eGNOSIS

Mysterium Coniunctionis to konkluzja wynikająca z porównywania alchemii z moją psychologią nieświadomości.
C.G. Jung

Mysterium coniunctionis. 
Studia o dzieleniu i łączeniu przeciwieństw psychicznych w alchemii  cz.8

Carl Gustav Jung

- Psychologiczna interpretacja procedury alchemicznej
- Samopoznanie
- Monocolus
- Treść i znaczenie dwóch pierwszych etapów coniunctio
- Trzeci stopień coniunctio: unus mundus
- Jaźń i ograniczenie teoriopoznawcze
- Posłowie

 

Przełożył Robrert Reszke

 

POSŁOWIE

 

445      Roztaczając przed nami pełnię swej symboliki, alchemia pozwala nam wejrzeć w starania ducha ludzkiego, które można porównać z obrzędem religijnym czy z opus divinum, z tą jednak różnicą, że „praca” alchemików nie stanowiła zbiorowej, formalnej i rygorystycznej pod względem treści aktywności, lecz raczej – przy całym podobieństwie ich fundamentalnych zasad – było to przedsięwzięcie indywidualne, w trakcie którego człowiek rzucał na szalę wagi całego siebie, mając nadzieję, że w ten sposób dane mu będzie osiągnąć transcendentalny cel, jakim było ustanowienie jedności.  Mamy tu do czynienia z dziełem pojednania pozornie nieprzystających przeciwieństw, które – co charakterystyczne – pojmowano nie tylko jako naturalną wrogość fizycznych żywiołów, lecz zarazem jako konflikt moralny. Ponieważ przedmiot tych starań postrzegano na płaszczyźnie zewnętrznej i wewnętrznej, fizycznej i psychicznej, Dzieło alchemiczne rozciąga się, by tak rzec, na całą naturę, a jego cel sprowadza się do symbolu posiadającego aspekt empiryczny i transcendentalny.

446      Jak alchemia brodziła po omacku w ciemnościach, przez wiele wieków przecierając sobie drogę przez niezliczone odmiany swych przesłanek teoretycznych i prób praktycznych, tak powstająca wraz z dziełem Carla Gustava Carusa psychologia nieświadomości podjęła tropy zagubione przez alchemików. Stało się to – rzecz osobliwa – w tej chwili dziejów, w której dążenia alchemiczne osiągnęły najwznioślejszy wyraz poetycki w Goetheańskim Fauście. Atoli Carl Gustav Carus, przystępując do pracy, nie przeczuwał, że oto buduje pomost filozoficzny wiodący do przyszłej psychologii empirycznej, która, by tak rzec, miała dosłownie potraktować pradawną receptę alchemiczną: „...in stercore invenitur[158]; tym razem jednak przedmiot badań nie miał pojawić się w formie projekcji na tandetną, niepozorną substancję, którą – jako że przez wszystkich odrzuconą – można było znaleźć na każdym rogu ulicy; tym razem przedmiot ów pojawił się w przykrych mrokach duszy ludzkiej, która tymczasem stała się czymś dostępnym na drodze doświadczenia klinicznego. Tam właśnie, w owych mrokach, pojawiły się wszystkie te paradoksy, groteskowe fantazmaty i błazeńskie symbole, które tak bardzo przykuwały alchemiczny umysł, w równym stopniu wprawiając go w zamęt, co udzielając mu oświecenia.  Psycholog stanął zatem przed tym samym problemem, który przez tysiąc siedemset lat zapierał alchemikom dech w piersiach: cóż począć tymi sprzecznościami? Czy może je odrzucić i w ten sposób uwolnić się od nich? A może powinien uznać ich istnienie, a może nasze zadanie polega na tym, by zaprowadzić pomiędzy nimi stan harmonii, by z różnorodności i sprzeczności stworzyć jedność, która rzecz jasna nie powstanie sama z siebie, lecz – Deo concedente – dzięki wysiłkowi ludzkiemu?

447      Do przedwcześnie, niestety, zmarłego Herbert Silberera należy przywilej pierwszeństwa w dziele odkrywania owych tajemnych nici, które od alchemii biegną do psychologii nieświadomości. Niestety, ówczesny stan poznania psychologicznego był jeszcze zbyt prymitywny, psychologia była zbyt uwikłana w przesłankach personalistycznych, by móc ująć problematykę alchemiczną w całej jej rozciągłości. Najpierw trzeba było skończyć z jednej strony z konwencjonalnym niedocenianiem alchemii, z drugiej zaś z bagatelizowaniem duszy. Dziś widzimy już, w jak wielkiej mierze alchemia przygotowała grunt pod psychologię nieświadomości, albowiem, z jednej strony, dzięki mimowolnemu nagromadzeniu symboliki pozostawiła niezwykle wartościowy materiał poglądowy nowoczesnej interpretacji symboli, z drugiej zaś, dzięki zamierzonym staraniom syntetycznym, wskazała procedury symboliczne, które dzisiaj odkrywamy w marzeniach sennych naszych pacjentów. Dziś już widzimy, w jaki sposób cały alchemiczny proces przeciwieństw, przedstawiony w niniejszym studium, równie dobrze może obrazować drogę procesu indywiduacji konkretnej jednostki, z tą jednak – nie dającą się przeoczyć – różnicą, że żadne indywiduum nigdy nie posiadło znajomości symboliki alchemicznej w całej jej pełni, w całym jej zakresie. Alchemia miała właśnie ten przywilej, że powstawała na przestrzeni wieków, podczas gdy indywiduum ludzkie, ograniczone do krótkiego życia, związane jest ograniczonym doświadczeniem i niewielką zdolnością obrazowania. A zatem przedstawienie procesu indywiduacji w przypadku pojedynczego człowieka to zadanie tyleż trudne, co niewdzięczne. Ponieważ w indywidualnym przypadku przeważa to lub tamto, ponieważ jeden zaczyna wcześniej, drugi później, ponieważ przesłanki psychiczne indywiduum wykazują nie dającą się oszacować pełnię wariantów, można tu jedynie wskazać tę czy inną wersje, tę czy inną fazę. Żaden indywidualny przypadek nie jest aż tak uniwersalny, by mógł wykazywać wszystkie aspekty, a tym samym mógł uchodzić za przejrzysty. Ten, kto chciałby podjąć próbę kazuistycznego przedstawienia procesu indywiduacji, musiałby poprzestać na mozaice wycinków bez początku i końca, jeśli zaś chodzi o zrozumienie tego, byłby zdany na doświadczonego współpracownika w tej samej dziedzinie. Dlatego alchemia oddała mi niesłychanie wielką przysługę, dostarczając materiału w takiej ilości, że mogłem go ogarnąć mym doświadczeniem, w ten sposób zaś umożliwiła mi opisanie procesu indywiduacji we wszystkich jego najważniejszych aspektach.

 

 

Przypis

[158] Zob. cz. 1, par. 137 niniejszego tomu. [Przyp. tłum.]

powrót do strony GNOSIS 2     powrót do strony głównej GNOSIS