eGNOSIS

O naturze Płaszczyźni

Edwin A. Abbott

Edwin A. Abbott (1838-1926) - angielski duchowny, pedagog i pisarz. Urodził się i mieszkał w Londynie. Autor szeregu prac teologicznych i cennej biografii (1885) Franciszka Bacona, najszerzej jest znany dla swej klasycznej Gramatyki Szekspirowskiej (1870). Pod pseudonimem („przez Kwadrata”, 1884) napisał niezwykłą powieść
Płaszczyźnia (Flatland), której  rozdział pierwszy (Części I, Ten świat) O naturze Płaszczyźni - obok zamieszczamy.
 

 

 

 Nazywam nasz świat Płaszczyźnią, nie dlatego, że sami go tak nazywamy, ale chcąc spowodować, by jego natura była jaśniejsza dla was, moi szczęśliwi czytelnicy, którzy korzystacie z przywileju zamieszkiwania w Przestrzeni.

 

Wyobraźcie sobie rozległy arkusz papieru, na którym proste Linie, Trójkąty, Kwadraty, Pięciokąty, Sześciokąty, i inne figury, zamiast pozostawać na swych miejscach, poruszają się swobodnie, na albo — w samej powierzchni, ale bez mocy uniesienia się powyżej, czy zanurzenia poniżej niej, bardzo przypominając cienie — tylko sztywne, o świecących krawędziach — wówczas będziecie mieć dość poprawne pojęcie o moim kraju i rodakach. Gdzież te dni — kilka lat temu — gdy mogłem był mówić ,,mój wszechświat” — teraz jednak mój umysł otwarł się ku wyższemu poznaniu rzeczy.

 

W kraju takim jak nasz od razu spostrzeżecie, że niemożliwe by istniało cokolwiek, co określilibyście mianem rzeczy „stałego” rodzaju; śmiem jednak stwierdzić, że będziecie przypuszczać, iż przynajmniej moglibyśmy odróżnić z wyglądu Trójkąty, Kwadraty, i inny figury, poruszające się wedle mego opisu. Przeciwnie, nie bylibyśmy w stanie widzieć niczego podobnego — przynajmniej zaś nie tak, by odróżnić jedną figurę od drugiej. Nic nie było widoczne, ani też nie mogłoby być widoczne dla nas, z wyjątkiem Linii Prostych; i tę konieczność postaram się wam wkrótce unaocznić.

 

Umieśćcie monetę pensową po środku jednego z waszych stołów w Przestrzeni, i pochylając się nad nią, spójrzcie w dół. Ukaże się w kształcie koła.

 

Ale teraz, cofnijcie się ku krawędzi stołu, stopniowo obniżając punkt patrzenia (przenosząc się w ten sposób coraz bliżej kondycji mieszkańców Płaszczyźni) – okaże się, że pensówka staje się dla was coraz bardziej owalna, by w końcu, kiedy zrównacie położenie swego oka dokładnie z krawędzią stołu (tak, że stajecie się, jak gdyby faktycznie Płaszczyźnianami), pensówka zupełnie przestanie wydawać się już owalem i stanie się, na ile będziecie w stanie dostrzec — linią prostą.

 

Ta sama rzecz zdarzyłaby się o ile mielibyście w ten sam sposób postąpić z Trójkątem, Kwadratem, czy jakąkolwiek inną wyciętą z tektury figurą. Skoro tylko będziecie patrzeć na nie okiem ustawionym na wysokości krawędzi stołu, dostrzeżecie, że przestają być widoczne jako figury, zaczynając wyglądać niczym linia prosta. Weźmy na przykład równoboczny Trójkąt — który pośród nas reprezentuje stan Kupiecki, godną szacunku klasę. Rycina 1 przedstawia Kupca jak widzielibyście go, nachylając się nad nim; ryciny 2 i 3 przedstawiają Kupca, jak by się wam przedstawiał, kiedy wasze oko znalazłoby się blisko poziomu, lub niemal zupełnie na poziomie stołu, oraz gdyby wasze oko było naprawdę na poziomie stołu (a to właśnie jest tak, jak my widzimy go w Płaszczyźni) – nie widzielibyście nic ponad linię prostą.

 

 

Kiedy byłem w Przestrzenii, słyszałem że wasi marynarze mają bardzo podobne doświadczenia, kiedy podczas przemierzania mórz, spostrzegają jakąś odległą wyspę czy wybrzeże leżące u horyzontu. Ta oddalona ziemia może mieć zatoki, przylądki, występy i wgłębienia o dowolnej liczbie i obszarze; jednak z odległości nie dostrzegacie żadnego z nich (o ile wasze słońce nie oświetla ich jasno, objawiając wyniesienia i obniżenia z pomocą światła i cienia) — nic tylko szara, nie załamana linia nad wodą.

 

Tak, to właśnie to, co widzimy, kiedy jeden z naszych trójkątnych, bądź inny znajomy zacznie zbliżać się ku nam w Płaszczyźni. Jako że nie ma tam ni żadnego słońca, które by nam świeciło, ni jakiegokolwiek światła mogącego wywoływać cienie, nie posiadamy żadnej z tych pomocy w widzeniu, jak wy w Przestrzenii. Gdy nasz przyjaciel podchodzi bliżej, widzimy jak jego linia się powiększa; kiedy odchodzi – zmniejsza, wciąż jednak zachowując wygląd linii prostej. Czy jest Trójkątem, Kwadratem, Pięciokątem, Sześciokątem, Kołem, czymkolwiek zechcecie – zawsze wygląda niczym prosta Linia i nigdy nic więcej.

 

Moglibyście zapytać, jak w tak niekorzystnych okolicznościach, jesteśmy w stanie odróżniać jednych naszych przyjaciół od innych; jednak odpowiedź na to bardzo naturalne pytanie stanie się bardziej odpowiednia i łatwiej mi będzie ją uczynić, kiedy przejdę do opisu mieszkańców Płaszczyźni. Na razie pozwólcie mi zachować powściągliwość w tym przedmiocie i rzec słowo, czy dwa o klimacie i domach w naszym kraju.

 

Przełożył Lech Robakiewicz

powrót do strony Opowiesci wizjonerskich    powrot do strony eGNOSIS