|
Gnoza i gnostycyzm cz. II
|
|
Jerzy Prokopiuk |
||
Korzenie
i dzieje gnostycyzmu Zanim
zajmiemy się kwestią korzeni gnostycyzmu, przypomnijmy, że w Propozycjach
przedstawionych Kongresowi w Messynie w 1966 r. mowa jest także o możliwym
pregnostycyzmie obejmującym szereg tematów i motywów zapowiadających
gnostycyzm, które jednak doń nie należą (żydowska apokaliptyka, pisma
z Qumran, faryzeizm, pewne wątki religii starożytnej Mezopotamii i
Egiptu), i o protognostycyzmie (w Indiach, Iranie, jak również Grecji:
orficyzm, pitagoreizm, platonizm). W takim postawieniu sprawy widać brak
precyzji w określeniu genezy gnostycyzmu. Powiedzieliśmy
już, że doświadczenie gnozy oraz umożliwiająca je odpowiednia postawa
psychiczna i egzystencjalna stanowią istotną wewnętrzną przyczynę
powstania gnostycyzmu. Jakie jednak miał on korzenie historyczno- i społeczno-religijne? Źródeł
gnostycyzmu szukano i szuka się zarówno w Indiach (C.W. King) i w Iranie
(późny Richard Reitzenstein, dziś zaś Geo Widengren, w Mezopotamii
(Wilhelm Anz) i w Egipcie (wczesny Reitzenstein), w Judei (dziś przede
wszystkim Gilles Quispel, Jan Zandee, Alexander Böhlig, H.M. Schenke,
Kurt Rudolph, Peter Pokorný, R.M. Grant czy R.M. Wilson) i w Grecji (od
heglisty F. Chr. Baura po Adolfa von Harnacka), jak również uważa się
go za synkretyczną mieszaninę elementów orientalnych i greckich
(Wilhelm Bousset) albo za chrześcijańską „herezję” (począwszy od
Ojców Kościoła a skończywszy na współczesnych teologach Kościołów
chrześcijańskich). Istnieje
wszakże — reprezentowany przede wszystkim przez wybitnego religioznawcę
włoskiego Ugo Bianchiego (i podzielany przez autora niniejszej pracy) — pogląd na genezę gnostycyzmu, który szuka jej w tradycji misteriów i
misteryjnych religii starożytności, a zwłaszcza epoki hellenistycznej. Jeśli
przypomnimy sobie, że: „Misteria były instytucjami inicjacyjnymi, w których
tzw. hierofanci udzielali wtajemniczenia — przynajmniej zrazu — nielicznym
i odpowiednio dobranym kandydatom (spełniającym określone warunki psychomoralne): przez wtajemniczenie rozumiemy tu umożliwienie człowiekowi
uzyskania bezpośredniego poznania (doświadczenia) jakiejś istoty
boskiej: najczęściej była to albo Wielka Bogini (np. łzyda lub Demeter
czy Persefona), albo Młody Bóg, umierający i powracający do życia
(np. Dumuzi/Tammuz, Attis czy Adonis względnie także Ozyrys lub
Dionizos). Proces inicjacyjny (zaś) z reguły przebiegał przy pomocy
trudnych i długotrwałych „treningów” ćwiczeniowe-medytacyjnych, być
może z użyciem stymulujących ziół. Celem tego procesu było — rozwijające człowieka jako jednostkę i jako człowieka
— zjednoczenie z
Bóstwem, tj. zbawienie przynoszące nieśmiertelność i deifikację” i
skonfrontujemy to stwierdzenie z tym wszystkim, co powiedzieliśmy o
gnozie, jednocześnie pamiętając, że: „Nie każda gnoza jest
gnostycyzmem, lecz jedynie ta, która w tym kontekście zawiera wyobrażenie
identyczności natury boskości z (boską) iskrą (w duszy ludzkiej), która
ma zostać ponownie ożywiona i przywrócona do dawnego stanu [...]”, to
ten ciąg znaczeniowy doprowadzi nas do misteryjnych korzeni gnostycyzmu. Polski
badacz gnostycyzmu ks. prof. Wincenty Myszor referując poglądy
Bianchiego pisze: W
misteriach greckich, a potem hellenistycznych Bianchi dostrzega zmiany mające
na celu coraz bardziej aspekt indywidualistyczny i osobowy religijności.
Na pierwszym etapie religijności misteryjnej można zauważyć, jego
zdaniem, przewagę witalizmu, kultu dla sił życia. W okresie tym, wciąż
w epoce przedchrześcijańskiej, kształtują się kulty płodności. Są
to kulty społeczności, zbiorowości. Religijność oparta na
obserwacjach zjawisk przyrody, bez wtajemniczeń, przenosi znaczenie
pewnych rytów na życie ludzkie ujęte w społeczeństwie. Następny
etap to włączenie się mistyki i powstanie misteriów najbardziej
typowych w kulturze hellenistycznej. Na tym etapie w okresie wymieszania
się różnych tradycji religijnych, rozpadzie małych społeczności,
ludzie szukali w misteriach odzwierciedlenia własnego indywidualnego
losu. Misteria hellenistyczne bowiem [...] miały wyzwalać człowieka z
ciała i świata oraz dokonać jego wewnętrznej przemiany [...]. Do
końca okresu antycznego trwał — zdaniem Bianchiego — proces mistycznego
pogłębiania misteriów, przesycania ich elementami filozoficznymi i
tradycjami kultów wschodnich. Dalszym etapem jest powstanie gnozy. Gnoza
ta charakteryzuje się swoistym rysem — dualizmem antropologicznym, to
znaczy przeciwstawieniem duszy i ciała oraz wrogim nastawieniem do świata
doczesnego. W
gnozie można, zdaniem Bianchiego, dostrzec ślady ukazanej wyżej
prehistorii, a więc ślady misteriów płodności, oraz tego, co on
nazywa misteriozofią, czyli aspekt indywidualny i ezoteryczny. Gnostyckie
poglądy, antysomatyczne i antykosmiczne, nie zdołały całkowicie zatrzeć
dawnych związków, zwłaszcza kultu życia, który ukazuje się w podkreślaniu
wartości życia indywidualnego i duchowego. Gnostycyzm nie zniszczył również
dawnego wyrazu religijności misteryjnej, a mianowicie kultu, sakramentu,
„wtajemniczeń”
Na
tropach tajemnej wiedzy, „Znak”, nr 252, czerwiec 1975, s. 677-678 Historycznie więc rzecz biorąc korzeni gnostycyzmu trzeba szukać przede wszystkim w religiach misteryjnych, również wszakże w — pokrewnych im funkcjonalnie (jako inspiratorach nowych form religijnych) — na pół „heretyckich” lub „heretyckich” religijnych ruchach żydowskich, takich jak np. — odpowiednio — essenizm i samarytanizm. Właśnie
misteryjne pochodzenie gnostycyzmu i fakt, że zachował on przez całą
swą historię mniej lub bardziej misteryjny charakter, spowodowały, iż
nie wytworzył jednolitej formy zewnętrznej (dlatego niektórzy współcześni
uczeni nie chcą mówić o „gnostycyzmie”, lecz tylko o „gnostycyzmach”;
tak czyni np. Andrew
Williams w swej pracy Rethinking
Gnosticism z 1997 r.). Gnostycyzm
jedynie inspirował — w ramach religii już istniejących — swe własne,
gnostyckie, struktury (zarówno w religiach pogańskich — np. w
hermetyzmie egipskim — jak i w judaizmie i w chrześcijaństwie). Ta
swoista mimikra gnostycyzmu była niewątpliwie czymś pozytywnym: bez
względu bowiem na to, czy struktury te w ramach danych religii
afirmowano, czy też uznawano za „heretyckie”, podtrzymywały w nich
one ducha twórczego fermentu, wolności i pluralizmu, a ich likwidacja — jak np. w chrześcijaństwie
— oznaczała początek stagnacji, ucisku i
monopolu władzy. W
toku swych — jakże krótkich przecież — dziejów gnostycyzm antyczny
przejawił się w czterech podstawowych formach: 1.
pogańskiej (hermetyzm), 2.
żydowskiej (samarytanizm i mandaizm), 3.
synkretycznej (ofici i grupy pokrewne), oraz 4.
chrześcijańskiej. Jeszcze
do niedawna niemal jedynymi źródłami do historii gnostycyzmu były
teksty jego „ortodoksyjne”— chrześcijańskich przeciwników, przede
wszystkim Ojców Kościoła. Wraz z odkryciem zbioru tekstów z Nag-Hammadi (Egipt) w 1945 r. możemy „wysłuchać i drugiej strony”.
Wśród tekstów tych znajdują się m.in.: Allogenes,
Apokryfon Jakuba, Apokryfon
Jana, Authentikos Logos (Pierwotna
Nauka), Dialog Zbawiciela, Drugi Logos
Wielkiego Setha, Ewangelia
Prawdy, Hipostaza Archontów,
Interpretacja Gnozy, Księga
Tomasza Atlety, Jeu I i II, List Piotra do Filipa,
Nauki Sylwana, Nebront czyli Piorun, Rozum
Doskonały, O Ogdoadzie i
Enneadzie, Ody Salomona, Parafraza Seema, Początek Świata,
Pistis Sofia, Prawda
Zostrianosa, Rozprawa o Zmartwychwstaniu (List
do Reginusa), Sofia Jezusa
Chrystusa, Świadectwo Prawdy,
Traktat Trójdzielny, Trójkształtna
Protennoia, Wniebowstąpienie
Izajasza i Wykładnia Walentyna.
(Patrz:
J.R. Robinson, The Nag Hammadi
Library, New York 1977.). Przyjrzyjmy
się bliżej tym podstawowym formom gnostycyzmu. Hermetyzm
— powstały w Egipcie na przełomie er — zawierał obok elementów
gnostyckich także niegnostyckie (panteistyczne). W nim przynoszącym
ludziom gnozę był hellenistyczno-egipski bóg Hermes-Thot. Zbiorem tekstów
hermetycznych jest — wspomniany już — Corpus
Hermeticum. Przez
„samarytanizm” rozumie się tu szkołę pochodzących z Samaru żydowskich
gnostyków: Szymona z Gittai, zwanego Magiem, przedstawionego w negatywnym
świetle w Dziejach Apostolskich
8, 9-11 i następnie uznanego przez Ojców Kościoła za „praojca
herezji gnostyckiej” (fl. w
latach 50-70 n.e.), jego konkurenta, a potem wyznawcę Dozyteusza, jak też
Menandra z Kapparetaia, działającego w Antiochii ucznia Szymona. Z tekstów
tej szkoły zachowała się tylko, przypisywana Szymonowi, Apophasis
Megale. Mandaizm
jest gnostycką i „baptystyczną” religią — jak już powiedzieliśmy,
istniejącą do dziś w Iraku (choć po wojnie w Zatoce Perskiej z 1991 r.
nie jest to pewne) — i wywodzi się, być może, z żydowskiej sekty esseńczyków
(Qumran) lub od tych uczniów Jana Chrzciciela, którzy nie uznali Jezusa
z Nazaretu za Mesjasza i wyemigrowali do Mezopotamii po zniszczeniu
Jerozolimy w 70 r. przez Tytusa. (Jezusa mandajczycy uważają za „fałszywego
proroka”.) Termin „manda” oznacza poznanie. Świętą księgą
mandajczyków jest Ginza. Gnostycyzm
synkretyczny, łączący w sobie wątki zarówno pogańskie, jak żydowskie,
a niekiedy też chrześcijańskie, skupia się wokół kultu kosmicznego
czy pozakosmicznego Węża jako Mądrości lub Zbawiciela. Do najbardziej
znanych jego reprezentantów należą naasseńczycy, ofici i ofianie
(hebr. nahas i gr. ophios
= wąż), jak również kainici, sethianie i peraci. (Tu zaliczyłbym także
gnostycyzm libertyński z Karpokratesem na czele <Aleksandria, pierwsza
połowa II wieku n.e.>) Wiedzę o nich czerpiemy wyłącznie z pism Ojców
Kościoła. Gnostycyzm
chrześcijański dzieli się na gnostycyzm „ortodoksyjny” i gnostycyzm
„heretycki”. (Jest to, oczywiście, podział z kościelnego punktu
widzenia.) Już Chrystus Jezus, inicjator chrześcijaństwa — jako Syn Boży,
który przyniósł ludzkości wiedzę o zbawieniu — może być uważany za
pierwszego gnostyka (patrz niżej). Również w pismach jego dwóch największych
uczniów — Jana Ewangelisty i Pawła z Tarsu — gnoza zajmuje poczesne
miejsce. Jednakże synkretystyczna religia zwana chrześcijaństwem i jej
cztery Kościoły — judeochrześcijański, greckoortodoksyjny,
rzymskokatolicki i protestancki (w jego licznych sektach) — w toku swych
dziejów sformułowały podział chrześcijaństwa na „ortodoksyjne”
(prawowierne) i „heretyckie” (nieprawowierne) i „zawłaszczyły”
sobie Chrystusa Jezusa, Jana i Pawła, ich naukę we własnej
interpretacji uważając za prawdziwą, wszelkie zaś inne jej
interpretacje uznając za fałszywe (w pierwszej kolejności — interpretację gnostycką). Jednocześnie Kościoły te zwalczały
— i w
dalszym ciągu zwalczają — gnozę i gnostycyzm, nader niechętnie i
jedynie marginesowo godząc się z obecnością gnostycznych i gnostyckich
wątków w nauce Chrystusa Jezusa, Jana i Pawła, czy (także) takich Ojców
Kościoła, jak Klemens z Aleksandrii i Orygenes, i to tylko pod warunkiem
akceptacji jedynie „ortodoksyjnych” wątków ich nauki. (Patrz niżej.) Do
czołowych przedstawicieli gnostycyzmu właściwego, czyli
„heretyckiego”, należeli: Bazylides,
działający w Aleksandrii w początkach i w połowie II wieku n.e., twórca
pierwszego wszechobejmującego systemu gnostyckiego. Współcześni
mu: Kerdon i Satornil. Walentyn
(połowa II wieku n.e.), również (początkowo) działający w
Aleksandrii. Zapewne najwybitniejszy gnostyk chrześcijański, około 140
r. przebywający w Rzymie. Twórca wielkiego systemu i całej szkoły. Uczniowie
Walentyna: Ptolemaios, Herakleon, Secundus, Markos Mag, Thutimus,
Axionicus, Ardesianus. Markion
z Synopy, dualista i na pół gnostyk z II wieku n.e., biskup chrześcijański,
który stworzył własny Kościół. Wielbiciel Pawła z Tarsu, oczyścił
Ewangelie z wszelkich wtrętów starotestamentowych. Twórca koncepcji dwóch
Bogów: dobrego Boga Ojca i sprawiedliwego Jahwe. Pokrewni
Markionowi: Apelles i Sewer. „Ostatni
gnostyk starożytności”, Bardesanes (Bar-Daisan), żyjący w latach
155-233, działał w Edessie i w Armenii. Spośród
tekstów gnostyckich na osobną uwagę zasługują liczne tzw. apokryfy
(ewangelie, dzieje itp.). Z najważniejszych wymienić należy: Ewangelie:
Egipcjan, Hebrajczyków, Marii, Filipa, Piotra,
Tomasza, Ewangelię Prawdy, Protoewangelię Jakuba
oraz Ewangelię Dzieciństwa Jezusa; Dzieje: Andrzeja,
Pawła i Tekli, Jana, Piotra, Pawła i
Piotra, Tomasza oraz Passio Andrzeja i Passio Piotra;
Apokalipsy: Adama, Jakuba I i II, Pawła,
Piotra. Dzieje
gnostycyzmu od samego ich początku splotły się z historią tzw.
ortodoksji chrześcijańskiej.
Gnostycyzm
a chrześcijaństwo: problem gnostycyzmu chrześcijańskiego Praca
niniejsza jest pisana „z pozycji” gnostycznych i gnostyckich. Toteż również
— a może wręcz przede wszystkim — problem relacji gnostycyzm — chrześcijaństwo,
tj. problem gnostycyzmu chrześcijańskiego, przedstawimy tu w
perspektywie gnostycznej i gnostyckiej, nie zaś, jak to bywa w przytłaczającej
większości prac mu poświęconych, z punktu widzenia teologii
judaistycznej czy „ortodoksyjno”-chrześcijańskiej, określającej również
dzisiaj, jakie podejście do tego problemu jest naukowe, a jakie nie: jak
bowiem wiadomo, akademiccy znawcy gnozy i gnostycyzmu z reguły wywodzą
się z którejś z wymienionych konfesji. Jak
gnoza i gnostycyzm pojmują istotę chrześcijaństwa? W
perspektywie gnostycznej i gnostyckiej — przede wszystkim w ich wątku soteriologicznym
— istotą chrześcijaństwa jako religii jest gnosis,
czyli poznanie „mistycznego faktu” (termin Rudolfa Steinera),
centralnego wydarzenia naszego kosmosu, którym jest zbawcza Inkarnacja
Logosu, Syna Bożego, Chrystusa, w Jezusie, jako Synu Człowieczym. Jezus
Nasorejczyk (pełnia Anthroposa), przygotowany do tego przez
tradycję misteryjną, esseńsko-nasorejską, stał się „nosicielem
Boga” w chwili tzw. chrztu nad Jordanem: aktu misteryjnego, zapoczątkowującego
Inkarnację Boga w Człowieku. Zarazem był to początek trwającego Trzy
Lata „bosko-ludzkiego” współżycia — przemiany, pełnego
przetworzenia Człowieka przez Boga. Życie Chrystusa Jezusa, jego Śmierć
i Zmartwychwstanie były ujawnieniem misteriów: to, co dawniej było
antycypacją („prefiguracją”) doświadczaną przez nielicznych, teraz
stało się – już w przypadku śmierci i zmartwychwstania Łazarza — modelem przemiany
— potencjalnie dla wszystkich, realnie, w pierwszej
kolejności, dla już dojrzałych. Pierwszym wybranym przez Bóstwo był
Jezus: pierwszy Chrystusowy inicjowany, pierwszy obdarzony gnozą,
pierwszy chrześcijański gnostyk. Drugim, o którym mówią Ewangelie,
jest zmartwychwstały Łazarz — późniejszy Jan Ewangelista (którego wszakże
nie należy mylić z apostołem Janem, jednym z „Synów Gromu”), trzecim — Szaweł z Tarsu, zwany Pawłem. Nauka
Chrystusa Jezusa, dana przezeń zarówno przed, jak i po Zmartwychwstaniu,
stanowi podwalinę gnostycyzmu chrześcijańskiego: zarazem jednolita i
wieloraka, adresowana jest do wszystkich, zarazem jednak do każdego, tzn.
do różnych ludzi, do pogan i żydów na różnym poziomie ich rozwoju i
w ramach różnych kultur, do których należą; świadczy o tym całe
bogactwo i różnorodność objawień Chrystusa dawanych — choćby tylko w
okresie pierwotnego chrześcijaństwa — w nader różnych ewangeliach,
dziejach i innych tekstach. Chrystus
zwracał się — i zwraca — do różnych ludzi. W pierwszym okresie dziejów
chrześcijaństwa mogli to być zarówno przedstawiciele misteriów żydowskich
(Łazarz-Jan, ale także Natanael, Nikodem, czy Józef z Arymatei), jak i
wrogowie młodego chrześcijaństwa (Szaweł z Tarsu). Później byli to
także poganie — stopniowo — całego świata. Największym z nich był
Pers Mani (217-277), który mógł nazwać się „Apostołem Chrystusa
Jezusa”. Nie
ulega wątpliwości, że spośród wszystkich ludzi, do których w I, II
czy III wieku n.e. dotarła Dobra Nowina Chrystusowa, najlepiej
przygotowani do jej przyjęcia byli wtajemniczeni różnych misteriów:
przygotowanie to zapewniał im „trening” misteryjny lub zakonny
inicjacyjnych grup, do których należeli. Oni to stawali się gnostykami
chrześcijańskimi, wszakże dopiero z chwilą zbawczego spotkania z
Chrystusem Zmartwychwstałym, w którym umierali i odradzali się na nowo.
(Ci, którzy Nowinę Chrystusową przyjmowali w wierze — tzn. w poznaniu
nieświadomym czy podświadomym — stawali się chrześcijanami „pistis”,
zwykłymi credentes, „błogosławionymi, którzy nie widzieli, a
uwierzyli”.) Gnostycy
chrześcijańscy — często zarazem charyzmatycy (ludzie obdarzeni szczególnymi
zdolnościami i umiejętnościami paranormalnymi) — stanowili właściwy
rdzeń Kościoła Chrystusowego, faktyczne „zgromadzenie świętych”,
tych, do których Chrystus przemawia bezpośrednio, bez uciekania się do
przypowieści. (Por. Mk 4, 10, 12: „I mówił im: „Wam dana jest
tajemnica Królestwa Bożego. Ale dla innych, tych zewnątrz, wszystko
staje się przez podobieństwa. Aby widząc widzieli, a nie ujrzeli, i słysząc
słyszeli, a nie pojęli, by się snadź nie nawrócili, a nie było im
odpuszczone”.) Gnostyczne
i gnostyckie „rozumienie” czy interpretacja Nowiny Chrystusowej nie było
monolitem, lecz miało także aspekt pluralistyczny: zbawcza Wieść o śmierci
i zmartwychwstaniu jako drodze do przywrócenia człowiekowi jego boskiego
statusu zwraca się zawsze do człowieka jako jednostki, toteż zawsze
znajduje indywidualny respons. Dlatego też nawet wśród gnostyków-chrześcijan
spotykamy różne „style” czy rodzaje nauki: widać to po różnicach
dzielących Jana od Pawła, czy Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa od
Bazylidesa lub Walentyna, a tych od Markiona czy Maniego. Również tu
mamy całe spectrum możliwości: od tradycyjnej jednostronnie
spirytualistycznej, doketystycznej interpretacji wcielenia Chrystusa po
bardziej realistyczną, przyszłościową. (Tu tkwi źródło różnicy między
gnostycyzmem „ortodoksyjnym” a „heretyckim”). Wspólnym źródłem
inspiracji jest tu gnoza Chrystusowa, a właśnie bogate i zróżnicowane
jej rozumienie dało początek różnym formom chrześcijańskiego
gnostycyzmu. Pamiętać
zresztą trzeba, że rozróżnienie między „ortodoksją” a „herezją”
było nieznane pierwotnemu Kościołowi aż do przełomu II i III wieku. W
naszym świecie, jak wiadomo, nie można wymknąć się dialektyce „kata
i ofiary” i podobnie też nie sposób uniknąć dialektyki
„prawowierności i herezji”, w istocie bowiem jest to ta sama
dialektyka. Dotyczy to już Postaci samego Chrystusa Jezusa: był on
prawowiernym żydem, czy też heretykiem i buntownikiem? Rzecz ma się
podobnie także ze św. Pawłem: z jednej strony ileż w nim jeszcze
prawowiernego żyda, z drugiej zaś czyż nie był już heretykiem nie
tylko w obrębie judaizmu, ale — tym bardziej nawet — w ramach Piotrowo-Jakubowego judeochrześcijaństwa? Aby
zrozumieć, jak doszło do powstania pojęć „ortodoksji” i
„herezji” w łonie chrześcijaństwa, trzeba zacząć od
przypomnienia, że już wśród 12 apostołów i pierwszych 70 czy 72
uczniów Chrystusa Jezusa poza gnostykami sensu stricto, byli także
mniej dojrzali inicjatorzy innych interpretacji Dobrej Nowiny. Oni to –
a w najgorszym razie ich uczniowie, czy uczniowie ich uczniów (im
bardziej zaś oddalamy się od Źródła Światła, tym większa ogarnia
nas ciemność) — tworzyli i stworzyli — w przeciwieństwie do „całościowej”
interpretacji Dobrej Nowiny dokonanej przez gnostyków (Jana czy Pawła) — parcjalne, by nie rzec kalekie, style jej interpretacji. W toku blisko
2000 lat dziejów chrześcijaństwa kolejno powstawały następujące jego
parcjalne formy: judeochrześcijaństwo (z jego różnymi orientalnymi
odmianami włącznie), chrześcijaństwo grecko-ortodoksyjne, rzymski
katolicyzm i wreszcie protestantyzm. Trzeba
zresztą powiedzieć, że już „prainicjatorzy” tych form chrześcijaństwa
postępowaniem swym dali wyraz jego archetypowemu zalążkowi: najpierw długo
nie pojmowali Objawienia Chrystusa (apostołowie i uczniowie aż do oświecenia
ich przez Ducha św. w Pięćdziesiątnicę), opuścili go w jego Męce
(pod Krzyżem obok Marii i św. Jana pozostał, być może, tylko Józef z
Arymatei), wyparli się go (św. Piotr), a wreszcie dali początek Kościołom
nowych faryzeuszy, teologów-dogmatyków i filozofów, czy retorów i
adwokatów. Wewnętrzny
rozłam chrześcijaństwa na gnostyczne, całościowe, i „pistyczne”,
parcjalne, doprowadził do rozszczepienia jego dziejów (jako pewnego
czasowego historycznego holonu) na dzieje chrześcijaństwa autentycznego,
gnostyczno-charyzmatycznego — a nie trzeba podkreślać, jak niewielu
ludzi tworzyło w tych dziejach tzw. Kościół Mistyczny — i na dzieje
nominalnego pseudochrześcijaństwa instytucjonalnego: judeochrześcijaństwa,
które nigdy nie wyszło poza żydowski mesjanizm, chrześcijaństwa
grecko-ortodoksyjnego, szybko skostniałego w swej dogmatycznej i
filozofującej teologii, chrześcijaństwa rzymskokatolickiego, dziedzica
legalistycznej i despotyczno-militarystycznej mentalności imperializmu
rzymskiego, i wreszcie rejudaizującego chrześcijaństwo protestantyzmu. W
tym rozziewie między spirytualistyczną, gnostyczną, charyzmatyczną
interpretacją Inkarnacji Chrystusa i Dobrej Nowiny, a interpretacją de
facto pogańską (Konstantynopol i Rzym) czy żydowską (Jerozolima,
Wittenberga czy Genewa) tkwi źródło tragedii chrześcijaństwa. Jeszcze w II wieku gnoza i gnostycyzm zajmowały w łonie młodego Kościoła należną im pozycję: symbolicznym wyrazem tego stanu rzeczy był fakt, że w roku 140 wielki gnostyk chrześcijański Walentyn niemal został wybrany biskupem rzymskim (papieżem). Wtedy bowiem pojęcia „ortodoksji” i „herezji” jeszcze nie istniały. Ale już na przełomie II i III wieku — w czasach Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa — zaczyna zarysowywać się konflikt między gnostykami (charyzmatykami) a powstającą trójpoziomową hierarchią kościelną: wtedy to biskup Aleksandrii Demetriusz rozpętał „wszystkie złe siły” przeciwko gnostykowi Orygenesowi, pozbawiając go kapłaństwa i skazując na wygnanie. Wiadomo, jak zakończył się ten konflikt: gnostycy-charyzmatycy, którzy — z natury rzeczy — nie mogli uciec się do siły fizycznej (przed czym nie cofali się ich przeciwnicy — zwłaszcza od uznania Kościoła za reprezentanta jedynie prawdziwej i panującej religii w końcu IV wieku), walkę tę przegrali (przynajmniej na „powierzchni” kultury), i tak autentyczna chrześcijańska „elita sensu i wartości” stała się w najlepszym razie marginesem chrześcijaństwa, zawsze nieufnie traktowanym przez kościelną hierarchię, w najgorszym zaś została zmuszona do zejścia w podziemia „herezji”. Na polu tej walki (wątpliwym) zwycięzcą pozostała „monarchiczna” — jedynowładcza — kościelna hierarchia administracyjna — w sferze religijnej w dużej mierze karmiąca się źle przetrawionymi okruchami idei i praktyk gnostyckich — stopniowo degenerująca się w biurokrację — na Wschodzie w ramach bizantyjskiej skamieliny cezaropapistycznej, na Zachodzie w ramach rzymskiego despotyzmu papieży i ich kurii. Ona to podporządkowała sobie — zwłaszcza od mediolańskiego edyktu tolerancji z 313 r. — tzw. lud Boży, czyli społeczność wiernych zamienioną w masy, krępując go gorsetem dogmatów i prawnych nakazów i zakazów. Tak
dokonała się tragedia chrześcijaństwa: stopniowa utrata przez nie
bezpośredniego związku z Chrystusem Żywym na rzecz ślepej wiary w
literę Pisma św., zniewolenia przez — z natury swej — martwiejącą
tradycję, i podporządkowania się wiernych kaście kapłanów, którzy
„ślepi są przewodnikami ślepych” i którzy zamykają „Królestwo
Niebieskie przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzą ani nie pozwalają
wejść tym, którzy wchodzą” (Mt 15,14 i 23,15). Tak oto litera zastąpiła
Ducha, a instytucja pochłonęła religię. Niszcząc gnozę jako stałe
źródło odnowy duchowej i spychając gnostyków w podziemia kultury, Kościół
„triumfujący” otworzył szeroko bramy patologii stłumienia — analogiczny proces znany jest w psychologii jednostki (por. C.G. Junga Odpowiedź
Hiobowi) — faktycznemu rozłamowi chrześcijaństwa na lucyferyczne
(eskapistyczny mistycyzm) i arymaniczne (przyziemna żądza władzy i
bogactwa cechująca jego kler) oraz erupcji jednostronnego teologicznego
racjonalizmu, który z czasem doprowadził chrześcijaństwo kościelne do
pośredniego i bezpośredniego (tu widać różnicę między katolicyzmem
a protestantyzmem) inspirowania materializmu, kolektywizmu i totalitaryzmu
cywilizacji euroamerykańskiej. Dlatego to chrześcijaństwo, Europę i świat — z katastrofy, w której żyjemy — może uratować jedynie światło nowego Słońca Gnozy: ponowne Przyjście Chrystusa.
Patrz też na naszej stronie: Zabytki manichejskie, Schizmy i herezje, Jerzy Prokopiuk — Gnoza, gnostycyzm i manicheizm oraz Mariusza Dobkowskiego Manicheizm i Gnostycyzm. |