Opowieść o Perle

Mieszkałam w Królestwie jak dziecko, w domu Króla. Król i Królowa, mój Ojciec i Matka1, opiekowali się mną. Wszystko wokół mnie było miłością, wszystko było Światłem. Nie musiałam2 sypiać. Ciemności nie znałam i nie wiedziałam, co to znaczy bać się. Bawiłam się na placu i w ogrodach. Piłam przezroczystą wodę ze źródła. Wszystko było Dobrem.

Od tego Światła lśnił mój strój, który nosiłam, często wszelkimi możliwymi kolorami, które istnieją. To był mój własny strój życia, utkany przez miłość Ojca i Matki. Do mego stroju należał także złocisty płaszcz, płaszcz królewskiego dziecka, ozdobiony lśniącymi kamieniami szlachetnymi3. Tańczyłam jak iskrzące światełko w wielkim Świetle. Lecz czy można sobie uświadomić czym jest Światło, jeśli nigdy nie widzieliśmy ciemności? Jak można być intensywnie szczęśliwym, jeśli nigdy nie zaznaliśmy uczucia smutku?

Miałam wszystko, lecz nie rozumiałam tego naprawdę i właściwie nie wiedziałam KIM byłam.

Pewnego dnia wezwano mnie do sali królewskiej. Mój Ojciec-i-Matka powiedzieli do mnie:

— Teraz udasz się, zupełnie sama, w daleką podróż. My ciebie nie opuścimy, gdyż w myśli będziemy z Tobą. I pozostaniemy przy tobie. Jeśli potrzebujesz czegoś na drogę, wolno ci stąd zabrać tyle, ile potrafisz sama udźwignąć. Wolno ci zaczerpnąć w skarbcach naszego królestwa wszelkiego bogactwa. Tylko twój lśniący strój życia i złocisty płaszcz musisz tutuaj pozostawić. Otrzymujesz teraz polecenie, aby w dalekim kraju odnaleźć twą własną perłę..., której strzeże smok, w czeluściach groty morskiej.

Gdy powrócisz do domu z twą perłą, wówczas dopiero wolno ci będzie nałożyć twój lśniący strój życia i stać się spadkobiercą naszego Królestwa.

I tak się też stało. Udałam się w drogę.

Cenne skarby miłości moich rodziców niosłam w plecaku. Ponieważ byłam jeszcze dzieckiem, towarzyszyło mi dwóch przewodników, aby mi wskazywać drogę do obcego kraju. Droga wiodła w dół i po raz pierwszy w życiu zaczęłam się lękać. Dokąd zawiedzie mnie ta droga? W podróż do obcego kraju? A co mogłoby mi się tam przydarzyć?

Nie było drogi powrotu, choćbym nawet tego bardzo pragnęła.

Moi dwaj przyjaciele stali się mymi pomocnikami.

— Do smoka? — spytałam ich.

— Czy muszę tam iść sama?

Powiedzieli mi, że zaledwie sama myśl o miłości wyniesionej z Kraju Światła, skąd pochodzę, zdolna jest uśpić smoka.

— A ta głęboka grota nad morzem? — zapytałam lękliwie.

Odpowiedzieli mi na to:

— Kto jest dzieckiem Królestwa Światła nie musi lękać się ani głębi ani ciemności.

 

Po przybyciu nad granicę innego kraju moi przewodnicy pożegnali się ze mną i rozpłynęli się przed mymi oczami jak we mgle.

Teraz zaczęła się moja własna przygoda.

Nie wiem dokładnie jak to się stało, lecz zanim sobie to uświadomiłam, znalazłam się w innym kraju, gdzieś w jakimś domu, w którym byli ludzie,  opiekujący się mną. Stałam się teraz ich dzieckiem.

Od czasu do czasu zapadała ciemność i to nazywało się nocą. Musiało się wówczas spać. Otrzymywałam stroje, lecz nie takie błyszczące, jasne i nie we wszystkich kolorach jakie istnieją. Brudziły się one, gdy bawiłam się w piasku. Ja także się brudziłam i musiałam się myć. Mój nowy ojciec i matka opowiedzieli mi jak się wszystkie rzeczy nazywały i nauczyłam się mówić językiem tego kraju. Gdy urosłam, zapomniałam wszystko to, co było dawniej. Zapomniałam także o poleceniu, dla którego wysłano mnie w świat; mianowicie o tym, iż powinnam odnaleźć mą własną perłę w ciemnej grocie smoka. Nauczyłam się myśleć tak jak myśleli ludzie tego kraju i czynić to, co mi nakazano. Stałam się ich sługą, pachołkiem. Wyglądałam jak wszyscy pozostali. Piłam ich napój zapomnienia i przez to zapomniałam...

Lecz w Królestwie Zawsze Trwającego Światła, wszystko to, co mi się przydarzało było wiadome. Król i Królowa napisali mi wówczas list, który jak orzeł pofrunął do mnie. W liście napisali mi:

„Oto nasz list, z naszego Królestwa. Zbudź się! Przypomnij sobie, że jesteś dzieckiem królewskim. Przypomnij sobie swój świetlny strój. Pomyśl koniecznie o twej perle i twym poleceniu!”.

Przeczytałam list. Jakże mogłam kiedykolwiek zapomnieć?!

Także o tym, że smoka w imię miłości winnam opanować!

Dodałam sobie otuchy i udałam się nad morze. Usiadłam przed smoczą jamą. Smok popatrzył na mnie, a ja poczułam, że wszelkie siły z mego ciała zostały wyssane. Stałam się wiotka i słaba jak szmatka, lecz wówczas pomyślałam o liście, o miłości, o sile i Świetle Królestwa. I podczas gdy intensywnie o tym myślałam, zauważyłam, że powieki smoka zwolna zaczęły się zamykać, lecz nie spał jeszcze.

Rozgniewałam się wówczas na bestię, lecz wówczas jego oczy natychmiast szeroko się rozwarły. Był zupełnie rozbudzony!

Niemalże uciekłabym najchętniej, przez wzgórza gdzieś daleko, lecz pomyślałam znów o liście, o tym, że w ciemności i wśród niebezpieczeństw muszę szukać mojej perły.

Wówczas krzyknęłam: — W imię Króla Światła!

Powieki smoka opadły w okamgnieniu i teraz spał głębokim snem. Natychmiast skoczyłam na równe nogi, które teraz okazały się silne. Wkrdłam się ostrożnie do groty i wzięłam perłę lśniącą, którą już wcześniej dojrzałam.

 

Z moją własną perłą powróciłam do Kraju Światła, skąd przybyłam. List frunął przede mną, aby wskazywać mi drogę. Jego Światło rozświetlało mi drogę, bijąca zeń miłość wiodła mnie wytrwale do domu. Nad granicą oczekiwali na mnie dwaj przyjaciele. Wyszli mi na spotkanie i przynieśli mój świetlny strój.

Czyżby ten strój należał do mnie? — wykrzyknęłam ze zdumieniem.

Nagle rozpoznałam mój strój i jak w lustrze zauważyłam moje odbicie w nim. W uroczystym geście nałożono mi mój strój. Stałam się sobą. Także ten złocisty płaszcz wolno mi było ponownie nałożyć.

Tak pięknie przyodziana poszłam do bramy płacu. Nie odczuwałam już żadnego lęku. Wszystko było już dobrze. Jeszcze przez chwilę pomyślałam o smoku, tak jak myśli się o zabawce.

W dłoni zaciskałam mocno moją zdobytą perłę.

Mój Ojciec i Matka wyszli mi na spotkanie i objęli mnie serdecznie.

 

Przed obliczem Króla Królów wolno mi teraz wystąpić z mą własną, przeze mnie samą znalezioną i zdobytą perłą!

 

Przypisy

 

Źródło: Akta Tomasza, III wiek.

1. Ojciec-i-Matka są tutaj pojęciem zbiorowym dla jednej Osobowości i Indywidulności, łączącej oba pojęcia w jedności. Zapewne należałoby się odwołać do pojęcia Trójcy Św. będącej symbolem Trójjedności Boga. Król i Królowa będą wówczas reprezentować elementy męsko-żeńskie zjednoczone w harmonijnym związku w JEDNOŚĆ...

2. W tłumaczeniu trudno pogodzić się z żeńskością Duszy, gdyż narzuca to kategorycznie język polski. W wielu zachodnioeuropejskich językach słowo „ja” (ego) jest androgynicznym obojnakiem.

3. Czy próbowaliście kiedyś wyjaśnić paroletniemu dziecku dlaczego kamienie szlachetne zwą się szlachetne?

 

Przełożyła z niderlandzkiego Bogumiła Rewers

powrót do strony GNOSIS 7    powrót do głównej strony GNOSIS