eGNOSIS

nacisnij by powiekszyc


Jung a tradycja gnostycka. 
Podobieństwa i różnice             Cz. IV

Zbigniew Robakiewicz


Zbigniew Robakiewicz
(ur. 1957). Studiował filozofię na Uniwersytecie Warszawskim.
Mieszka w Stanach Zjednoczonych
od 1987 roku, myślami jest jednak w Polsce. Od wielu lat zajmuje się Jungiem.

 

Jung badał przez dłuższy czas symbole gnostyckie, szczególnej intensywności nabrały jego badania w tym kierunku po rozstaniu z Freudem. Ku swemu ogromnemu zdziwieniu, te same symbole odnalazł w relacjonowanych przez swoich pacjentów snach. Zrozumiał wówczas, że mają one znaczenie ponadczasowe i odkrycie to dało początek teorii dotyczącej istnienia archetypów. Nieco szerzej zajmę się nimi w dalszej części tej pracy. Jak moglibyśmy przetłumaczyć język symboli gnostyckich na język indywiduacji Junga? Jak już pisałem wcześniej, Demiurg jest odczytywany jako cień, występująca u gnostyków Sofia — to anima, starym zaś mędrcem jest Szymon Mag. Odkrycie Jaźni jest najwyższym celem zarówno gnostyków, jak i Junga.

Podobnie jak gnostycy, ich duchowi spadkobiercy, alchemicy, badali przeżycie tyczące zjednoczenia. Oni również zajmowali się tą sferą życia, którą odrzucił Kościół, celem też dla nich było osiągnięcie iluminacji. Tu także możemy znaleźć szereg paraleli z procesem indywiduacji. Alchemicy wierzyli w jednoczący proces natury, twierdzili że istnieje jedna substancja, z której zbudowane są wszystkie inne. W procesie indywiduacji byłaby nią Jaźń jednocząca wszystkie inne procesy psychiczne. Alchemicy wierzyli w konflikt przeciwieństw, będący siłą pchającą świat do przodu. Podobny proces znajdujemy u Carla Junga — są nimi antynomie istniejące w naszej psychice, które są utrzymywane poprzez proces kompensacji. U alchemików znajdujemy struktury określone w podstawowych komponentach materii, niezależnie od tego, czy struktury te znajdowałyby się w niepodzielnych atomach, czy też w kombinacjach geometrycznych na poziomie atomowym. Na poziomie psychicznym odpowiada im idea archetypów, najbardziej podstawowych składników naszej duszy. Alchemicy dodawali do tego stoicką koncepcję mówiącą, że psyche jest materialna, że istniało wzajemne przenikanie się ciała i duszy, podobne do przenikania się świata organicznego, z nieorganicznym. Jung wierzył, że dzięki projekcji i działaniom aktywnej wyobraźni, psychiki ludzkie są w stanie oddziaływać na siebie, oraz łączyć się.

Według Junga pewien człon naszej podświadomości — nieświadomość zbiorowa — jest wspólna wszystkim ludziom i nigdy nie ginie. Jest tym, co kiedyś nazywano krainą zmarłych, a w każdym razie część niej byłaby nią. W wyżej wspomnianej książce — Wspomnienia, sny, myśli, Jung poświęca cały, bardzo ciekawy rozdział kwestii życia po śmierci. Krytyk Junga mógłby zapewne powiedzieć, że wszystko, czego Jung nie był w stanie wytłumaczyć w sposób przekonujący, było przezeń rutynowo wyrzucane do pojemnej sfery pojęciowej nieświadomości. Tak na przykład, gdy w 1916 roku w jego domu zaczęły się dziać zdarzenia o charakterze parapsychologicznym, gdy jego dzieci i żona zaczęły widywać duchy, dla Junga wyjaśnienie istoty tych zjawisk polegało na widzeniu ich jako wytworów nieświadomości, które zostały uwolnione z przyczyny obniżonego poziomu kontroli świadomości i dzięki temu mogły urealnić się w świecie zewnętrznym. Jeśli założymy, że zdarzenia te rzeczywiście miały miejsce, a wydaje mi się, że nie ma powodu, dla którego mielibyśmy to kwestionować, wyjaśnienie ich przez swego rodzaju projekcję nieświadomości na świat zewnętrzny jest dość zawikłane i nieprzekonywujące. W tym samym jednak czasie Jung przeżywał bardzo duży natłok obrazów pochodzących z tej części podświadomości, którą nazwał nieświadomością zbiorową, co mogło wpłynąć na przedstawioną przezeń interpretację. Przyjrzyjmy się więc teraz nieco bliżej nieświadomości zbiorowej.

Dla Carla Junga nieświadomość zbiorowa była tym samym, co zbiorowa pamięć. Aby lepiej pojąć jej znaczenie przedstawię pokrótce, na jakie części Jung dzielił ludzką psychikę, a także, dlaczego wprowadził pojęcia zbiorowej pamięci. Niesłychanie ważne wydaje mi się, omówienie kluczowego dla nieświadomości zbiorowej pojęcia „archetypu”; wymienię więc podstawowe rodzaje archetypów, oraz ich znaczenie. Zajmę się też pojęciem bezpośrednio związanym z archetypem, to jest kompleksem. Chciałbym również opisać zapisane w zbiorowej pamięci główne funkcje osobowości.

Carl Jung widział zespołową pamięć rodzaju ludzkiego w części naszej psyche, którą nazwał zbiorową nieświadomością. Nasza psychika dzieli się według niego na szereg części. Zasadniczym jej członem jest nasze „ja”, przez które postrzegamy wszystko to, czego jesteśmy i możemy być świadomi. Całość procesów psychicznych Jung określa jako duszę. Część tych procesów jest podświadoma i jest znacznie większa od części świadomej.

 

 Część treści nieświadomości zbiorowej będziemy w stanie — przy pewnym wysiłku — poznać, część zaś pozostanie dla nas na zawsze tajemnicą. Treści te są podstawą indywidualności każdego człowieka i należą do nich na przykład: reakcje na narodziny, wchodzenie w wiek dojrzałości, stosunek do dzieci, do rodziców, postrzeganie dobra i zła — są one rodzajem zbiorowej pamięci naszego gatunku.

C.G. Jung interesował się więc i zajmował pamięcią w zupełnie inny sposób, niż robią to współcześni badacze. Jako przykład podam tu dwóch znanych, dzisiejszych uczonych Daniela L. Schactera i Enedela Tulvinga, których zajmuje raczej problem zapamiętywania, niż tego, co w naszych umysłach jest zapisane i z czym przychodzimy na świat. Tak, więc np. Schacter pisze, że istnieją dwa rodzaje pamięci: pamięć semantyczna i proceduralna. Pamięć semantyczna związana jest z zapamiętywaniem faktów, czy związków logicznych. Pamięcią proceduralną zaczynamy się posługiwać, gdy ma miejsce tak prosta funkcja, jak włączenie stacyjki w samochodzie. Ten rodzaj pamięci nosi nazwę „proceduralnej”, ponieważ wymaga ona przywołania wiadomości i doświadczenia, jakiego się nabyło w przeszłości, do działań związanych z życiem codziennym. Subiektywnie nie odczuwamy specjalnego wysiłku, gdy usiłujemy odnaleźć w pamięci coś, co jest związane z codziennymi zajęciami. Dzieje się tak, ponieważ ażebyśmy mogli coś odczuwać jako wspomnienie, potrzebujemy wyobrażenia siebie w danym miejscu i czasie, miejscu gdzie bierzemy udział w pewnym wydarzeniu, a to nie jest po prostu potrzebne w przypadku np. posługiwania się nożem i widelcem. Aby móc użyć pamięć rodzaju wspomnieniowego, niezbędne jest wykorzystanie specjalnego systemu związanego z zapamiętywaniem epizodów z naszego życia, które są krytycznie istotne dla jego zdefiniowania. Jest to więc rodzaj podróży w czasie i to, z jaką precyzją potrafimy przypomnieć sobie pewne sytuacje, związane z nimi nastroje, zapachy i dźwięki, jest doprawdy zdumiewające. Do jakiego stopnia polegamy w życiu codziennym na pamięci proceduralnej jest dla nas zupełnie nieocenione, a stwierdzamy jak bardzo tego rodzaju pamięć jest ważna, kiedy zaczyna ona zawodzić, płatać figle w tym znaczeniu, że przekręca, czy zniekształca nieco fakty, powodując, że polegamy na czymś zupełnie fałszywym. Tworzymy wówczas świat będący odpowiednikiem rzeczywistości tylko w niewielkim stopniu. To bowiem, jak na rzeczywistość reagujemy i co robimy, aby przygotować się do tego, co ma nastąpić, związane jest z tym, jakie doświadczenia dotąd mieliśmy, jakie nasze reakcje wywoływały doświadczenia pozytywne, a jakie nie. Jeśli więc nasza pamięć zaczyna fakty przekręcać, przestajemy polegać na tym, co się stało naprawdę i nasze reakcje mogą być w dużym stopniu nieadekwatne. Jak bardzo ważna jest pamięć widzimy ze szczególną ostrością w przypadku choroby Alzheimera, kiedy to w schorzeniach szczególnie trudnych, pamięć praktycznie zanika i człowiek przestaje funkcjonować.

Dla Junga, w jego pracy ważne jednak było raczej to, co jest wspólne wszystkim ludziom i w ten sposób głównie zajmował się pamięcią. Ważne było oczywiście, jak dany pacjent traktuje swoje wspomnienia, co kultywuje, a co wypiera, nie jest to jednak źródłem jego głównych dociekań.

Carl G. Jung dużą część swego życia poświęcił studiom nad licznymi kulturami świata, wiele podróżował, aby samemu doświadczyć, jak poszczególne kultury funkcjonują i czym się od siebie różnią. Tym, co go uderzyło, było to, że możliwe jest znalezienie pewnych matryc, które powtarzają się w wielu formach, w różnych cywilizacjach, w ich mitach i legendach. Zaobserwował zwłaszcza, że ludzie wszędzie i we wszystkich czasach mieli tendencje do spontanicznego wyrażania siebie poprzez wzory, które przekazywali za pomocą rysunków. Jednym z jego ulubionych przykładów, była mandala, która jest określana jako „organizacja wzorów wyrażonych w sposób plastyczny, mająca formę symetryczną, na ogół wpisaną w koło”. Te same wzory często spotykał także u swoich pacjentów, gdy np. relacjonowali swoje marzenia senne. Studiując je, doszedł do wniosku, że muszą istnieć pewne matryce, wspólne wszystkim przedstawicielom gatunku ludzkiego, stanowiące zbiorową pamięć, w której znajdowałyby się wszystkie informacje potrzebne człowiekowi, a w każdym bądź razie konieczne do realizowania jego podstawowych potrzeb. Pamięć tę dziedziczymy według niego tak samo, jak instynkty, które również należą do nieświadomości zbiorowej i podobnie jak budowa naszego ciała, są zapisane w strukturze genetycznej. Człowiek jest przez pamięć zbiorową połączony z prapoczątkiem swego istnienia, jak również ze wszystkimi ssakami i innymi zwierzętami. Matryce tego rodzaju Jung nazwał archetypami.

Charakter archetypów jest jednak dwubiegunowy, tzn. mają zarówno cechy pozytywne, jak i negatywne, podczas gdy instynkty nie. Pojęcie „archetypu” jest jednak bardzo trudne do zdefiniowania i jego istotę możemy próbować pojąć jedynie intuicyjnie. Tematowi temu są poświęcone liczne rozdziały w pracach Junga. W autobiograficznym tomie Wspomnienia, sny, myśli, w rozdziale Konfrontacja z nieświadomością Jung pisze, iż w pewnym momencie zauważył formowanie w sobie pod-osobowości, które były rodzajem personifikacji pochodzących z nieświadomości. Stopniowo, z biegiem lat dawały się one umieścić w pewnych kategoriach, jakby tworzyły odrębne wzorce. Zdecydował się, więc nazwać elementy, z których owe wzory się wywodziły archetypami. Archetypy zawierające się w zbiorowej pamięci, są jej zasadniczą częścią i były dla Junga kolejnym etapem w jej badaniach. Oprócz nich zawarte są w niej podstawowe prawdy dotyczące reagowania na określone sytuacje, niektóre z nich są aż tak podstawowe, że są wspólne nam i innym zwierzętom.

Zanim Carl Jung decydował się zająć analizą mitów i legend z punktu widzenia psychologii głębi, tradycyjnie widziano w nich jedynie powiązanie religii z elementami literackimi i obyczajowymi. Zapoznając się z mitami, Jung zauważył, że wypowiada się przez nie podświadomość, że są jej najpełniejszą artykulacją, gdyż archetypy są tym, co przez nie przemawia. Doszedł do wniosku, że oprócz tego, że nieświadomość wyraża się przez nie, również sam fakt wypowiadania mitów jest zakodowany w naszej naturze. Tak więc nie tylko mity zostały stworzone, ale także są tworzone w dalszym ciągu i będą tworzone zawsze. Tego co są w stanie przedstawić mity, jak również to jak na nas oddziałują, roztrząsania o charakterze intelektualnym nigdy nie są w stanie zastąpić. Ponieważ miejscem narodzin mitów jest podświadomość, są one związane z religiami tylko w sposób pośredni, znaczenie ich jest jednak ponadczasowe. Forma, w jakiej mity są wypowiadane, nie jest tak istotna jak treść. Aczkolwiek zasadniczy ich temat powtarza się, jednak nacisk na poszczególne archetypy jest różny w różnych kulturach, a tym samym to, co wysuwa się w nich na pierwszy plan, nie jest identyczne, powodując występowanie odrębności kulturowych. Podobnie, w odmiennych cywilizacjach te same archetypy przyjmują nieco inną formę symboliczną. Dlatego też, znając kulturę i mity osoby analizowanej, rozumie się lepiej, jakie obrazy przybierają archetypy, z którymi mamy do czynienia badając np. jej sny.

W The Concepts of the Collective Unconscious (Pojęcia nieświadomości zbiorowej) Jung pisze, że o ile nieświadomość indywidualna składa się z faktów i kompleksów, które kiedyś były świadome, a następnie uległy represji, lub zapomnieniu, to nieświadomość zbiorowa nigdy nie była uzmysłowiona, nie pochodzi z doświadczenia ludzkiego i składa się głównie z archetypów. Warto tu na chwilę zatrzymać się, by zdefiniować bliżej słowo „kompleks”, gdyż pojęcia tego Jung używa w nieco innym znaczeniu, niż przywykliśmy rozumieć je w języku potocznym. W centrum kompleksu leży pewien archetyp. W zależności od stopnia świadomości danej osoby, jej kompleksy mogą mieć znaczenie pozytywne lub nie. „W każdym razie zawsze oznaczają one, że w jednostce jest coś »niewykończonego«, to znaczy »słabe miejsca w potocznym rozumieniu tego słowa«”[1].Oba rodzaje kompleksów będą zgrupowane wokół konkretnego archetypu. Posłużmy się jako przykładem archetypem matki. Każda kobieta, zajmująca się małym dzieckiem, będzie realizowała tego rodzaju archetyp. Ponieważ ludzie nie są idealni, nikt w pełni i perfekcyjnie z takiego archetypu nie jest w stanie się wywiązać. Jako dziecko jednakże uczymy się nań reagować w bardzo specyficzny sposób, tego typu grupa reakcji wobec osób, które już później, w naszym dorosłym życiu, reprezentują macierzyńskość, staje się kompleksem.

Problemy powstają dopiero wówczas, gdy dochodzi do konfliktu pomiędzy różnymi kompleksami, gdy świadomość nie może się między nimi swobodnie poruszać. Kompleksy negatywne tkwią w nieświadomości i mogą być wywołane różnymi psychicznymi powikłaniami. Podłożem konfliktu jest zwykle problem o charakterze moralnym, w wyniku którego człowiek przestaje normalnie funkcjonować. Kompleksy mogą powodować silne emocjonalne napięcie i niepokój jednostki. Działając w oderwaniu od świadomości, stają się w niej niezależnymi obiektami. Czasami ich działanie może mieć znaczenie pozytywne, gdy wspierają rozwój „ja”, często jednak w zasadniczy sposób rozwój hamują. W każdym kompleksie istnieje jądro, którego treści osoba posiadająca kompleks nie zna, a tym samym nie ma możliwości wpłynięcia na nie. Wokół jądra rośnie grupa różnych emocjonalnych reakcji, zależnych częściowo od wcześniejszych osobistych przeżyć człowieka, częściowo zaś od jego późniejszego zachowania i wrodzonych uwarunkowań. Gdy tego rodzaju kompleks ma działanie negatywne, jego aktywność przypomina postępujące działanie nowotworu, gdyż może kompletnie zniszczyć daną jednostkę, podporządkowując ją sobie całkowicie. Stopniowo zwiększając swoją autonomię, kompleks zaczyna wznosić na powierzchnię świadomości treści nieświadome, do których osoba jest zupełnie nieprzygotowana, zwiększając tylko jej zamęt i zagubienie.

Jak już wspomniałem, nie wszystkie kompleksy muszą mieć działanie negatywne, wszystkie jednak oznaczają, że istnieje jakaś część w naszej podświadomości, która jest niezintegrowana, czasem jej działanie może zmuszać nas do zwiększonej aktywności, pobudzać nas do dalszej pracy we właściwym kierunku. „W tym znaczeniu kompleksy są punktami węzłowymi i ogniskowymi życia psychicznego, bez których nie można się obejść i których nie powinno zabraknąć, jeśli działalność psychiczna ma uniknąć zastoju”[2]. Jak już zauważyłem wyżej, następstwa tego stanu rzeczy są niekoniecznie negatywne. Może się na przykład zdarzyć, że człowiek wyznający prymitywne normy, ulega pozytywnej przemianie po wytworzeniu kompleksu związanego z odnalezieniem wartości na wyższym poziomie, zrozumieniu, że jego życie nie jest z nimi zgodne i przekształceniu siebie w nowym duchu.

Jung wynalazł i pierwszy zastosował metodę „wolnych skojarzeń”. Celem, jaki mu przyświecał było zbadanie, czy pacjent ma kłopoty z kompleksem i jakie części jej psychiki są nimi objęte. Jeśli kompleks należałby do gatunku niebezpiecznego, usunięcie go mogłoby być możliwe w trakcie odpowiednio dobranej terapii. Metoda „wolnych skojarzeń” składa się z około stu, bardzo precyzyjnie ułożonych pytań, na które pacjent miał odpowiadać bez namysłu, co umożliwić miało pominięcie „cenzury” świadomości przy udzielaniu odpowiedzi.

Tym, co kompleksom nadaje dynamikę są zawsze archetypy, które związane są ze zbiorową pamięcią. Jung doszedł do wniosku, że obecności archetypów doświadczamy pośrednio — nigdy w sposób bezpośredni. Istnieją one w nas a priori. Tak, jak to, że ludzie rodzą się z organami ciała, które tak samo funkcjonują u wszystkich, tak też nasze umysły działają w ten sam sposób, niezależnie od doświadczenia, jakie posiedliśmy w trakcie naszego życia — idąc nieco dalej, to, co się zdarza w trakcie życia, zdarza się naszemu umysłowi, który był zaprogramowany w ten czy inny sposób, zanim jeszcze przyszliśmy na świat. Znaczy to, że ludzie w różnych częściach Ziemi tłumaczą to, co zdarza się w naturze w bardzo podobny sposób.

Archetypy są najważniejszymi z wzorców, poprzez które osoba ludzka doświadcza świat, innych i samego siebie. Człowiek, w czasach przedhistorycznych, miał tendencje do rzutowania swoich archetypów na świat zewnętrzny, tworząc bóstwa. Studiując mitologie różnych kultur, w których bóstwa te występują, możemy dotrzeć do odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób nieświadomość działa, jak jest zaprogramowana, jak „bóstwa” wpływają na siebie. Możemy więc powiedzieć, że dzięki tej metodzie poznajemy działanie zbiorowej pamięci. Pamięć zbiorowa w kontekście indywidualnym zostaje wypełniona naszymi własnymi przeżyciami. Część archetypów istniejących w naszej podświadomości jest archetypami zaktualizowanymi, są to takie archetypy, które zostały uświadomione, wypełnione konkretnym obrazem, który tkwi później w naszej pamięci jako wyobrażenie. Istnieją też archetypy potencjalne, tkwiące w naszej podświadomości i czekające dopiero na zrealizowanie. Sprawą interesującą jest to, że indywidualne wydarzenia uruchamiają archetypy, powodują, że zaczynają one działać, że np. któregoś dnia uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy już dzieckiem, „coś” nam mówi, że stanęliśmy na innym stopniu duchowego i biologicznego rozwoju. Równie interesujące jest, jak to się dzieje, że u pewnych ludzi przeskok tego rodzaju nie następuje i tkwią czasem przez całe życie w pewnym wczesnym punkcie dojrzewania. Kultura, w jakiej konkretny człowiek żyje, pomaga, a w każdym bądź razie powinna pomagać w uruchomianiu kolejnych archetypów. Cywilizacja przemysłowa ma na tym polu bardzo dużo do nadrobienia i może się wiele nauczyć od tzw. kultur prymitywnych. Matura jest słabym echem inicjacji do dorosłego życia, nie posiadającym jednak dla dorastającego człowieka tej samej emocjonalnej mocy, co np. skok z drewnianej wieży organizowany przez plemię Vanautu na Nowej Gwinei, dokumentujący odwagę i męskość, dający dowód gotowości do stania się pełnoprawnym członkiem społeczności. Jak zauważył Joseph Campbell, młodzi ludzie we wszystkich zakątkach ziemi potrzebują i chcą oznaczenia momentu przejścia w życie dorosłe i jeśli społeczeństwo im tego rodzaju przejścia nie zapewni, sami z pewnością znajdą na to sposób. Przykłady tego rodzaju zachowań grupowych można znaleźć chociażby w różnego rodzaju, często okrutnych i patologicznych, formach inicjacji w gangach i grupach młodzieżowych, czy nawet korporacjach studenckich. Inicjacje te poza tym, że są z reguły fizycznie groźne i poniżające, nie mają też charakteru łączącego młodą osobę z całą społecznością. Podobnie ma się rzecz z uruchomieniem archetypu mędrca, co nie jest łatwe w kulturze przemysłowej, gdzie walory młodości są szczególnie cenione. Nie wydaje się, że specjalnie pomocne i dające nową życiową siłę, jest zawiadomienie o przejściu na emeryturę. Całkowicie inną, chociaż niezmiernie ciekawą kwestią, jest zajęcie się problemem docenienia wartości człowieka w każdej fazie jego istnienia oraz to, na jakie fazy różne kultury kładą nacisk.

Carl Jung zajmował się w pewnym, ważnym momencie swojego życia, rysowaniem mandali. Było to w czasie, kiedy był na granicy psychozy, po zerwaniu z Zygmuntem Freudem. Zauważył, że rysunki, które robił, miały uzdrawiający, porządkujący wpływ na jego psychikę. Pewne zawarte w nich symbole, uaktywniały i budziły archetypy leżące w nieświadomości zbiorowej, pozwalając mu podnieść się na wyższy poziom, a zatem przezwyciężyć problemy leżące w niższej fazie rozwoju. Jakby to powiedzieli alchemicy, Jung uruchomił „magnes”, który był w stanie pociągnąć za sobą resztę osobowości. W podobny sposób można oczywiście tłumaczyć „czary” robione przez szamanów, posiadających wiedzę o tajnikach ludzkiej psychiki przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Szamani wiedzą często, kiedy, gdzie i jaki rytuał przeprowadzić, i komu jest on potrzebny, choć z pewnością często nie znają przyczyny zastosowania danego rytuału. Od strony technicznej, współcześni lekarze psychiatrzy, powinni wiele jeszcze się od nich nauczyć. Źródło takiej przemiany, tkwi w tym, że przeżycia wywołane przez archetypy posiadają często niezwykłą intensywność i styczność z nimi jest naładowana niezwykłą energią, a tym samym kształt naszego życia po zetknięciu się z nimi może ulec całkowitej zmianie. Jeśli więc archetyp zostanie uruchomiony we właściwym momencie rozwoju, efekty dla człowieka mogą mieć znaczenie dramatyczne.

W naszym życiu codziennym możemy doświadczyć przekształcającej siły i energii pochodzącej z archetypu — np. animy, lub animusa, kiedy mamy intensywny emocjonalny kontakt z płcią przeciwną, a mówiąc ładniej, kiedy zakochujemy się. Często też zdarza się, że bezpośredni kontakt z naturą wyzwala w nas postawę życiową, której zupełnie w sobie nie podejrzewaliśmy i która zaskakuje nas samych. Okazuje się, że pod jej wpływem, nagle znaleźliśmy się na zupełnie innym, nowym szczeblu rozwoju. Zdarza się, również i tak, że sen zmienia całkowicie nasze nastawienie do siebie i świata. Większość z nas wie, że pod wpływem alkoholu osobowość ludzka potrafi się zmienić nie do poznania. Podobne, choć intensywniejsze, jest działanie narkotyków. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, zostają uruchomione archetypy, do których człowiek nie jest gotowy, dlatego też doświadczanie ich w niewłaściwym momencie może być czymś bardzo dla osobowości niebezpiecznym, grożącym inflacją negatywną, lub oderwaniem się od rzeczywistości, której wymagania wydają się zbyt trudne. Podobnie też ma się sprawa z inicjacją do religii obcej naszej własnej kulturze, której symbole mają zupełnie inne znaczenie, co powoduje zamęt w psychice człowieka. Według Junga, aby człowiek był gotów w sposób konstruktywny zgłębiać swoją nieświadomość, a co za tym idzie mieć do czynienia z archetypami, których działanie bywa niebezpieczne, jego psychika powinna spełniać szereg wymagań. Powinna posiadać silne ego, co oznacza poczucie własnej wartości. Człowiek powinien być zdolny do samodyscypliny, jak również mieć rozwinięte poczucie tożsamości.

następna część eseju
 


[1] Jolande Jacobi — Psychologia C.G. Junga, Warszawa b.d. s. 59.

[2] Jolande Jacobi — Psychologia C.G. Junga, Warszawa b.d. s. 59.

 

 

powrót do poprzedniej części     powrót do strony głównej eGNOSIS