eGNOSIS


Moc medytacji   cz.I

Maja Paruzel


Maja Paruzel  (ur. 1985) - studentka czwartego roku filozofii i trzeciego
roku psychologii Uniwersytetu Śląskiego, na psychologii w ramach
Indywidualnego Toku Studiów realizuje dwie specjalizacje główne:
Psychologię Zdrowia oraz Pracy i Organizacji. Interesuje się współczesną
etyką, antropologią, zwłaszcza problemem tożsamości narratywistycznej
oraz psychoneuroimmunologią. Kocha podróże. Mieszka w Imielinie (woj.
śląskie). Strona domowa: www.swiatmaji.prv.pl

   

Nawet najmniejsza drobina poprzez swą nieśmiertelną siłę

Bardziej lub mniej

Skrycie lub jawnie

Z każdą inną jest związana

Nie zerwiesz kwiatu

Bez wzburzenia oceanu…

                                Francis Thompson (1859-1907)

 

 

Medytacja jest drogą pozwalającą na utrzymanie harmonii między ciałem a duszą. Jak głosi filozofia chińska, drzemią w nas siły yin i yang. Noc i dzień, czerń i biel, bierność i aktywność, smutek i radość, zło i dobro. Żaden człowiek nie jest nigdy w pełni yin ani całkowicie yang. Jak rzekł mawiać Honore de Balzac, „człowiek nie jest ani dobry, ani zły”. Yin symbolizuje nasze ciało, yang - umysł. Nauka XVIII wieku rozpoczęła stopniowe odejście od rozwoju ducha, doprowadzając do współczesnego zaniku wartości duchowych i doskonalenia ciała. Jaki jest dzisiejszy, przeciętny człowiek? Kobiety mają zwyczaj chodzić do fryzjera i kosmetyczki, na aerobic oraz wybierać się co najmniej raz w miesiącu na „porządne zakupy”, by zawsze wyglądać pięknie i młodo. Mężczyźni wolą siłownię i wszelkiego rodzaju sporty. W końcu powinni zabłysnąć siłą, jeśli chcą być podziwianymi i kochanymi przez kobiety obiektami pożądania. W XXI wieku coraz częściej słyszy się: NIE! Dwadzieścia sześć wieków temu Budda nauczał: „Ten, kto znajduje przyjemność w formie materialnej, odczuciach, spostrzeżeniach […], znajduje przyjemność w cierpieniu, a ten, kto znajduje przyjemność w cierpieniu, nigdy się od niego nie uwolni”[1]. W ubiegłym stuleciu wzywali do opamiętania już wielcy filozofowie cywilizacji tacy jak O. Spengler czy A. Toynbee. Dziś, obserwując zabiegany świat trzeba dostrzec ponurą twarz prawdy, póki nie jest za późno. Coraz więcej z nas zapada na poważne choroby takie jak nerwica, nowotwory, astma czy choroby krążenia. Problem braku wyższych wartości psyche uszkodził nie tylko nasze dusze, ale i ciało. Mamy ostatnią szansę, aby zrozumieć jak daleko odeszliśmy z drogi harmonii oraz ostatnią nadzieję by na nią powrócić. Jeśli religia dla wielu z nas nie jest odpowiedzią na wewnętrzne uczucie braku drogocennych wartości, to może być nią codzienna medytacja.

Tą prastarą techniką relaksacji zaczęła interesować się ponownie współczesna medycyna i psychologia transpersonalna. Psychologię transpersonalną słusznie nazywa się „czwarta siłą” po freudowskiej psychoanalizie, psychologii humanistycznej i behawioralnej. Wychodzi ona bowiem poza klasyczny przedmiot psychologii, poza ego człowieka, skupiając się na mistycznym doświadczeniu, a wraz z nim na duchowych tradycjach Wschodu i Zachodu. Pionierami tej niezwykle szybko rozwijającej się dziedziny byli Zygmunt Freud, William James, Carl G. Jung, Alfred Adler i Wilhelm Reich. Najważniejszymi postaciami jednak stali się Abraham Maslow oraz Anthony Sutichow. Obaj podkreślali idee holistycznego zdrowia oraz wagę wartości duchowych. Maslow na szczycie swej piramidy potrzeb umieścił właśnie samorealizację, która głównie urzeczywistniana jest przez jednostki posiadające zdolność osiągania mistycznych doświadczeń. Twierdził ponadto, że zadaniem człowieka jest osobisty rozwój. Pisał, iż „człowiek nie jest zdolny do mądrych wyborów, dopóki nie ośmieli się w każdej chwili życia słuchać siebie samego, swej własnej jaźni”[2]. Psychologia transpersonalna ma na celu przekształcenie ludzkiego życia na lepsze. Maslow tłumaczył, iż owa „czwarta siła” interesuje się byciem, stawaniem się, wartościami ostatecznymi, świadomością jednoczącą, ekstazą, przekształceniem jaźni, duchem i świadomością kosmiczną. Człowiek w swym byciu-w-świecie powinien osiągnąć doświadczenie mistyczne, aby zachować harmonię rozwoju, równowagę yang i yin. W. T. Stace w książce p.t. Mysticism and Philosophy określił listę cech przeżycia mistycznego, jakimi są jedność wewnętrzna i z otaczającym światem, przekroczenie czasu i przestrzeni, głębokie odczucie pozytywnego nastroju, poczucie świętości, obiektywność i realność, paradoksalność (dostrzegana wyraźnie w buddyzmie zen), niewyrażalność za pomocą słów oraz trwałe pozytywne zmiany usposobienia i zachowania. Następuje wtedy stan nazywany przez T. Lear’ego „przepływem fali energii”[3], dzięki któremu przeżywamy odrodzenie.

Nasza dusza jest – jak mawiał Platon - skrzydlatym rydwanem zaprzężonym w parę koni, którymi kieruje woźnica - symbolizujący rozum. Pierwszy koń jest biały, przepiękny, zgrabny, „ma ambicję, ale ma i władzę nad sobą”[4], symbolizuje więc dzielność. Drugi jest koloru czarnego, jego oczy są zalane krwią, a ciało krzywe, „nie słyszy całkiem, bo ma kudły w uszach”[5]. Ów bezczelny koń reprezentuje gorszą część nas. Zadaniem człowieka jest ujarzmienie go poprzez nauczenie się umysłowej dyscypliny, nauczenie umysłu by robił to, czego pragniemy. Celem naszej wędrówki na ziemi jest więc prawdziwe poznanie rzeczywistości, co jest możliwe dopiero po odrzuceniu zmysłowości. Dzięki temu poznaniu mamy szansę udoskonalić swą duszę, a wraz z nią i ciało.

 

 

Czym jest medytacja?

 

Łacińskie meditatio oznacza zagłębianie się w myślach, rozważanie. Nie należy jednak zawsze pojmować medytacji jako rozmyślania, gdyż często przybiera postać nie-myślenia. Z pewnością jest prastarą praktyką polegającą na samodoskonaleniu się. Istnieje wiele odmian medytacji, występuje ona w różnych religiach i zakątkach świata tj. buddyzmie, zen, taoizmie, konfucjanizmie, hinduizmie, a nawet chrześcijaństwie i islamie. Rodzaje medytacji zależą od jej celów. Wspólnym elementem każdej z nich jest fakt, iż medytujący odcina się od bodźców świata zewnętrznego by otworzyć się na swą wewnętrzną świadomość.

Podobny stan uzyskał w swych eksperymentach J. Lilly budując prototyp pojemnika pływakowego[6]. Po wejściu do środka, człowiek pozostawał odizolowany od bodźców zmysłowych, nawet temperatura wody była odpowiednio regulowana, by nie odczuwał ani zimna ani ciepła – wynosiła około 34˚C. Jak twierdzi J. Lilly, w stanie sensorycznego odosobnienia (deprywacji) człowiek podwyższa swoją wewnętrzną świadomość, wpada w pewien trans, stan mistyczny. Nie polega to jednak na całkowitym zapomnieniu o zewnętrznym świecie, np. świadomość uczestniczenia w eksperymencie pozostaje. I tak podczas technik medytacyjnych osoba często skupia się na jakimś obiekcie np. świecy, posągu lub własnym oddechu, przestając zwracać uwagę na otaczający świat zmysłów. Ten typ odnajdujemy w medytacji (tzw. zazen) z koanem - znanej z buddyzmu zen. Koan jest pewnym irracjonalnym poleceniem, swoiście zaszyfrowaną instrukcją, jaka jest przekazywana przez mistrza, powiedzeniem nad którym uczeń musi rozważać - na przykład: „zrozum swoją jaźń przed narodzeniem”[7]. Celem koanu jest osiągnięcie stanu wątpienia, stworzenie w swej duszy wewnętrznego pytania, gdyż, jak głosi zen, z wątpienia rodzi się oświecenie. To pierwszy stopień na drodze do satori.

Medytacja może też polegać na powtarzaniu mantr czyli określonych formuł, wersetów lub sylab, co ma pomóc w moderowaniu działania umysłu, zaktywizowaniu określonej energii oraz wewnętrznym uspokojeniu. Ta forma występuje w jodze, buddyzmie tybetańskim czy też w chrześcijaństwie np.Kyrie eleyson, Chryste eleyson, Kyrie eleyson”.

Drogą do spokoju ducha mogą być także wizualizacje, podczas których świadomie kierujemy umysł ku pewnym wyobrażeniom. Z metody tej korzystają uczniowie hinduskiego guru Sathya Sai Baby, skupiający się na złotym płomyku świecy i stopniowym wypełnianiu nim swego ciała, a następnie wszechświata. Rodzaj ten jest określany jako medytacja światła. Formą medytacji może też być nie skupianie się na niczym, nawet na żadnej myśli, które odnajdujemy w konfucjańskim spokojnym siedzeniu, także w shikan-taza znanej z zen, dokładnie ze szkoły soto czy długotrwałe utrzymywanie milczenia w chrześcijaństwie.

Podczas medytacji przyjmuje się różne pozycje, w jodze są to tzw. asany - pozy zarówno siedzące, stojące jak i leżące. Najbardziej znaną z nich jest pozycja „kwiatu lotosu” (padmasana), zwana również „diamentową” (wadżraparianka) lub „gromu” (wadżrasana), być może dlatego że jest to najczęstsza pozycja Buddy w ikonografii. Istnieją także specjalne układy dłoni i palców o działaniu energetyzującym. W buddyzmie i hinduizmie określane są jako mudry, zaś w indyjskim tańcu klasycznym to abhinaja lub hasta. W religii doliczono się trzydziestu dwóch gestów, a około stu w tańcu. Znaną mudrą w wielu religiach, na przykład w  chrześcijaństwie, są złożone dłonie czyli gest modlitewny, tzw. andżali-mudra. Mają one pomóc ciału i duszy w harmonijnym przepływie energii.

Można więc sklasyfikować techniki medytacyjny jako Drogę Wewnętrzną, Drogę Środkową oraz Drogę Zewnętrzną. W pierwszej z nich koncentruje się na spontanicznych treściach naszego umysłu, na obrazach lub uczuciach. Druga polega na szukaniu wewnętrznego spokoju przez ciszę, wycofania się z wszelkiej myśli, jest nazywana także Drogą Pustki. Ostatnia dotyczy skupienia na zewnętrznym przedmiocie, na przykład płomieniu świecy. To, którą wybierzemy, zależy od naszych wewnętrznych upodobań i możliwości.

 

 

Odmienny stan świadomości

 

Medytacja buddyjska dąży do oświecenia, tzw. nirwany czy satori. W tym momencie świadomość człowieka wkracza na niewyrażalny słowami poziom, pokrywa się z uniwersum. Dwaj naukowcy pracujący w Stanach Zjednoczonych - J. Lilly i G. Gurdżijew – utworzyli klasyfikację pięciu poziomów świadomości. Pierwszym jest normalna świadomość przejawiająca się zachowaniem racjonalnym, logicznym, charakterystyczna jest dla przeciętnego człowieka. Kabała określa ją jako Malkuth, czyli ten z sefirotów (tzn. dziesięciu emanacji boskiego światła), który jest najbliższy człowiekowi. Według jogi odpowiadającą temu stanowi świadomości czakrą (ośrodkowi energetycznemu w ciele ludzkim) są stopy. Drugi poziom to tzw. podstawowy profesjonalny stan, czyli zdolność do działania ze zrozumieniem i wolnością w ramach pewnych „programów”. Czakrami są tu dolna część brzucha, okolica lędźwi i genitalia. Kabała mówi o Yesod oznaczającym Podstawę bądź Fundament. Jest to sefirot Materii. Trzeci poziom to świadomość Chrystusa charakteryzująca się kosmiczną miłością i boską łaską, także postrzeganiem aury. Odpowiednią czakrą jest środek klatki piersiowej, w kabale odpowiada temu stanowi Tifereth, stojący w centrum Drzewa Życia. Tifereth oznacza Piękno i reprezentuje Życie (Jezus głosił: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” - Jan 14:6). Przedostatnim poziomem jest świadomość Buddy, czyli stan kontaktu z istotami duchowymi, w którym świadomość ego jest zredukowana do małego punktu. Czakrą jest głowa i szyja. Aspektem Drzewa Życia jest tutaj Daath, czyli Nicość.

 

 

 

 

Można znaleźć podobieństwo Daath do buddyjskiego piątego obrazka w słynnych Sześciu Obrazkach Pasterskich autorstwa Jitoku. Kiedy buddysta osiąga nirwanę, czyli czwarty obrazek zwany Prawdziwym Umysłem, następuje wtedy niezwykłe zdarzenie. Jego umysł staje się pusty, wszystko zlewa się w jedno. Jitoku przedstawia ten stan jako pusty w środku okrąg, tzw. Obydwa Zapomniane. Zen uczy, że po otrzymaniu oświecenia należy odrzucić dotychczasowe osiągnięcia, pozostawić swój umysł bez śladu i powrócić do życia jako nowy człowiek. Ostatecznym stanem świadomości jest klasyczne satori, czyli śmierć ego. Świadomość staje się wtedy uniwersalna, a czakrą jest to, co nad głową (Korona - Sahasrara). Odpowiada temu kabalistyczne Kether będący zwieńczeniem Drzewa Życia. Kether jest sefirotem Pierwszej wszechobecnej substancji, która nadaje ostateczny kształt wszystkiemu, co znajduje się we Wszechświecie. Każda forma byłaby niczym bez Kether, stąd sefirot ten symbolizuje Korona. Poziom ten osiąga świadomość medytującego mnicha po wielu latach praktyki i chaosu. Nie jest on jednak zarezerwowany tylko dla niego, każdy bowiem ma szansę doznać przebudzenia, a droga ta, niezależnie od tego kim jesteśmy, zawsze wymaga mocnego zaangażowania i silnej woli. L. Le Shan określa ten stan świadomości jako „rzeczywistość transpsychiczną”[8], którą odróżnia od „rzeczywistości jasnowidzących”. Jest ona rzeczywistością, w której zanika tożsamość jednostkowa, co odpowiada buddyjskiemu brakowi rozróżnienia podmiot-przedmiot. Czas nie zna podziału na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, zło i dobro są iluzją, a to, co jest, nie jest ani dobre, ani złe. Zdobywamy tu wiedzę poprzez świadomość bycia jednym z elementów harmonijnego układu rzeczy. Poprzez umysł możliwe jest dostarczenie energii Wszechświata ku jakiejś jego części, by ją uleczyć. Podobnie ów stan świadomości opisywał B. Russel, podkreślając fakt, iż w rzeczywistości pozacodziennej czas jest iluzją, a zło pozorem. U podstaw wszystkiego leży jedność oraz istnieje lepszy sposób dochodzenia do wiedzy niż oparty na zmysłach.

 

Medytacja wprowadza nas więc w odmienny, bardziej adekwatny stan świadomości, ludzie jednak często nie zdają sobie sprawy z jego istnienia, podobnie jak będący przedmiotem przypowieści indyjski król Dżanaka:

 

Jako wielki mędrzec, roztrząsał kwestię realności: co jest prawdziwe, czy sen, czy to, co jawi się poza snem. Przez wiele lat nie potrafił rozstrzygnąć zagadki, aż pewnego dnia z odpowiedzią przybył młody chłopiec o imieniu Asztawakra, który urodził się z wykrzywionym ciałem. Kiedy wszedł do pałacu króla, dworzanie śmiali się z jego wyglądu. Reakcją Asztawakry również był śmiech. Dżanaka zdziwiony zachowaniem chłopca zapytał go, dlaczego się śmieje oraz poprosił go o udzielenie odpowiedzi na dręczące go pytanie. Asztawakra rzekł:

Wasza Wysokość, słyszałem, że ty i twoi dworzanie jesteście ludźmi światłymi, ale teraz widzę, jacy jesteście głupi. Śmiejecie się z mojego kalectwa, które jest powierzchowne. Wszak wszystkie ciała składają się z tych samych pięciu elementów. Gdybyście spojrzeli na mnie z perspektywy Jaźni, spostrzeglibyście, że Jaźń jest ta sama u wszystkich i że nie ma się z czego śmiać. A jeśli chodzi o twoje pytanie, o królu, to ani stan jawy ani stan snu nie są rzeczywiste. Kiedy nie śpisz, nie istnieje świat snu, a kiedy śnisz, nie istnieje świat jawy. Tak więc żaden z nich nie może być prawdziwy. [...] Istnieje inny stan poza tymi dwoma. [...] Tylko on jest rzeczywisty [9].

 

Do tego stanu jaźni prowadzi nas medytacja.

Dzięki medytacji dochodzimy do innej, doskonalszej rzeczywistości, o której mówili już wieki temu: średniowieczny filozof św. Augustyn, indyjski jogin Śri Aurobindo, Budda, sufi Ibn ar-Rif, myśliciel chrześcijański Pseudo-Dionizy Areopagita, niemiecki mistyk, filozof i teolog Mistrz Eckhart, starożytny filozof, twórca neoplatonizmu Plotyn, czy mistrz zen Dogen. Współcześnie robią to E. Underhill oraz ksiądz, psychiatra, chirurg A. K. Coomaraswamy i wielu innych mistyków. Słynnymi w każdym zakątku świata mistrzami medytacji są m.in. indyjski wielki mistrz Śri Ramana Maharishi, indyjski mędrzec Jiddu Krishnamurti, guru Maharishi Mahesh Yogi, Ken Wilber, mistrz zen Soen Sa Nim, mistrz Dzogczen[10] Namkhai Norbu oraz chiński mistrz Yutangu Lin.

Piękne jest to, że każdy przeciętny człowiek może rozpocząć medytację, nawet we własnym domu. Wystarczy podjęcie decyzji, odrobina konsekwencji i zaangażowanie. Najpierw jednak winien zrozumieć, jak cenna jest ta praktyka dla jego duszy i ciała.


 

[1] Budda: Samjutta-nikaja [w:] G. M. Khan: Budda oświecony, przeł. H. Borkowska, wyd. Muza SA, W-wa 2003, s.124. 

[2] A. Maslow: The Farther Reaches of Human Nature, Viking, 1971, s.47.

[3] T. Leary: The Psychedelic Experience, wyd. University Books, 1964.

[4] Platon: Fajdros, przeł. W. Witwicki, wyd. Antyk, Kęty 1999, s.62.

[5] Platon: ibidem, s.62.

[6] Podobny pojemnik został ukazany w filmie Odmienne stany świadomości, reżyseria Ken Russell, USA, 1980.

[7] Zenkei Shibayama: Milczenie kwiatu. Eseje zen, przeł. B. i D. Stobieccy, wyd. „A”, Kraków 1998, s. 31.

[8] L. Le Shan: Świat jasnowidzących, przeł. B. Moderska i T. Zysk, wyd. Rebis, Poznań 1994, s.142.

[9] S. Muktananda: Wolność stania się kim zechcesz, [w:] http://www.samadi.republika.pl/rart50.htm.

[10] Dosł. Wielka Doskonałość- jedna ze szkół buddyzmu tybetańskiego.

ciąg dalszy eseju

powrót do strony W labiryncie duszy     powrót do strony głównej eGNOSIS