktem miłości i cierpienia: wpierw miłości i cierpienia podziału, następnie zaś miłości zbawczej i cierpienia z nią związanego (powrotu do Jedności). Miłość i cierpienie, to dwie strony tego samego, podwójnego procesu. (A zło? To Upadek i jego podwójny skutek: lucyferyczna ucieczka przed nim (bunt Lucyfera z racji „fałszywego” — a może jednak prawdziwego? — współczucia dla świata i człowieka) oraz arymaniczne skostnienie w świecie i w człowieku.) Zło i cierpienie są więc immanentne, „wrodzone”, temu światu i człowiekowi. Przypomnijmy — antropozoficzną zresztą — koncepcję zła troistego. Troisty Demon to Lucyfer, Aryman i Asur (Sorath). Lucyfer jako złudzenie, przeciwnik Ducha św., źródło skrajnego idealizmu, alternatywy dla naszego świata, patron ucieczki zeń (sztuka, ale też narkomania), inspirator chaosu, atakujący nasze ciała astralne; Aryman, wróg Chrystusa, źródło skrajnego materializmu, patron nauki i techniki, inspirator stagnacji, atakujący nasze ciała eteryczne; Asur (Sorath — Demon Słoneczny), najeźdźca spoza naszego Kosmosu, Nihil katarów średniowiecznych, przeciwnik Boga Ojca, niszczyciel jaźni człowieka. Troisty Demon i jego promieniowanie — lucyferyczne i arymaniczne bezpośrednio, w ramach ekonomii naszego Kosmosu, asuryczne pośrednio — są właściwymi sprawcami (za zrządzeniem Trójcy świętej czy z własnej inicjatywy? — oto jest pytanie) jako holon zła, cierpienia i bólu. Tyle, że to sam człowiek, w swym rozwoju — ulegając im — wywołuje czy umożliwia ich działanie. Tu jednak dotykamy pewnego paradoksu: Bóg pozwala, na to zarówno istotom demonicznym, jak i człowiekowi (któremu dał wolność wyboru między swą światłością a demoniczną ciemnością). Boska ta zgoda, wszakże miała i ma na celu stworzenie człowiekowi możliwości tego wyboru. (W procesie tym, jak twierdzi Steiner, istoty lucyferyczne i arymaniczne, poświęciły się dla rozwoju człowieka, same zatrzymując się w rozwoju własnym; w dziejach naszego Kosmosu kolejno: istoty asuryczne, arymaniczne i lucyferyczne.) Chiński, taoistyczny symbol tajdżitu (męski jasny jang i żeński ciemny in) najlepiej może ukazuje strukturę i dynamikę relacji między światłością i ciemnością w naszym Kosmosie. Oba te składniki są konieczne. Wszakże w ich relacji dynamicznej, jasność jang ma przemienić (rozświetlić) ciemność in: relacja ta panuje w naszym świecie i w człowieku jako coincidentia oppositorum, zmierzająca do naśladowania Boga, czyli do osiągnięcia — z chwilą, gdy człowiek osiągnie status boga (Ewangelia wedłg św. Jana 10,34-35) — stanu unio oppositorum. (W procesie tym świat pełni rolę athanora.)
|
||