Jerzy Prokopiuk 
(ur. 1931) – religioznawca, filozof, psycholog, gnostyk, antropozof – znany przede wszystkim jako tłumacz i popularyzator literatury humanistycznej (głównie ezoterycznej, religioznawczej, filozoficznej i psychologicznej); jest twórcą i redaktorem naczelnym Gnosis oraz prezesem honorowym Klubu Gnosis. Dotychczas ukazały się następujące książki Jerzego Prokopiuka: Labirynty herezji Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna (jako pierwszy tom Biblioteki Gnosis), a w 2001 roku trzeci tom esejów: Piekła i nieba.

Gnoza i gnostycyzm cz. II

Jerzy Prokopiuk

 

Korzenie i dzieje gnostycyzmu

 

Zanim zajmiemy się kwestią korzeni gnostycyzmu, przypomnijmy, że w Propozycjach przedstawionych Kongresowi w Messynie w 1966 r. mowa jest także o możliwym pregnostycyzmie obejmującym szereg tematów i motywów zapowiadających gnostycyzm, które jednak doń nie należą (żydowska apokaliptyka, pisma z Qumran, faryzeizm, pewne wątki religii starożytnej Mezopotamii i Egiptu), i o protognostycyzmie (w Indiach, Iranie, jak również Grecji: orficyzm, pitagoreizm, platonizm). W takim postawieniu sprawy widać brak precyzji w określeniu genezy gnostycyzmu.

Powiedzieliśmy już, że doświadczenie gnozy oraz umożliwiająca je odpowiednia postawa psychiczna i egzystencjalna stanowią istotną wewnętrzną przyczynę powstania gnostycyzmu. Jakie jednak miał on korzenie historyczno- i społeczno-religijne?

Źródeł gnostycyzmu szukano i szuka się zarówno w Indiach (C.W. King) i w Iranie (późny Richard Reitzenstein, dziś zaś Geo Widengren, w Mezopotamii (Wilhelm Anz) i w Egipcie (wczesny Reitzenstein), w Judei (dziś przede wszystkim Gilles Quispel, Jan Zandee, Alexander Böhlig, H.M. Schenke, Kurt Rudolph, Peter Pokorný, R.M. Grant czy R.M. Wilson) i w Grecji (od heglisty F. Chr. Baura po Adolfa von Harnacka), jak również uważa się go za synkretyczną mieszaninę elementów orientalnych i greckich (Wilhelm Bousset) albo za chrześcijańską „herezję” (począwszy od Ojców Kościoła a skończywszy na współczesnych teologach Kościołów chrześcijańskich).

Istnieje wszakże — reprezentowany przede wszystkim przez wybitnego religioznawcę włoskiego Ugo Bianchiego (i podzielany przez autora niniejszej pracy) — pogląd na genezę gnostycyzmu, który szuka jej w tradycji misteriów i misteryjnych religii starożytności, a zwłaszcza epoki hellenistycznej.

Jeśli przypomnimy sobie, że: „Misteria były instytucjami inicjacyjnymi, w których tzw. hierofanci udzielali wtajemniczenia — przynajmniej zrazu — nielicznym i odpowiednio dobranym kandydatom (spełniającym określone warunki psychomoralne): przez wtajemniczenie rozumiemy tu umożliwienie człowiekowi uzyskania bezpośredniego poznania (doświadczenia) jakiejś istoty boskiej: najczęściej była to albo Wielka Bogini (np. łzyda lub Demeter czy Persefona), albo Młody Bóg, umierający i powracający do życia (np. Dumuzi/Tammuz, Attis czy Adonis względnie także Ozyrys lub Dionizos). Proces inicjacyjny (zaś) z reguły przebiegał przy pomocy trudnych i długotrwałych „treningów” ćwiczeniowe-medytacyjnych, być może z użyciem stymulujących ziół. Celem tego procesu było — rozwijające człowieka jako jednostkę i jako człowieka — zjednoczenie z Bóstwem, tj. zbawienie przynoszące nieśmiertelność i deifikację” i skonfrontujemy to stwierdzenie z tym wszystkim, co powiedzieliśmy o gnozie, jednocześnie pamiętając, że: „Nie każda gnoza jest gnostycyzmem, lecz jedynie ta, która w tym kontekście zawiera wyobrażenie identyczności natury boskości z (boską) iskrą (w duszy ludzkiej), która ma zostać ponownie ożywiona i przywrócona do dawnego stanu [...]”, to ten ciąg znaczeniowy doprowadzi nas do misteryjnych korzeni gnostycyzmu.

Polski badacz gnostycyzmu ks. prof. Wincenty Myszor referując poglądy Bianchiego pisze:

 

W misteriach greckich, a potem hellenistycznych Bianchi dostrzega zmiany mające na celu coraz bardziej aspekt indywidualistyczny i osobowy religijności. Na pierwszym etapie religijności misteryjnej można zauważyć, jego zdaniem, przewagę witalizmu, kultu dla sił życia. W okresie tym, wciąż w epoce przedchrześcijańskiej, kształtują się kulty płodności. Są to kulty społeczności, zbiorowości. Religijność oparta na obserwacjach zjawisk przyrody, bez wtajemniczeń, przenosi znaczenie pewnych rytów na życie ludzkie ujęte w społeczeństwie.

Następny etap to włączenie się mistyki i powstanie misteriów najbardziej typowych w kulturze hellenistycznej. Na tym etapie w okresie wymieszania się różnych tradycji religijnych, rozpadzie małych społeczności, ludzie szukali w misteriach odzwierciedlenia własnego indywidualnego losu. Misteria hellenistyczne bowiem [...] miały wyzwalać człowieka z ciała i świata oraz dokonać jego wewnętrznej przemiany [...].

Do końca okresu antycznego trwał — zdaniem Bianchiego — proces mistycznego pogłębiania misteriów, przesycania ich elementami filozoficznymi i tradycjami kultów wschodnich. Dalszym etapem jest powstanie gnozy. Gnoza ta charakteryzuje się swoistym rysem — dualizmem antropologicznym, to znaczy przeciwstawieniem duszy i ciała oraz wrogim nastawieniem do świata doczesnego.

W gnozie można, zdaniem Bianchiego, dostrzec ślady ukazanej wyżej prehistorii, a więc ślady misteriów płodności, oraz tego, co on nazywa misteriozofią, czyli aspekt indywidualny i ezoteryczny. Gnostyckie poglądy, antysomatyczne i antykosmiczne, nie zdołały całkowicie zatrzeć dawnych związków, zwłaszcza kultu życia, który ukazuje się w podkreślaniu wartości życia indywidualnego i duchowego. Gnostycyzm nie zniszczył również dawnego wyrazu religijności misteryjnej, a mianowicie kultu, sakramentu, „wtajemniczeń”

Na tropach tajemnej wiedzy, „Znak”, nr 252, czerwiec 1975, s. 677-678

 

Historycznie więc rzecz biorąc korzeni gnostycyzmu trzeba szukać przede wszystkim w religiach misteryjnych, również wszakże w — pokrewnych im funkcjonalnie (jako inspiratorach nowych form religijnych) — na pół „heretyckich” lub „heretyckich” religijnych ruchach żydowskich, takich jak np. — odpowiednio — essenizm i samarytanizm.

Właśnie misteryjne pochodzenie gnostycyzmu i fakt, że zachował on przez całą swą historię mniej lub bardziej misteryjny charakter, spowodowały, iż nie wytworzył jednolitej formy zewnętrznej (dlatego niektórzy współcześni uczeni nie chcą mówić o „gnostycyzmie”, lecz tylko o „gnostycyzmach”; tak czyni np. Andrew Williams w swej pracy Rethinking Gnosticism z 1997 r.). Gnostycyzm jedynie inspirował — w ramach religii już istniejących — swe własne, gnostyckie, struktury (zarówno w religiach pogańskich — np. w hermetyzmie egipskim — jak i w judaizmie i w chrześcijaństwie). Ta swoista mimikra gnostycyzmu była niewątpliwie czymś pozytywnym: bez względu bowiem na to, czy struktury te w ramach danych religii afirmowano, czy też uznawano za „heretyckie”, podtrzymywały w nich one ducha twórczego fermentu, wolności i pluralizmu, a ich likwidacja — jak np. w chrześcijaństwie — oznaczała początek stagnacji, ucisku i monopolu władzy.

W toku swych — jakże krótkich przecież — dziejów gnostycyzm antyczny przejawił się w czterech podstawowych formach:

1. pogańskiej (hermetyzm),

2. żydowskiej (samarytanizm i mandaizm),

3. synkretycznej (ofici i grupy pokrewne), oraz

4. chrześcijańskiej.

Jeszcze do niedawna niemal jedynymi źródłami do historii gnostycyzmu były teksty jego „ortodoksyjne”— chrześcijańskich przeciwników, przede wszystkim Ojców Kościoła. Wraz z odkryciem zbioru tekstów z Nag-Hammadi (Egipt) w 1945 r. możemy „wysłuchać i drugiej strony”. Wśród tekstów tych znajdują się m.in.: Allogenes, Apokryfon Jakuba, Apokryfon Jana, Authentikos Logos (Pierwotna Nauka), Dialog Zbawiciela, Drugi Logos Wielkiego Setha, Ewangelia Prawdy, Hipostaza Archontów, Interpretacja Gnozy, Księga Tomasza Atlety, Jeu I i II, List Piotra do Filipa, Nauki Sylwana, Nebront czyli Piorun, Rozum Doskonały, O Ogdoadzie i Enneadzie, Ody Salomona, Parafraza Seema, Początek Świata, Pistis Sofia, Prawda Zostrianosa, Rozprawa o Zmartwychwstaniu (List do Reginusa), Sofia Jezusa Chrystusa, Świadectwo Prawdy, Traktat Trójdzielny, Trójkształtna Protennoia, Wniebowstąpienie Izajasza i Wykładnia Walentyna. (Patrz: J.R. Robinson, The Nag Hammadi Library, New York 1977.).

Przyjrzyjmy się bliżej tym podstawowym formom gnostycyzmu.

Hermetyzm — powstały w Egipcie na przełomie er — zawierał obok elementów gnostyckich także niegnostyckie (panteistyczne). W nim przynoszącym ludziom gnozę był hellenistyczno-egipski bóg Hermes-Thot. Zbiorem tekstów hermetycznych jest — wspomniany już — Corpus Hermeticum.

Przez „samarytanizm” rozumie się tu szkołę pochodzących z Samaru żydowskich gnostyków: Szymona z Gittai, zwanego Magiem, przedstawionego w negatywnym świetle w Dziejach Apostolskich 8, 9-11 i następnie uznanego przez Ojców Kościoła za „praojca herezji gnostyckiej” (fl. w latach 50-70 n.e.), jego konkurenta, a potem wyznawcę Dozyteusza, jak też Menandra z Kapparetaia, działającego w Antiochii ucznia Szymona. Z tekstów tej szkoły zachowała się tylko, przypisywana Szymonowi, Apophasis Megale.

Mandaizm jest gnostycką i „baptystyczną” religią — jak już powiedzieliśmy, istniejącą do dziś w Iraku (choć po wojnie w Zatoce Perskiej z 1991 r. nie jest to pewne) — i wywodzi się, być może, z żydowskiej sekty esseńczyków (Qumran) lub od tych uczniów Jana Chrzciciela, którzy nie uznali Jezusa z Nazaretu za Mesjasza i wyemigrowali do Mezopotamii po zniszczeniu Jerozolimy w 70 r. przez Tytusa. (Jezusa mandajczycy uważają za „fałszywego proroka”.) Termin „manda” oznacza poznanie. Świętą księgą mandajczyków jest Ginza.

Gnostycyzm synkretyczny, łączący w sobie wątki zarówno pogańskie, jak żydowskie, a niekiedy też chrześcijańskie, skupia się wokół kultu kosmicznego czy pozakosmicznego Węża jako Mądrości lub Zbawiciela. Do najbardziej znanych jego reprezentantów należą naasseńczycy, ofici i ofianie (hebr. nahas i gr. ophios = wąż), jak również kainici, sethianie i peraci. (Tu zaliczyłbym także gnostycyzm libertyński z Karpokratesem na czele <Aleksandria, pierwsza połowa II wieku n.e.>) Wiedzę o nich czerpiemy wyłącznie z pism Ojców Kościoła.

Gnostycyzm chrześcijański dzieli się na gnostycyzm „ortodoksyjny” i gnostycyzm „heretycki”. (Jest to, oczywiście, podział z kościelnego punktu widzenia.) Już Chrystus Jezus, inicjator chrześcijaństwa — jako Syn Boży, który przyniósł ludzkości wiedzę o zbawieniu — może być uważany za pierwszego gnostyka (patrz niżej). Również w pismach jego dwóch największych uczniów — Jana Ewangelisty i Pawła z Tarsu — gnoza zajmuje poczesne miejsce. Jednakże synkretystyczna religia zwana chrześcijaństwem i jej cztery Kościoły — judeochrześcijański, greckoortodoksyjny, rzymskokatolicki i protestancki (w jego licznych sektach) — w toku swych dziejów sformułowały podział chrześcijaństwa na „ortodoksyjne” (prawowierne) i „heretyckie” (nieprawowierne) i „zawłaszczyły” sobie Chrystusa Jezusa, Jana i Pawła, ich naukę we własnej interpretacji uważając za prawdziwą, wszelkie zaś inne jej interpretacje uznając za fałszywe (w pierwszej kolejności — interpretację gnostycką). Jednocześnie Kościoły te zwalczały — i w dalszym ciągu zwalczają — gnozę i gnostycyzm, nader niechętnie i jedynie marginesowo godząc się z obecnością gnostycznych i gnostyckich wątków w nauce Chrystusa Jezusa, Jana i Pawła, czy (także) takich Ojców Kościoła, jak Klemens z Aleksandrii i Orygenes, i to tylko pod warunkiem akceptacji jedynie „ortodoksyjnych” wątków ich nauki. (Patrz niżej.)

Do czołowych przedstawicieli gnostycyzmu właściwego, czyli „heretyckiego”, należeli:

Bazylides, działający w Aleksandrii w początkach i w połowie II wieku n.e., twórca pierwszego wszechobejmującego systemu gnostyckiego.

Współcześni mu: Kerdon i Satornil.

Walentyn (połowa II wieku n.e.), również (początkowo) działający w Aleksandrii. Zapewne najwybitniejszy gnostyk chrześcijański, około 140 r. przebywający w Rzymie. Twórca wielkiego systemu i całej szkoły.

Uczniowie Walentyna: Ptolemaios, Herakleon, Secundus, Markos Mag, Thutimus, Axionicus, Ardesianus.

Markion z Synopy, dualista i na pół gnostyk z II wieku n.e., biskup chrześcijański, który stworzył własny Kościół. Wielbiciel Pawła z Tarsu, oczyścił Ewangelie z wszelkich wtrętów starotestamentowych. Twórca koncepcji dwóch Bogów: dobrego Boga Ojca i sprawiedliwego Jahwe.

Pokrewni Markionowi: Apelles i Sewer.

„Ostatni gnostyk starożytności”, Bardesanes (Bar-Daisan), żyjący w latach 155-233, działał w Edessie i w Armenii.

Spośród tekstów gnostyckich na osobną uwagę zasługują liczne tzw. apokryfy (ewangelie, dzieje itp.). Z najważniejszych wymienić należy: Ewangelie: Egipcjan, Hebrajczyków, Marii, Filipa, Piotra, Tomasza, Ewangelię Prawdy, Protoewangelię Jakuba oraz Ewangelię Dzieciństwa Jezusa; Dzieje: Andrzeja, Pawła i Tekli, Jana, Piotra, Pawła i Piotra, Tomasza oraz Passio Andrzeja i Passio Piotra; Apokalipsy: Adama, Jakuba I i II, Pawła, Piotra.

Dzieje gnostycyzmu od samego ich początku splotły się z historią tzw. ortodoksji chrześcijańskiej.

 

 

Gnostycyzm a chrześcijaństwo: problem gnostycyzmu chrześcijańskiego

 

Praca niniejsza jest pisana „z pozycji” gnostycznych i gnostyckich. Toteż również — a może wręcz przede wszystkim — problem relacji gnostycyzm — chrześcijaństwo, tj. problem gnostycyzmu chrześcijańskiego, przedstawimy tu w perspektywie gnostycznej i gnostyckiej, nie zaś, jak to bywa w przytłaczającej większości prac mu poświęconych, z punktu widzenia teologii judaistycznej czy „ortodoksyjno”-chrześcijańskiej, określającej również dzisiaj, jakie podejście do tego problemu jest naukowe, a jakie nie: jak bowiem wiadomo, akademiccy znawcy gnozy i gnostycyzmu z reguły wywodzą się z którejś z wymienionych konfesji.

Jak gnoza i gnostycyzm pojmują istotę chrześcijaństwa?

W perspektywie gnostycznej i gnostyckiej — przede wszystkim w ich wątku soteriologicznym — istotą chrześcijaństwa jako religii jest gnosis, czyli poznanie „mistycznego faktu” (termin Rudolfa Steinera), centralnego wydarzenia naszego kosmosu, którym jest zbawcza Inkarnacja Logosu, Syna Bożego, Chrystusa, w Jezusie, jako Synu Człowieczym.

Jezus Nasorejczyk (pełnia Anthroposa), przygotowany do tego przez tradycję misteryjną, esseńsko-nasorejską, stał się „nosicielem Boga” w chwili tzw. chrztu nad Jordanem: aktu misteryjnego, zapoczątkowującego Inkarnację Boga w Człowieku. Zarazem był to początek trwającego Trzy Lata „bosko-ludzkiego” współżycia — przemiany, pełnego przetworzenia Człowieka przez Boga. Życie Chrystusa Jezusa, jego Śmierć i Zmartwychwstanie były ujawnieniem misteriów: to, co dawniej było antycypacją („prefiguracją”) doświadczaną przez nielicznych, teraz stało się – już w przypadku śmierci i zmartwychwstania Łazarza — modelem przemiany — potencjalnie dla wszystkich, realnie, w pierwszej kolejności, dla już dojrzałych. Pierwszym wybranym przez Bóstwo był Jezus: pierwszy Chrystusowy inicjowany, pierwszy obdarzony gnozą, pierwszy chrześcijański gnostyk. Drugim, o którym mówią Ewangelie, jest zmartwychwstały Łazarz — późniejszy Jan Ewangelista (którego wszakże nie należy mylić z apostołem Janem, jednym z „Synów Gromu”), trzecim — Szaweł z Tarsu, zwany Pawłem.

Nauka Chrystusa Jezusa, dana przezeń zarówno przed, jak i po Zmartwychwstaniu, stanowi podwalinę gnostycyzmu chrześcijańskiego: zarazem jednolita i wieloraka, adresowana jest do wszystkich, zarazem jednak do każdego, tzn. do różnych ludzi, do pogan i żydów na różnym poziomie ich rozwoju i w ramach różnych kultur, do których należą; świadczy o tym całe bogactwo i różnorodność objawień Chrystusa dawanych — choćby tylko w okresie pierwotnego chrześcijaństwa — w nader różnych ewangeliach, dziejach i innych tekstach.

Chrystus zwracał się — i zwraca — do różnych ludzi. W pierwszym okresie dziejów chrześcijaństwa mogli to być zarówno przedstawiciele misteriów żydowskich (Łazarz-Jan, ale także Natanael, Nikodem, czy Józef z Arymatei), jak i wrogowie młodego chrześcijaństwa (Szaweł z Tarsu). Później byli to także poganie — stopniowo — całego świata. Największym z nich był Pers Mani (217-277), który mógł nazwać się „Apostołem Chrystusa Jezusa”.

Nie ulega wątpliwości, że spośród wszystkich ludzi, do których w I, II czy III wieku n.e. dotarła Dobra Nowina Chrystusowa, najlepiej przygotowani do jej przyjęcia byli wtajemniczeni różnych misteriów: przygotowanie to zapewniał im „trening” misteryjny lub zakonny inicjacyjnych grup, do których należeli. Oni to stawali się gnostykami chrześcijańskimi, wszakże dopiero z chwilą zbawczego spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym, w którym umierali i odradzali się na nowo. (Ci, którzy Nowinę Chrystusową przyjmowali w wierze — tzn. w poznaniu nieświadomym czy podświadomym — stawali się chrześcijanami „pistis”, zwykłymi credentes, „błogosławionymi, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.)

Gnostycy chrześcijańscy — często zarazem charyzmatycy (ludzie obdarzeni szczególnymi zdolnościami i umiejętnościami paranormalnymi) — stanowili właściwy rdzeń Kościoła Chrystusowego, faktyczne „zgromadzenie świętych”, tych, do których Chrystus przemawia bezpośrednio, bez uciekania się do przypowieści. (Por. Mk 4, 10, 12: „I mówił im: „Wam dana jest tajemnica Królestwa Bożego. Ale dla innych, tych zewnątrz, wszystko staje się przez podobieństwa. Aby widząc widzieli, a nie ujrzeli, i słysząc słyszeli, a nie pojęli, by się snadź nie nawrócili, a nie było im odpuszczone”.)

Gnostyczne i gnostyckie „rozumienie” czy interpretacja Nowiny Chrystusowej nie było monolitem, lecz miało także aspekt pluralistyczny: zbawcza Wieść o śmierci i zmartwychwstaniu jako drodze do przywrócenia człowiekowi jego boskiego statusu zwraca się zawsze do człowieka jako jednostki, toteż zawsze znajduje indywidualny respons. Dlatego też nawet wśród gnostyków-chrześcijan spotykamy różne „style” czy rodzaje nauki: widać to po różnicach dzielących Jana od Pawła, czy Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa od Bazylidesa lub Walentyna, a tych od Markiona czy Maniego. Również tu mamy całe spectrum możliwości: od tradycyjnej jednostronnie spirytualistycznej, doketystycznej interpretacji wcielenia Chrystusa po bardziej realistyczną, przyszłościową. (Tu tkwi źródło różnicy między gnostycyzmem „ortodoksyjnym” a „heretyckim”). Wspólnym źródłem inspiracji jest tu gnoza Chrystusowa, a właśnie bogate i zróżnicowane jej rozumienie dało początek różnym formom chrześcijańskiego gnostycyzmu.

Pamiętać zresztą trzeba, że rozróżnienie między „ortodoksją” a „herezją” było nieznane pierwotnemu Kościołowi aż do przełomu II i III wieku. W naszym świecie, jak wiadomo, nie można wymknąć się dialektyce „kata i ofiary” i podobnie też nie sposób uniknąć dialektyki „prawowierności i herezji”, w istocie bowiem jest to ta sama dialektyka. Dotyczy to już Postaci samego Chrystusa Jezusa: był on prawowiernym żydem, czy też heretykiem i buntownikiem? Rzecz ma się podobnie także ze św. Pawłem: z jednej strony ileż w nim jeszcze prawowiernego żyda, z drugiej zaś czyż nie był już heretykiem nie tylko w obrębie judaizmu, ale — tym bardziej nawet — w ramach Piotrowo-Jakubowego judeochrześcijaństwa?

Aby zrozumieć, jak doszło do powstania pojęć „ortodoksji” i „herezji” w łonie chrześcijaństwa, trzeba zacząć od przypomnienia, że już wśród 12 apostołów i pierwszych 70 czy 72 uczniów Chrystusa Jezusa poza gnostykami sensu stricto, byli także mniej dojrzali inicjatorzy innych interpretacji Dobrej Nowiny. Oni to – a w najgorszym razie ich uczniowie, czy uczniowie ich uczniów (im bardziej zaś oddalamy się od Źródła Światła, tym większa ogarnia nas ciemność) — tworzyli i stworzyli — w przeciwieństwie do „całościowej” interpretacji Dobrej Nowiny dokonanej przez gnostyków (Jana czy Pawła) — parcjalne, by nie rzec kalekie, style jej interpretacji. W toku blisko 2000 lat dziejów chrześcijaństwa kolejno powstawały następujące jego parcjalne formy: judeochrześcijaństwo (z jego różnymi orientalnymi odmianami włącznie), chrześcijaństwo grecko-ortodoksyjne, rzymski katolicyzm i wreszcie protestantyzm.

Trzeba zresztą powiedzieć, że już „prainicjatorzy” tych form chrześcijaństwa postępowaniem swym dali wyraz jego archetypowemu zalążkowi: najpierw długo nie pojmowali Objawienia Chrystusa (apostołowie i uczniowie aż do oświecenia ich przez Ducha św. w Pięćdziesiątnicę), opuścili go w jego Męce (pod Krzyżem obok Marii i św. Jana pozostał, być może, tylko Józef z Arymatei), wyparli się go (św. Piotr), a wreszcie dali początek Kościołom nowych faryzeuszy, teologów-dogmatyków i filozofów, czy retorów i adwokatów.

Wewnętrzny rozłam chrześcijaństwa na gnostyczne, całościowe, i „pistyczne”, parcjalne, doprowadził do rozszczepienia jego dziejów (jako pewnego czasowego historycznego holonu) na dzieje chrześcijaństwa autentycznego, gnostyczno-charyzmatycznego — a nie trzeba podkreślać, jak niewielu ludzi tworzyło w tych dziejach tzw. Kościół Mistyczny — i na dzieje nominalnego pseudochrześcijaństwa instytucjonalnego: judeochrześcijaństwa, które nigdy nie wyszło poza żydowski mesjanizm, chrześcijaństwa grecko-ortodoksyjnego, szybko skostniałego w swej dogmatycznej i filozofującej teologii, chrześcijaństwa rzymskokatolickiego, dziedzica legalistycznej i despotyczno-militarystycznej mentalności imperializmu rzymskiego, i wreszcie rejudaizującego chrześcijaństwo protestantyzmu.

W tym rozziewie między spirytualistyczną, gnostyczną, charyzmatyczną interpretacją Inkarnacji Chrystusa i Dobrej Nowiny, a interpretacją de facto pogańską (Konstantynopol i Rzym) czy żydowską (Jerozolima, Wittenberga czy Genewa) tkwi źródło tragedii chrześcijaństwa.

Jeszcze w II wieku gnoza i gnostycyzm zajmowały w łonie młodego Kościoła należną im pozycję: symbolicznym wyrazem tego stanu rzeczy był fakt, że w roku 140 wielki gnostyk chrześcijański Walentyn niemal został wybrany biskupem rzymskim (papieżem). Wtedy bowiem pojęcia „ortodoksji” i „herezji” jeszcze nie istniały. Ale już na przełomie II i III wieku — w czasach Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa — zaczyna zarysowywać się konflikt między gnostykami (charyzmatykami) a powstającą trójpoziomową hierarchią kościelną: wtedy to biskup Aleksandrii Demetriusz rozpętał „wszystkie złe siły” przeciwko gnostykowi Orygenesowi, pozbawiając go kapłaństwa i skazując na wygnanie. Wiadomo, jak zakończył się ten konflikt: gnostycy-charyzmatycy, którzy — z natury rzeczy — nie mogli uciec się do siły fizycznej (przed czym nie cofali się ich przeciwnicy — zwłaszcza od uznania Kościoła za reprezentanta jedynie prawdziwej i panującej religii w końcu IV wieku), walkę tę przegrali (przynajmniej na „powierzchni” kultury), i tak autentyczna chrześcijańska „elita sensu i wartości” stała się w najlepszym razie marginesem chrześcijaństwa, zawsze nieufnie traktowanym przez kościelną hierarchię, w najgorszym zaś została zmuszona do zejścia w podziemia „herezji”. Na polu tej walki (wątpliwym) zwycięzcą pozostała „monarchiczna” — jedynowładcza — kościelna hierarchia administracyjna — w sferze religijnej w dużej mierze karmiąca się źle przetrawionymi okruchami idei i praktyk gnostyckich — stopniowo degenerująca się w biurokrację — na Wschodzie w ramach bizantyjskiej skamieliny cezaropapistycznej, na Zachodzie w ramach rzymskiego despotyzmu papieży i ich kurii. Ona to podporządkowała sobie — zwłaszcza od mediolańskiego edyktu tolerancji z 313 r. — tzw. lud Boży, czyli społeczność wiernych zamienioną w masy, krępując go gorsetem dogmatów i prawnych nakazów i zakazów.

Tak dokonała się tragedia chrześcijaństwa: stopniowa utrata przez nie bezpośredniego związku z Chrystusem Żywym na rzecz ślepej wiary w literę Pisma św., zniewolenia przez — z natury swej — martwiejącą tradycję, i podporządkowania się wiernych kaście kapłanów, którzy „ślepi są przewodnikami ślepych” i którzy zamykają „Królestwo Niebieskie przed ludźmi, albowiem sami nie wchodzą ani nie pozwalają wejść tym, którzy wchodzą” (Mt 15,14 i 23,15). Tak oto litera zastąpiła Ducha, a instytucja pochłonęła religię. Niszcząc gnozę jako stałe źródło odnowy duchowej i spychając gnostyków w podziemia kultury, Kościół „triumfujący” otworzył szeroko bramy patologii stłumienia — analogiczny proces znany jest w psychologii jednostki (por. C.G. Junga Odpowiedź Hiobowi) — faktycznemu rozłamowi chrześcijaństwa na lucyferyczne (eskapistyczny mistycyzm) i arymaniczne (przyziemna żądza władzy i bogactwa cechująca jego kler) oraz erupcji jednostronnego teologicznego racjonalizmu, który z czasem doprowadził chrześcijaństwo kościelne do pośredniego i bezpośredniego (tu widać różnicę między katolicyzmem a protestantyzmem) inspirowania materializmu, kolektywizmu i totalitaryzmu cywilizacji euroamerykańskiej.

Dlatego to chrześcijaństwo, Europę i świat — z katastrofy, w której żyjemy — może uratować jedynie światło nowego Słońca Gnozy: ponowne Przyjście Chrystusa.

 

 

 

Patrz też na naszej stronie: Zabytki manichejskie, Schizmy i herezje, Jerzy Prokopiuk Gnoza, gnostycyzm i manicheizm oraz Mariusza Dobkowskiego Manicheizm i Gnostycyzm.

powrót do pierwszej części artykułu     powrót do strony głównej GNOSIS