eGNOSIS

Andrzej Szmilichowski, urodzony w Warszawie, Skorpion. Od 1973 na emigracji. Dziesięć książek wydanych (W tym zADOMOwiENie - tCHu 2004). Gotowy do druku tom tom opowiadań i ukończona kolejna książka – Biały Liść. Debiutował na łamach ITD w 1962 roku, pierwsza książkę wydał w 1985. Pisze do prasy emigracyjnej i do „Nieznanego Swiata” oraz innych periodyków krajowych. Jest healerem. Zagląda ludziom w ich wszystkie ich życia w jasnowidzeniu. Wyhodował z żoną - Krystyną czworo dzieci: Adama, Agatę, Annę, Andersa, ale ma jeszcze jedno dziecko, najstarszą córkę Agnieszkę. Boi się złych ludzi. Brzydzi się kłamczuchami. Kocham wszystkie zwierzęta na ziemi, i niech już tam! - ludzi też. Kocha też Boga i siebie. Nie lubi kożucha na mleku, głębokich jaskiń i latania samolotem. Aha, jeszcze nie lubi pośpiechu.

zADOMOwiENie

Andrzej Szmilichowski

 

dZIEWIĘTNAŚCIETYSIĘCYSIEDEMSTSIEDEMDZIESIĄTJEDEN

„umarłem głazem
odrodziłem się rośliną
umarłem rośliną
odrodziłem się zwierzęciem
umarłem zwierzęciem
zostałem człowiekiem
czemu więc bać się śmierci
czy odrodziłem się kiedykolwiek czymś gorszym?”

/dotąd to kawałek wiersza jakiegoś hindusa
tak jak go zapamiętałem/


gdy zakończę człowiecze życie
zostanę istotą ze światła
gwiazdą wśród innych gwiazd
promieniem cudnym

sTACATTO

uważnie słuchaj nieba
a usłyszysz klekot podróżny
kluczy łabędzich
: czy odlatują
: czy wracają
sąsiedzi chętnym szeregiem
udzielają dobrych rad
znany głos
śpiewa mroczną balladę
: kiedy umierają umarli
 

90/12

wYSOKO

jesienny dzień
nie przynosi zbyt dużo pragnień
przyjaźnie chłodne palce
dotykają wspomnień
a głos będzie pomostem do wszystkiego co mam
 

90

a pROPOS

....aby więc żyć w tym kraju
wybranym a obcym
pełnym baśniowych zadumań poetów
trzeba umieć kochać podwójnie
i mieć czterosieczny miecz
do obrony przed twarzami
skorymi zadać upokorzenie
podając dary
które jak dobro przyjąć trzeba umieć
aby móc żyć w tym kraju....
 

89, na starym mieszkaniu

zGAŚ lAMPĘ

zgaś lampę
wszystko co chcesz zobaczyć
już kiedyś widziałaś
naciągnij pled pod brodę
we śnie wszystko jest ciszą
gdy obudzisz się o północy
to zawiniły sny
gdy otwierasz oczy o brzasku
to słońca wina
weź książkę z półki i otwórz gdziekolwiek
jak podniesiony przypadkowo kamień
w podziemnych labiryntach metra
stukot obcasów budzi niepokój
zgaś lampę
 

90/10-28, urodziny

nAPISZĘ kSIĄŻKĘ

napiszę książkę
o moich siostrach i braciach
i pogodnych chwilach wantalarupii
któregoś dnia siądziemy
wokół stołu
będziemy pili wino jedli czytali nasze książki
i śmiali się do siebie
 

90, czerwiec

wYCZEKIWANA pODRÓŻ pIERWSZA

tęsknię do wiedzy
o stworzeniach mnie podobnych
udaremnionych śmierci
błysków do których noc zaprasza
tęsknię by poznać los
nie zaproszonych do gwiezdnego walca
 

90

wYCZEKIWANA pODRÓŻ dRUGA

i tak wygląda ta podróż
uparta i zacięta
sącząca się wśród snu
jakby ktoś wychłostał ze mnie
to wieczne pytanie
i zatrzymał je na łuku brwi
 

90

wINNICA

miała spojrzenie
jakby poczęte wśród ciemno zielonych winnic
lekkie i niepewne
powracające jak fala
głaszcząca piasek plaży
 

Solna, 91/08-15

tERAZ

tuż przed świtem
po bezsennej nocy
zamknięty w czterech ścianach
myślałem tak
jak wczorajszego popołudnia
gdy w parku
roztrącałem butami pożółkłe liście
gdybym miał zaczynać od nowa
to zacząłbym teraz
 

Sälen, 91/11-20

wYPŁUKANE mARZENIA

gdy przybyli do twoich bram
krzyczeli z twarzami nabrzmiałymi wysiłkiem
twoje imię
które też odebrali
kuli w tobie otwór
aby wypłukać marzenia
gdzieś nad ranem wzdrygnąłeś się
widząc kobietę o mrocznym spojrzeniu
a umowy przecież dotrzymałeś
wsłuchując się posłusznie w każdą tonację jej głosu
:które cienie odpowiednie są do okrycia martwych ciał:
 

92

uPALNE LATO

na trawie jak naga kobieta leżało lato
zamknąłem oczy i podróżowałem moje codzienne kontynenty
„jest to najpiękniejszy sposób spędzania czasu” mruknęła Dorota
„na pewno” — odparłem
uśmiechając się do jej smukłych ud.
światło wypełniało marzenia życiem
ciała wyzwalały się z duchoty ubrań
oddychając ciepłem trawy i piasku
i rodziły na nowo bliżej słońca
ostry głos starej kobiety przeciął powietrze
i przykrył wszystko chwilą niepokoju.
tak było zawsze
jej głos był częścią krajobrazu
Dorota patrzyła chmurnie
gdy rudowłosa dziewczyna wzięła mnie do tańca
i obejmując szczelnie nogami moją nogę
wędrowała swoją odmienność.
ale nagle puściła mnie i odeszła
jakby drzewo jej marzeń
zamieniło się w samotną wapienną skałę
 

94/07, Solna

zUPEŁNIE iNNY śWIAT

rano przestała widzieć
pomyśleć że można obudzić się rano
i nie widzieć nic
jeżeli ja nie widzę
to mnie też nie widać
powiedziała głośno
i stropiło to bliskich
nie wiedzieli co odpowiedzieć
bowiem było dla nich jasne
że człowiek nie jest niewidzialny
tylko dlatego że nie widzi
minęło wiele czasu
zanim zaczęła widzieć ponownie
i nic co zobaczyła
nie było podobne do tego
co pamiętała
przyjaciele byli dorośli
i świat zupełnie inny
a jednak miałam rację
pomyślała
:świat zmienia się niewidzialnie
 

94/12-12, w autobusie

cODa


nie używaj
proszę
telefonu
ani
niczego
co jest
ważne

używaj
poetów



siedem


 


dPN
                                                                    

powrót do strony Opowiesci Wizjonerskich    powrót do strony eGNOSIS