paradygmat wyobraźni

Światosław Florian Nowicki (ur.1947) - filozof (znawca, tłumacz i komentator Hegla) i astrolog. Współczesny kontynuator tradycji myślenia spekulatywnego o zainteresowaniach interdyscyplinarnych (pogranicze filozofii i ezoteryki, astronomii i muzykologii itp.)

Horoskop Lucyfera cz.I i II

Światosław Florian Nowicki

 

Przed zaprezentowaniem horoskopu Lucyfera - oczywiście, jedynie jako hipotezy - wypada przedstawić ogólne punkty widzenia, które legły u podstawy tego dość karkołomnego astrologicznego przedsięwzięcia. Po pierwsze więc, ma to być astrologizacja pewnego archetypu, czy też mitu. Otóż postać i dzieje Lucyfera to - na poziomie wyobrażenia - element Historii Świętej, coś, co rozgrywa się w Niebie i o tyle może być zapewne opowiedziane językiem astrologicznym, ale nie może być „namierzone” astrologicznie, tzn. osadzone w konkretnym ziemskim czasie i miejscu, co jest wszakże warunkiem sporządzenia horoskopu. Kwestię astrologizacji postaci Lucyfera da się jednak potraktować jako problem sam w sobie i dla siebie, tzn. niezależnie od jakiegoś konkretnego, rzeczywistego w sensie astronomicznym obrazu nieba. Na jakich zasadach powinna się opierać taka astrologizacja? Na ile w ogóle symbolika związana ze znakami zodiaku, planetami i innymi elementami astrologicznymi nadaje się do wyartykułowania treści takiego mitu, albo też - jakie są warunki możliwości wykorzystania jej do tego celu?
Myślę, że trzeba przyjąć ogólne założenie, iż problem Lucyfera to problem człowieka, i w związku z tym rozpatrywać wszystko od strony inspiracji czy też aksjologii Lucyferycznej, której ulega człowiek, albo nawet od strony Lucyferycznego aspektu samego człowieczeństwa. W tym sensie cały arsenał astrologiczny można uznać za narzędzie w zasadzie adekwatne. Tyle tylko, że fenomen człowieczeństwa musi być tu rozpatrywany w pewnej szerszej perspektywie, a konkretnie w perspektywie ezoterycznej, w której ludzka egzystencja na ziemi traktowana jest jako inkarnacja i istnienie w wymiarze materialnym pewnej istoty pochodzącej ze świata duchowego, będącego poniekąd pewnym innym światem - zwłaszcza jeśli patrzeć na to z „perspektywy Lucyferycznej”. Czy istnieje astrologiczny model artykułujący te różnice? - Uważam, że tak, aczkolwiek zawarty jest on raczej tylko implicite
w pewnym bardzo klasycznym, starożytnym schemacie - w symetrycznym systemie rządów sprawowanych przez planety nad znakami zodiaku. Można go zinterpretować tak, by spełniał wszelkie warunki symbolicznego przedstawienia archetypu Jaźni.

I. Wprowadzenie ogólnoastrologiczne

Wspomniany starożytny system władztw planetarnych ma dwie osie symetrii. Przy naturalnym ustawieniu koła zodiakalnego pozioma oś symetrii odpowiada Ziemi jako planecie, której orbita znajduje się pomiędzy orbitami Wenus (władającej po lewej stronie znakiem Byka, a po prawej - znakiem Wagi) i Marsa (władającego po lewej stronie znakiem Barana, a po prawej - znakiem Skorpiona). Dla geocentrycznej astrologii Ziemia nie jest jednak żadną z widocznych na niebie planet i nie włada żadnym znakiem zodiaku. Dlatego za realną astrologicznie poziomą oś symetrii całego schematu należy uznać totalność Marsjańsko-Wenusjańską jako zasadniczy wyznacznik sytuacji istoty inkarnowanej na Ziemi. Lewa strona tej osi (Baran-Byk) to połączenie pierwiastka idealnego, duchowego (świadomego siebie Ja) z materialnym ciałem.

naciśnij, by obejrzeć ilustrację w pełnym wymiarze 

 

 

 

Druga jej strona symbolizuje dwie zasadnicze konsekwencje ziemskiej inkarnacji, mianowicie dwojakiego rodzaju skończoność, w jaką popada wcielony w materię duch. Po pierwsze, duch istnieje na Ziemi jako rozbity na wielość jednostkowych, odizolowanych od siebie Ja i jest to nawet warunek tego, by każde z nich - dzięki odnoszeniu się do innych - mogło się wewnętrznie ukonstytuować jako odrębny byt dla siebie. Ten społeczny kontekst Ja symbolizuje tu znak Wagi. Sąsiedni znak Skorpiona ukazuje drugą konsekwencję istnienia w ciele - śmiertelność. Również pionowa oś symetrii będzie podwójna, obejmując na dole znaki Raka i Lwa, czyli totalność Księżycowo-Słoneczną, a na górze znaki Wodnika i Koziorożca, które w tradycyjnym modelu są władztwami Saturna - zgodnie z rządzącą tym schematem zasadą podwójnych władztw. Ale kierując się analogią do totalności Księżycowo-Słonecznej na dole, można je również ująć jako dualność Urana i Saturna, co też tu zrobimy. W ten sposób osiem znaków zodiaku utworzy krzyż, a pozostałe cztery (tzw. znaki zmienne) stanowić będą jak gdyby przestrzeń pomiędzy jego ramionami. Górna przestrzeń to domeny Jowisza - Ryby i Strzelec, symbol uniwersum duchowego, od którego Ja zostaje odcięte w rezultacie ziemskiej inkarnacji. Dolna przestrzeń to domeny Merkurego - Bliźnięta i Panna, symbol zewnętrzności czasoprzestrzennej - sposobu istnienia inkarnowanej istoty. Dla interpretacji całości celowe będzie dodanie tu jeszcze trójkąta, którego jednym z boków będzie górna krawędź poziomej osi symetrii, czyli odcinek łączący punkty 30° Ryb = 0° Barana i 30° Skorpiona = 0° Strzelca, a przeciwległym wierzchołkiem - środek dolnego końca pionowej osi symetrii, czyli punkt 30° Raka = 0° Lwa. Wierzchołkami trójkąta są zatem punkty, w których łączy się żywioł wody z żywiołem ognia. Na gruncie rozważanego schematu ujmuję te punkty jako punkty stykania się „świata” z „zaświatami”. Przekraczanie granicy Ryb i Barana to narodziny jednostkowej podmiotowości, wyłanianie się indywiduum z niezindywidualizowanej otchłani. Przekraczanie granicy Skorpiona i Strzelca to wkraczanie do świata duchowego przez wrota, którymi jest śmierć. Przychodzi się na ten świat z tamtego świata, a opuszczając ten świat powraca się w zaświaty. Ale świat styka się z zaświatami również w trakcie ludzkiego życia. Chodzi tu mianowicie o różnicę między świadomością a podświadomością: przestrzeń świadomości to jakby „ten świat”, a przestrzeń podświadomości - „tamten świat”. Przekraczanie granicy Raka i Lwa ma więc znaczenie przenikania treści podświadomych (Księżyc) do naszej samowiedzy i ich manifestowania się dzięki energii świadomego Ja (Słońce). Formalnie, czynnikiem kierującym indywidualnym życiem jest energia świadomego Ja. Im bardziej się ona umacnia i utrwala jako byt dla siebie, tym bardziej blokuje przepływ informacji z podświadomości i kieruje życiem jedynie we własnym imieniu. Z drugiej jednak strony, im silniejsze jest ego, tym bardziej staje się zdolne do urzeczywistnienia swej istotnej treści w obiektywnym świecie. Problem polega na tym, że „słoneczna” energia Ja to formalna wolność i powierzchnia świadomości pozbawiona własnej konkretnej treści - treściową głębią Ja jest „księżycowa” podświadomość. Zachodząca tu sprzeczność rodzi dwa przeciwstawne, jednostronne sposoby urzeczywistniania się w życiu - Lucyferyczny i Arymaniczny. Pionowa oś symetrii rozważanego schematu łączy je w sobie. Odpowiednikiem Ziemi jako poziomej osi symetrii byłaby więc „droga Chrystusowa” jako oś pionowa. Ale tak, jak Ziemia nie włada żadnym znakiem zodiaku i usytuowana jest poniekąd pomiędzy znakami, tak samo też pomiędzy znakami przebiega „droga Chrystusowa”, a po konkretnych znakach - „droga Lucyferyczna” (Rak-Wodnik) i „droga Arymaniczna” (Lew-Koziorożec). I to się nawet zgadza geograficznie: „droga Lucyferyczna” jest po wschodniej (Ascendentowej) stronie Chrystusowej osi symetrii, a „droga Arymaniczna” - po zachodniej (Descendentowej). Na Zachodzie rok zaczyna się w znaku Koziorożca, a na Wschodzie - w znaku Wodnika. Arymaniczny sposób samorealizacji to umacnianie własnego ego poprzez zapośredniczenie społeczne: władzę nad ludźmi, pozycję w ramach istniejących struktur, stan posiadania - towarzyszy temu blokada podświadomości. Lucyferyczny sposób samorealizacji ma charakter indywidualistyczno-introwertywny; nie chodzi w nim o urzeczywistnianie się w świecie zewnętrznym, ale o poznanie samego siebie - znaczenie tego, co prawdziwe, ma własny świat wewnętrzny, czerpiący obficie z zasobów podświadomości. Człowiek Arymaniczny swój życiowy dorobek zostawia na Ziemi. Człowiek Lucyferyczny zabiera go ze sobą w zaświaty. Pierwszy wnosi wkład w cywilizacyjny rozwój Ziemi, wpływając w ten sposób na warunki, w jakich będą tu żyć inne inkarnujące się istoty. Drugi wykonuje na ziemi pracę istotną przede wszystkim dla „tamtego świata” jako świata w swym zasadniczym charakterze myślowego. Punktem odniesienia dla człowieka Arymanicznego są inni ludzie (władca Koziorożca, Saturn, wywyższony jest w Wadze). Punktem odniesienia dla człowieka Lucyferycznego jest własna śmierć (władca Wodnika, Uran, wywyższony jest w Skorpionie). Nie wydaje się, żeby obie te postawy były - z perspektywy astrologicznej - równie dobre, czy też równie złe. Wymowną sugestię w tym względzie zawierają wywyższenia planet rządzących przestrzeniami pomiędzy ramionami „krzyża Jaźni”. Władca przestrzeni duchowej - Jowisz - wywyższony jest w Raku, co ma związek z tym, że inkarnując się nosimy w sobie porcję zaświatów do (poznawczego) przerobienia w warunkach ziemskich - w jedynym miejscu, gdzie to jest możliwe. Z kolei władca zewnętrzności czaso-przestrzennej - Merkury - wywyższony jest w Wodniku, co ma związek z tym, że tak naprawdę chodzi w tym życiu o poznanie samego siebie i temu w istocie służy konstytutywna dla „tego świata” forma zewnętrzności, mająca stwarzać warunki umożliwiające w ogóle relację podmiotowo-przedmiotową. Oba te wywyższenia znajdują się więc na „drodze Lucyferycznej”: Rak-Wodnik. Logika całego schematu wymaga pewnej modyfikacji tradycji astrologicznej - przyznania Wenus wywyższenia w znaku Lwa. Uzasadnieniem tego (w interesującym nas kontekście) jest pewien trywialny paradoks, polegający na tym, że egocentryczny Lew jest w istocie podszyty charakterystycznym dla Wenus jako władczyni Wagi skierowaniem ku innym - mianowicie z racji tego, że cechuje go próżność, wewnętrzne uzależnienie od poklasku innych, a zatem brak prawdziwego oparcia w sobie samym. Wprowadzając taką modyfikację, otrzymujemy wywyższenia obu planet rządzących podwójną poziomą osią symetrii całego schematu na „drodze Arymanicznej”: Lew (Wenus) - Koziorożec (Mars). Oznaczałoby to w istocie, że już sam tylko fakt ziemskiej inkarnacji silnie determinuje w kierunku samorealizacji typu Arymanicznego. Dopełnieniem całego schematu jest wywyższenie Słońca w znaku Barana a Księżyca w znaku Byka. Związane jest to z okolicznością, że nośnikiem podświadomości (Rak) - jako pewnej wyższej niż świadomość mądrości - jest ludzkie ciało (Byk). Jest to w szczególności podstawą wschodnich praktyk cielesno-duchowych - takich, jak joga. Natomiast charakterystyczne dla człowieka Zachodu umacnianie i utrwalanie pierwiastka idealno-abstrakcyjnego prowadzi w konsekwencji do duchowego wyobcowania od cielesności. Wszelako sytuacja znowu jest „dialektyczna” - cielesność zarówno blokuje tę wyższą mądrość, jak i „zawiera” ją w sobie.
W świetle powyższych wywodów lucyferyzm występuje w kontekście inkarnacji - jako specyficzna reakcja na tę sytuację. Z tego punktu widzenia Inkarnacja samego Lucyfera, o której mówi Rudolf Steiner, nie jest żadną anomalią, ale jak najbardziej istotnym momentem w całej Jego Historii. Otóż owa Inkarnacja to konkretne wydarzenie, które miało miejsce na Ziemi w określonym miejscu i czasie, co oznacza, że teoretycznie możliwy jest horoskop tej Inkarnacji. Po drugie więc, trzeba przyjąć jakieś ogólne założenie co do daty tego Wydarzenia.
Zgodnie z rewelacjami Steinera, Inkarnacja ta miała miejsce w Chinach, ok. 3000 lat przed Chrystusem. Lucyfer jest - mówiąc językiem naszych ludzkich wyobrażeń - rodzonym bratem Chrystusa i jest to stosunek mający swoje odbicie np. w biblijnej historii Kaina i Abla, czy też w przypowieści o „synu marnotrawnym”. W ujęciu Steinera Inkarnacja Chrystusa stanowi więc w całej sekwencji takich Inkarnacji tylko jedno ogniwo (choćby było to skądinąd ogniwo centralne). Łatwo zauważyć, że w naszym kalendarzu i w naszym liczbowym systemie dziesiętnym obie te Inkarnacje określone są przez „okrągłe” daty. Jednostką są tu tysiąclecia, toteż nasze czasy (ok. 2000 lat od narodzin Chrystusa) pozostają w prostym stosunku arytmetycznym do dat odpowiadających wspomnianym Inkarnacjom, przez co rozważania te są obecnie „na czasie”. Ponieważ zaś okres 2000 lat jest pewnym przybliżeniem długości trwania „wielkiego miesiąca” astrologicznego, więc można to ująć tak, że Lucyfer inkarnował się półtora „miesiąca” przed Chrystusem, a nasze czasy to „miesiąc” od narodzin Chrystusa. Ale, dokładniej biorąc, 2000 lat to 1/13 a nie 1/12 trwającego ok. 26000 lat precesyjnego cyklu. Ujawnia to pewną arbitralość występującą w naszym kalendarzu. Bo o ile dzień i rok wyznaczone są astronomicznie przez dwa podstawowe ruchy Ziemi (wokół własnej osi i wokół Słońca), o tyle ruch Księżyca wokół Ziemi jako miara kalendarzowego miesiąca kłóci się nieco z podziałem roku na 12 miesięcy. Mianowicie rok liczy sobie ok. 13.37 miesięcy syderycznych (trwających średnio 27 dni 7 godz. 43 min. i 11 s.) i ok. 12.37 miesięcy synodycznych (trwających średnio 29 dni 12 godz. 44 min. i 3 s.), co pozwala uznać podział roku na 13 miesięcy za alternatywny w stosunku do jego podziału na 12 miesięcy.
Patrząc na astrologiczne epoki z naszego europejskiego punktu widzenia, wiążemy w naturalny sposób Erę Ryb z chrześcijaństwem, a naszą erę datujemy od narodzin Jezusa z Nazaretu. Gdyby przyjąć, że nasza era zaczyna się jednocześnie z Erą Ryb, oznaczałoby to, że jej początek przypada na początkowy punkt cyklu precesyjnego, kiedy to znaki zodiaku zwrotnikowego pokrywają się z odpowiadającymi im gwiazdozbiorami (znak Barana znajduje się na tle gwiazdozbioru Barana itd.). Nasuwałoby to hipotezę, że wielkie epoki astrologiczne znaczone są wielkimi Inkarnacjami, dającymi każdorazowo ludzkości potężny duchowy impuls. O ile jednak Inkarnacja Chrystusa zapoczątkowuje Erę Ryb, o tyle Lucyfer inkarnował się w połowie Ery Byka. I, nawiasem mówiąc, według Steinera1 dana astrologiczna epoka w sensie kulturowym zaczyna się dopiero w połowie danego okresu wyznaczonego w sposób astronomiczny, z czego wynikałoby, że Inkarnacja Lucyfera przypadałaby mniej więcej na początek Ery Byka w sensie kulturowym (tzw. okres egipsko-chaldejsko-babiloński). Z punktu widzenia stosunku zodiaków zwrotnikowego i gwiazdowego fakt ten jest silnie zaakcentowany przez to, że owa jedyna w swoim rodzaju opozycja dwóch ekliptycznych gwiazd pierwszej wielkości, Aldebarana (a Tauri) i Antaresa (a Scorpii), odpowiednio trzynastej i piętnastej co do jasności gwiazdy na niebie, pokrywa się w tym okresie mniej więcej z osią 0° Barana - 0° Wagi, dzielącą cały zodiak na dwie przeciwstawne połowy. Fakt ten okaże się bardzo znaczący w analizie przedstawionego poniżej horoskopu Inkarnacji Lucyfera. Można by jednak zapytać, dlaczego Inkarnacja ta miała miejsce akurat 3000 lat a nie 2000 lat przed Chrystusem? Astrologiczna odpowiedź jest dość prosta. 2000 lat to precesyjne przesunięcie o 1/13 zodiaku. Po 3000 lat przesuwany w ten sposób punkt 0° Barana osiąga długość ekliptyczą 11°32’18” Byka. Stosując jako miarę aspekty trzynastkowe, będziemy musieli zmienić układ odniesienia i, zamiast do 0° Barana, odnosić tę pozycję do punktu kardynalnego 0° Wagi (jako 180° - 360° x 5/13), tzn. traktować ją jako punkt należący do opozycyjnego systemu punktów trzynastkowych w stosunku do tego, który odniesiony jest do 0° Barana. I chodzi tu właśnie o tę opozycyjność - wszakże Lucyfer i Chrystus to dwaj Bracia skłóceni ze sobą, czy też może raczej nieposłuszny i posłuszny Syn Boga Ojca. Z tego punktu widzenia Inkarnacja Arymana powinna nastąpić za ok. 1000 lat, na przełomie trzeciego i czwartego tysiąclecia naszej ery.
Podsumowując wszystkie dotychczasowe wywody, można wyznaczyć najbardziej logiczne pozycje dwóch głównych mocy horoskopu Lucyfera - Słońca i Ascendentu. Mianowicie Słońce należy umieścić w znaku Wodnika, w punkcie trzynastkowym liczonym od 0° Wagi (jest tylko jeden taki punkt, mianowicie 180° + 360° x 5/13 = 18°27’42” Wodnika), a Ascendent w Byku (dla podkreślenia faktu Inkarnacji jako elementu konstytutywnego dla całej sytuacji oraz dla zaznaczenia, że kontekstem tej Inkarnacji jest Era Byka). Ascendent również umieszczę w punkcie trzynastkowym, ale mierzonym od 0° Barana (0° Barana + 360° x 2/13 = 25°23’05” Byka), wprowadzając tym samym element pewnej przeciwstawności do relacji Słońce - Ascendent. Logika tej relacji opiera się na zapośredniczeniu: najpierw pojawi się coś jako przykra konsekwencja tendencji właściwej Słońcu - symbolizować to będzie Punkt Wchodni, również w znaku Byka i również trzynastkowy, ale mierzony tak samo, jak w przypadku Słońca, od 0° Wagi (tzn. 0° Wagi - 360° x 5/13 = 11°32’18” Byka). W związku z długością ekliptyczną Słońca warto zaznaczyć, że wypada ona w tym czasie w punkcie początkowym zodiaku gwiazdowego, tzn. na granicy gwiazdozbiorów Ryb i Barana, a zatem w miejscu bardzo wyeksponowanym. Oznacza to zarazem, że przy alternatywnym podejściu do epok astrologicznych Era Byka była Erą Wodnika, a z kolei zaczynająca się obecnie Era Wodnika jest Erą Byka (ponieważ początek zodiaku gwiazdowego, czyli granica gwiazdozbiorów Ryb i Barana, przechodzi właśnie ze zwrotnikowego znaku Barana do znaku Byka). Za astrologizacją Inkarnacji Lucyfera na kanwie stosunku Wodnik - Byk przemawia jeszcze taka dodatkowa okoliczność, że władca Wodnika, Uran, ma w znaku Byka swój „upadek” (przeciwieństwo „wywyższenia” w Skorpionie), a trudno przecież mówić o Lucyferze w oderwaniu od jego Upadku. Upadek Lucyfera był konsekwencją jego Buntu przeciw Bogu Ojcu. Wypada zatem wprowadzić w jakiś sposób Boga Ojca do horoskopu Lucyfera. W świetle naszych wstępnych rozważań na temat znaków zodiaku i ich planetarnych władców za sygnifikatora Boga Ojca należy uznać Jowisza i umieścić go w punkcie 0° Barana, tak by punkt 0° Wagi, do którego odniesione jest aspektem trzynastkowym Słońce Lucyfera, był w opozycji do planety symbolizującej Tego, przeciw Komu (czy, jeśli kto woli - Czemu) Lucyfer się zbuntował. Rywalizacyjny stosunek Lucyfera do Ojca zaznaczony jest w ten sposób także przez to, że sygnifikator Ojca (Jowisz) znajduje się na początku jednego zodiaku (zwrotnikowego) a Słońce Lucyfera (czyli jego pełna pychy samowiedza) - na początku drugiego zodiaku (gwiazdowego).
Na tym trzeba było zakończyć konstruowanie
a priori horoskopu Inkarnacji Lucyfera i sprawdzić, czy w ogóle da się znaleźć w okresie ok. 3000 lat przed Chrystusem stan nieba spełniający dwa proste warunki: Słońce w Chinach ok. południa w pozycji ok. 18°27’42” Wodnika i jednocześnie Jowisz w pozycji ok. 0°
Barana. Okazało się, że tak. Oto więc znaleziony horoskop, spełniający powyższe założenia:

naciśnij, by obejrzeć ilustrację w pełnym wymiarze

3/03/2982 p.n.e.; GMT: 3:32:28; JD = 632308.6413; OB = 24°01’39”; D T = 20:42:58;
Chiny, 119°58’ E, 34°09’11” N;
Medium Coeli - 6°35’36” Wodnika, Ascendent - 25°33’52” Byka, Werteks - 25°43’49” Wagi, Punkt Wschodni - 11°40’14” Byka, Punkt Szczęścia - 8°38’00” Wodnika;
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 4°54’ Ryb, XII - 12°28’ Barana, II - 21°29’ Bliźniąt, III - 13°32’ Raka.
Słońce - 18°24’05” Wodnika,
Księżyc - 1°28’13” Skorpiona,
Merkury - 8°32’52” Ryb,
Wenus - 13°25’00” Ryb,
Mars - 21°25’47” Strzelca,
Jowisz - 0°00’45” Barana,
Saturn - 4°54’36” Wodnika,
Uran - 27°45’07” Lwa R,
Neptun - 6°05’08” Panny R,
Pluton - 19°51’38” Bliźniąt R,
Płn. Węzeł: śr. - 15°23’15” Ryb, rzeczyw. - 14°08’45” Ryb,
Aldebaran - 29°38’18” Ryb,
Antares - 28°22’19” Panny,
Syriusz - 10°36’24” Byka.

Mogłem zresztą od razu stwierdzić, że wstępne założenia zostały spełnione z nawiązką, bo moją konstrukcyjną ideę dopełniła pozycja Saturna jako zwierciadlane odbicie Ascendentu po drugiej stronie Boga Ojca Jowisza.
W niniejszym tekście najpierw omówię prostą wyjściową koncepcję horoskopu, a w dalszej kolejności zanalizuję pozostałe jego elementy, by stwierdzić, co ciekawego wnoszą one do badanej Sprawy. Zastosowana metoda polegała na tym, że zadałem jak gdyby „gwiazdom” pytanie, astrologizując pewne ogólne wyjściowe wyobrażenia, a następnie rozważyłem otrzymaną całościową „odpowiedź”, by wniknąć - tak, jak umiałem - w jej sens, który bynajmniej mnie nie rozczarował. Analizy horoskopu Lucyfera dokonywałem w kontekście dwóch innych horoskopów, kóre sporządziłem i przebadałem wcześniej, mianowicie poczęciowego i natalnego horoskopu Jezusa. Oto więc te horoskopy:

Horoskop poczęcia Jezusa

naciśnij, by obejrzeć ilustrację w pełnym wymiarze

9/06/8 p.n.e.; GMT: 10:35:05; J.D. = 1718660.941; OB = 23°41’51”; D T = 2:58:29;
Nazaret; 35°17’ E, 32°40’39” N
Medium Coeli - 29°32’52” Bliźniąt, Ascendent - 29°34’45” Panny, Werteks - 28°17’30” Ryb, Punkt Wschodni - 29°27’38” Panny, Punkt Szczęścia - 8°12’51” Wagi.
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 1°42’ Lwa, XII - 2°09’ Panny, II - 26°55’ Wagi, III - 27°22’ Skorpiona.
Słońce - 15°13’39” Bliźniąt,
Księżyc - 23°51’45” Bliźniąt,
Merkury - 11°08’41” Raka,
Wenus - 29°34’30” Barana,
Mars - 25°29’04” Byka,
Jowisz - 17°54’50” Wodnika R,
Saturn - 8°48’03” Ryb,
Uran - 1°54’13” Ryb R,
Neptun - 0°34’04” Skorpiona R,
Pluton - 5°00’05” Panny,
Płn. Węzeł: śr. - 24°51’ Byka, rzecz. - 25°52,6’ Byka
Syriusz - 16°49’05” Bliźniąt,
Kastor - 23°06’17” Bliźniąt,
Achernar - 18°37’57” Wodnika.

Horoskop narodzin Jezusa

naciśnij, by obejrzeć ilustrację w pełnym wymiarze

3/03/7 p.n.e.; GMT: 23:29:05 (2/03/7 p.n.e.); J.D. = 1718927.47853;
OB = 23°41’54”; D T = 2:58:21;
Betlejem; 35°12’ E, 31°42’36” N
Medium Coeli - 6°06’19” Wagi, Ascendent - 20°55’09” Strzelca, Werteks - 6°37’25” Lwa, Punkt Wschodni - 5°07’30” Koziorożca, Punkt Szczęścia - 10°53’16” Koziorożca
Wierzchołki domów Placidusowych:
XI - 5°06’ Skorpiona, XII - 29°06’ Skorpiona, II - 24°15’ Koziorożca, III - 1°10’ Ryb.
Słońce - 10°10’43” Ryb,
Księżyc - 0°08’50” Barana,
Merkury - 16°39’34” Wodnika,
Wenus - 20°22’44” Ryb,
Mars - 20°41’14” Panny,
Jowisz - 3°03’12” Ryb,
Saturn - 11°41’36” Ryb,
Uran - 2°20’05” Ryb,
Neptun - 5°03’20” Skorpiona,
Pluton - 8°38’01” Panny,
Płn. Węzeł: śr. - 10°44’30” Byka, rzecz. - 8°58’54” Byka
Aldebaran - 11°40’36” Byka,
Kastor - 23°06’51” Bliźniąt,
Antares - 11°29’14” Skorpiona,
Achernar - 18°38’25” Wodnika
Deneb (z Aquilae) - 21°59’49” Strzelca.
Zwróćmy uwagę, że dzień urodzin Jezusa jest taki sam, jak dzień, na który postawiony został horoskop Lucyfera - 3 marca, co „jest, albo też nie jest przypadkowe”. Wynika to po prostu z niedokładności kalendarza juliańskiego (wprowadzonego za czasów Juliusza Cezara), w którym datujemy oba horoskopy. Faktycznie bowiem Słońca Jezusa i Lucyfera nie są bynajmniej zodiakalnie tożsame: różnica ich pozycji wyraża się teoretycznie formułą:
360° x (11/13 - 2/7 - 1/2) = 21°45’30”,
czyli jest to w dokładnym kalendarzu różnica ok. 3 tygodni.

II. Prosta ogólna idea horoskopu Lucyfera

Podstawowa struktura trzynastkowa

1. Jowisz w punkcie 0° Barana. Oznacza on Boga Ojca. Z czterech powodów. Po pierwsze, jako największa planeta Układu Słonecznego i najważniejsze bóstwo grecko-rzymskiego panteonu. Po drugie, ze względu na specyficzną logikę symetrycznego systemu rządów sprawowanych przez planety nad znakami zodiaku, z którego zdaje się wynikać, że Jowiszowe domeny - Strzelec i Ryby - odpowiadają temu aspektowi Absolutu, który można by nazwać absolutną przestrzenią duchową. Po trzecie, jako planeta usytuowana w początkowym i końcowym punkcie zodiaku, a zatem jakby w punkcie „alfa i omega”. Po czwarte, ze względu na charakter relacji, jaka łączy go z Marsem, symbolizującym w tym horoskopie Chrystusa. Mars znajduje się tu w punkcie odpowiadającym mniej więcej długości ekliptycznej Ascendentu natalnego horoskopu Jezusa, a jego znakiem zodiakalnym jest Strzelec, którym rządzi Jowisz, co sugeruje, że chodzi tu właśnie o tego posłusznego Syna Boga. Ale sprawa ma głębszy wymiar, ponieważ pomiędzy Jowiszem a Marsem zachodzi w tym horoskopie tzw. „wzajemna recepcja”, czyli nie tylko Mars znajduje się tu we władzy Jowisza, ale również Jowisz we władzy Marsa (jako władcy Barana). Oznacza to, że Chrystus (jako druga osoba Trójcy Świętej) jest tak samo istotnym momentem Boskiego Absolutu jak Bóg Ojciec. W tym kontekście pozycja Jowisza w punkcie 30° Ryb = 0° Barana nabiera sensu wyłaniania się bytu dla siebie (tego, co jednostkowe, indywidualnej podmiotowości) z bytu samego w sobie, z tego, co ogólne, niezindywidualizowane: to, że Bóg staje się Człowiekiem (znak Barana), oznacza konieczny moment w rozwoju Boskiego Absolutu, który jako Bóg Ojciec jest tylko bezwiednym bytem samym w sobie (znak Ryb).
2. Słońce w punkcie = 0° Wagi + 360° x 5/13 = ok. 18.5° Wodnika. Oznacza ono Lucyfera jako Anioła, który się zbuntował. Z trzech powodów. Po pierwsze, samo Słońce ma znaczenie wolnej, opartej na sobie samej podmiotowości. Po drugie, na tym Słońcu wypada pogranicze gwiazdozbiorów Ryb i Barana, a zatem początek zodiaku gwiazdowego, stanowiący analogię do 0° Barana w zodiaku zwrotnikowym, co symbolizuje ambicje Lucyfera do tego, żeby być suwerennym Bogiem. Po trzecie, Słońce to jest „zakotwiczone” aspektem 5/13 w punkcie 0° Wagi, a zatem w punkcie opozycyjnym względem 0° Barana, w którym mamy tu Boga Ojca. Oznacza to otwarte przeciwstawienie się Bogu Ojcu. W świetle tego, co powyżej zostało powiedziane na temat „tożsamości” Boga Ojca, jest to de facto „bunt” przeciwko własnym ontologicznym (czy też może raczej metafizycznym) korzeniom, a nie przeciw jakiejś odrębnej osobowej woli. Nie jest to jednak tylko jakieś nierozumne sprzeciwianie się konieczności. Byt dla siebie zawiera przecież z natury rzeczy i ten moment, że jest świadomością siebie nie po prostu i bezpośrednio jako odnoszenie się do siebie bytu samego w sobie, ale raczej jako odnoszenie się do siebie, którego podmiotem i przedmiotem jest sama świadomość, odrywająca się w ten sposób od bytu jako formalna, absolutna wolność.
3. Punkt Wschodni w pozycji 0° Wagi - -360° x 5/13 = ok. 11.5° Byka. Punkt ten oznacza Upadek Lucyfera jako konsekwencję Buntu. Z trzech powodów. Po pierwsze, jako zwierciadlane odbicie położenia Słońca względem osi 0° Barana - 0° Wagi, co symbolizuje skutek Buntu jako dokładnie odwrotny w stosunku do zamierzonego: mierzył zbyt wysoko, więc równie nisko upadł. Po drugie, znak Byka to żywioł ziemi, świat materialny, w który upadł Lucyfer i który stanowi przeciwny biegun względem świata duchowego jako sfery, która jest właściwą rzeczywistością Wodnika. Po trzecie, Punkt Wschodni to obiektywny wymiar indywidualności, ponieważ tylko w tym sensie Lucyfer jest Upadłym Aniołem. Subiektywnie jest Aniołem Zbuntowanym i Aniołem, który - po Upadku - tęskni za Niebem. W interpretacji filozoficznej ten Upadek polega na tym, że to, co nieskończone, popada w skończoną formę istnienia. Skończoność sama jest wprawdzie momentem tego, co nieskończone, ale bezpośrednio przejawia się to od strony negatywnej, jako wyobcowanie, utrata samego siebie za sprawą uwikłania w zewnętrzność. W tej zewnętrzności ma się po stronie wewnętrznej tylko pustą wolność, a odciętym się jest od własnej duchowej pełni - od „Nieba”.
4. Punkt Zachodni jako opozycyjny w stosunku do Punktu Wschodniego, symbolizującego Upadek, czyli Inkarnację, oznacza, rzecz jasna, śmierć jako wrota, przez które powraca się do Nieba - wyinkarnowanie, wyzwolenie się z ciała. Ascendentowy koniec tej osi horoskopu oznacza więc to, co jest w teraźniejszości - upadek w cielesność. Natomiast jej koniec Descendentowy odpowiada temu, co „inne” - perspektywie na przyszłość.
5. Ascendent w punkcie 0° Barana + 360° x 2/13 = ok. 25.5° Byka. Oznacza on aspiracje Upadłego Anioła do Nieba jako świata duchowego. Z trzech powodów. Po pierwsze, znajduje się on w znaku Byka, symbolizującym świat materii jako miejsce, gdzie jest się na Wygnaniu. Po drugie, jest on „zakotwiczony” aspektem 2/13 w punkcie 0° Barana, gdzie znajduje się Bóg Ojciec (Jowisz), w czym zawiera się moment tęsknoty za powrotem do Ojca. Po trzecie, Ascendent oznacza indywidualność w jej uwikłaniu w uwarunkowania zewnętrzne: to, że Lucyfer pragnie powrócić do Nieba, uwarunkowana jest Jego Upadkiem.
6. Descendent w punkcie opozycyjnym do Ascendentu, symbolizującego aspiracje Lucyfera do świata duchowego i Nieba, oznacza, oczywiście, nastawienie na wartości czysto materialne i dążenie do opanowania Ziemi. Descendent ma tu więc znaczenie Arymana jako przeciwnego bieguna układu, w obrębie którego realizuje się wolność czlowieka jako wolność wyboru.
7. Saturn w punkcie 0° Barana -360° x 2/13 = ok. 4.5° Wodnika. Symbolizuje on zatrzaśnięte przed Lucyferem bramy Nieba. Z trzech powodów. Po pierwsze, jako zwierciadlane odbicie Ascendentu po drugiej stronie osi 0° Barana - 0° Wagi. Tak samo jak konsekwencją Buntu jest Upadek, rezultatem aspiracji Lucyfera jest zawód. Po drugie, horoskopowa pozycja Saturna - IX dom - oznacza „wyższe rejony” jako cel dążenia. Po trzecie, Saturn symbolizuje restrykcje, ograniczenia, zawód, konieczność podejmowania ciężkiego wysiłku. Lucyferyczna strategia zbawienia to „odlot”, ucieczka od świata rzeczywistego w iluzję. Nie chodzi tu w istocie o problem, co jest większą iluzją, świat materii, czy też świat wizji i marzeń, ale o to, że do zbawienia niezbędny jest wysiłek, praca, upór - i to jest duchowa istota materialnego świata.

Precesyjne przesunięcia w obrębie trzynastkowej podstruktury horoskopu Lucyfera

I. Na Inkarnację Chrystusa

1. Precesyjnie przesunięte Słońce znajduje się na Jowiszu.
Znaczenie: Boskość (Jowisz) przyjmuje formę jednostkowej jaźni (Słońce).
2. Precesyjnie przesunięty Jowisz znajduje się w Punkcie Wschodnim.
Znaczenie: Boskość (Jowisz) inkarnuje się w świecie materialnym (Punkt Wschodni).

II. Na Inkarnację Arymana

1. Precesyjnie przesunięte Słońce znajduje się w Punkcie Wschodnim.
Znaczenie: Punkt symbolizujący „zarycie w ziemię” - w ziemię, na której Lucyfer bynajmniej nie czuje się u siebie - łączy się teraz ze Słońcem jako wewnętrznym systemem wartości, konstytuując samowiedzę Arymaniczną.
2. Precesyjnie przesunięty Punkt Zachodni znajduje się na Saturnie.
Znaczenie: Następuje zablokowanie świadomości śmierci jako transformacji (a życia tu - jako szykowania się do istnienia „po tamtej stronie”) i w rezultacie sprowadzenie całego sensu ludzkiej egzystencji do wymiaru wewnątrzświatowego. Jest to już nie tylko daremność aspiracji do „zbawienia”, ale w ogóle brak takiego dążenia jako charakterystyczny element Arymanicznego świata.
3. Precesyjnie przesunięty Descendent znajduje się na Słońcu.
Znaczenie: Aryman jako „Książę Tego Świata”, reprezentujący kierunek „ku ziemi”, nie jest już teraz jedynie „Innym” Lucyfera (jako Descendent horoskopu), ale - łącząc się ze Słońcem - uzyskuje własną jednostkową jaźń.

III. Na przełom drugiego i trzeciego tysiąclecia naszej ery, czyli na nasze czasy

1. Precesyjnie przesunięty Descendent znajduje się na Saturnie.
Znaczenie: Wpływy Arymana jako „Księcia Tego Świata” zostają ograniczone. Można to skojarzyć z przepowiednią zawartą w Apokalipsie św. Jana: „I pochwycił Smoka, Węża starodawnego, którym jest
diabeł i szatan
, i związał go na tysiąc lat” (Ap 20, 2). Przy dosłownym rozumieniu tysiąclecia, o którym tu mowa, byłoby to trzecie tysiąclecie naszej ery. Inkarnacji Arymana odpowiadałby dalszy ciąg tej przepowiedni: „A potem ma być na krótki czas uwolniony” (Ap 20, 3) - tzn. wtedy, kiedy precesyjnie przesuwany Descendent Lucyfera (Aryman) znajdzie się na Słońcu (zob. wyżej).

naciśnij, by obejrzeć dalszą część artykułu

powrót do strony GNOSIS 10    powrót do strony GNOSIS głównej