eGNOSIS

Język symboliczny gnostycyzmu   cz. II

Jakub Zasucha


Jakub Zasucha (ur.1979) w Dąbrowie Górniczej, absolwent filozofii na Uniwersytecie Śląskim. Jego praca magisterska nosiła tytuł Gnoza - zhellenizowane chrześcijaństwo. Szczególnie interesuje go postać Jezusa Chrystusa w ujęciu gnostycznym i chrześcijańskim, oraz wzajemnymi wpływami gnozy i chrześcijaństwa. 

 

 

„UPADEK”, „POGRĄŻENIE SIĘ”, „UWIĘZIENIE”

 

On, który posiadał całkowitą władzę nad światem śmiertelnych i nierozumnych zwierząt, pochylił się poprzez układ całości, rozerwał powłokę i ukazał się leżącej niżej naturze piękną postać Boga. Gdy zobaczyła go jako czysta piękność i jako posiadacza wielkiej mocy zarządców i jako boską postać, uśmiechnęła się z miłością, ponieważ zobaczyła w wodzie wygląd pięknej postaci Człowieka oraz cień swój na ziemi. On zaś widząc w niej postać jemu podobną, odbijającą się w wodzie, zakochał się i postanowił tam zamieszkać. Wraz ze chceniem nadeszło i wykonanie. I zamieszkał w bezrozumnej postaci. Natura zaś wzięła ukochanego, otoczyła go całkowicie i zjednoczyli się pochłonięci miłością [1].

Z powyższego tekstu można wnioskować dwojakie pochodzenie człowieka: z jednej strony śmiertelnego ze względu na ciało, z drugiej strony nieśmiertelnego ze względu na istotowego w nim człowieka. Człowiek doskonały, będący kiedyś ponad układem całości, stał się jego niewolnikiem. Na początku o żeńsko-męskiej naturze, następnie został rozdzielony i powstały: z jednej strony istota męska, z drugiej istota żeńska (to samo tyczyło się wszystkich żywych istot, które będąc męsko-żeńskimi zostały rozdzielone).

Bóg zaś rzekł natychmiast w świętym słowie: rośnijcie i rozmnażajcie się wszystkie stworzenia i dzieła, a obdarzony rozumem nie pozna siebie samego jako nieśmiertelnego oraz przyczynę śmierci – miłość, jak i wszystko, co istnieje [2]. (Pisząc o miłości mamy na myśli tę skierowaną ku ciału).

Mamy tu do czynienia z drastycznym upadkiem: dusza będąca częścią pierwszego Życia czy Światłości, upadła w świat, czy ciało. Jest to jeden z fundamentalnych symboli gnostycyzmu: w większości systemów gnostyckich prekosmiczny upadek części boskiej zasady, leży u podstaw genezy świata i ludzkiej egzystencji. Za wyjątkiem manicheizmu i innych podobnych mu odłamów typów gnostycyzmu irańskiego (gdzie głosi się, że proces upadku zainicjowany został przez siły ciemności) zstępowanie w dół jest dobrowolne[3].

Tragiczny jest los ducha czy duszy zagubionych w świecie: „zagubienie się”, „lęk”, „nostalgia” dominują w ich uczuciach. W Pistis Sofia dusza lamentuje:

O światło Świateł!…Oto znalazłam się w ciemnościach chaosu i byłam bezsilna, by pospieszyć i powrócić do swojego miejsca…I wołam o pomoc, ale mój głos nie mógł wznieść się z ciemności, i spojrzałam wzwyż, tak, by Światło, w które wierzę, mogło przyjść mi na pomoc…O Światło Świateł, udręczona jestem w ciemności chaosu…Wybaw mnie z materii tych ciemności, bym w nich nie zatonęła…Oto czekam na mojego Oblubieńca, by przyszedł i walczył o mnie [4].

Raz odłączona od dziedziny boskiej i otoczona obcym żywiołem, Dusza zmierza nadal w tym samym kierunku, w dół, co określone jest mianem „pogrążania się”. Dusza uwięziona w ciele (Czemu uprowadziliście mnie z mej siedziby w niewolę, czemu wtrąciliście w cuchnące ciało? – więzienie, kula, łańcuch, okowy i więzy stanowią często symbole ciała).

Można by zaryzykować stwierdzenie, iż dusza jest uwięziona podwójnie: w ciele oraz w świecie, którego pilnuje siedmiu Archontów.

Dalsza seria metafor opisujących los duszy w świecie zła i cierpienia, w jeszcze większym stopniu charakteryzująca religijny słownik gnostycki, wyraża stany „odrętwienia”, „snu”, „upojenia” i „zapomnienia”. „Odrętwienie” to nie tylko skutek wrzucenia duszy w świat, lecz także rezultat jej pobytu w nim. Jest równoznaczne z nieświadomością, ignorancją. Trucizna, będąca jego przyczyną, to już sam pobyt w tym świecie. Świat ten zresztą robi wszystko, żeby utrzymać nas w nieświadomości naszego boskiego pochodzenia. W naszym świecie „śpimy”, toteż życie w nim jest pasmem złudzeń i marzeń sennych. Marzenia te z reguły budzą w nas lęk, są bowiem koszmarami. Ale w tym świecie żyjemy też niby pijani, upojeni „winem ignorancji”. Co więcej, świat ten — aby nas w pełni zniewolić — uwodzi nas także „miłością”: rozkoszami zmysłowymi, a zwłaszcza seksualnymi. Ulegając tej pokusie, narażamy się na utratę nieśmiertelności[5].

Zechciej, a stanie się. Opanuj tylko zmysły ciała a nastanie początek bóstwa. Oczyść siebie samego z udręczenia nierozumnej materii…ta niewiedza jest pierwszym udręczeniem mój synu. Drugim jest smutek, trzecim niepowściągliwość, czwartym żądza, piątym niesprawiedliwość, szóstym chciwość, siódmym fałsz, ósmym zazdrość, dziewiątym udręczeniem jest zdrada, dziesiątym gniew, jedenastym popędliwość, dwunastym wreszcie udręczeniem jest występek (po grecku są to: agnoia, lupe, akrasia, epithumia, akidia, pleoneksia, apathe, fthonos, dolos, orge, propteteia, kakia). To tylko dwanaście udręczeń, jeśli chodzi o samą liczbę, ale, synu mój, wśród nich są jeszcze inne, liczniejsze. Zmuszają one wewnętrznego człowieka za pomocą zmysłów do cierpienia w niewoli ciała. Same zaś ustępują, choć niezupełnie, przez zmiłowania Boga. W ten sposób kształtuje się metoda i zrozumienie odrodzenia [6].

 

 

„WEZWANIE PRZYCHODZĄCE Z ZEWNĄTRZ”

 

Symbol wezwania jako formy, w jakiej transcendencja objawia się wewnątrz świata, jest dla wschodniego gnostycyzmu tak fundamentalny, iż religię mandejską oraz manichejską możemy wręcz nazwać „religiami wezwania” („Głosiciel wezwania” jest tytułem manichejskiego misjonarza, zaś w Islamie słowem określającym misję jest „wezwanie”, a misjonarza - „głosiciel”). Wiara jest pewnego rodzaju odpowiedzią na wezwanie spoza świata, którego nie można zobaczyć, ale które musi być usłyszane.

Zesłał wielki krater, który wypełnił umysłem i wyznaczył herolda (posłańca), któremu polecił głosić do serc ludzi te słowa: „Zanurz się w tym oto kraterze (o serce!), które możesz to uczynić, które wierzysz, że wstąpisz ku temu, który zesłał ten krater, które wiesz, w jakim celu zaistniałoś”. Ci, którzy zlekceważyli wezwanie, nazwani są logikoi, ponieważ nie otrzymali umysłu i nie wiedzą, w jakim celu zaistnieli i od kogo pochodzą [7].

W wersji walentyniańskiej wezwanie może być rozumiane jako „imienne” czy „z imienia”, tzn. na mocy mistycznego duchowego imienia osoby, które odwiecznie „wpisane” jest przez Boga w „księdze żyjących”.

Tych, których wprzód poznał z ich imion, tych też w końcu wezwał; tak, że ten, kto posiada gnozę jest tym, którego imię wypowiedział Ojciec. Ten bowiem, którego imienia nie wypowiedziano, nie jest gnostykiem. Zaiste, w jaki sposób ktoś może słyszeć, jeśli nie wywołano jego imienia? Ten bowiem, kto do końca nie jest gnostykiem, jest tworem zapomnienia i będzie wraz z nim odrzucony. Jeśli tak nie jest, to dlaczego ci pogardzani nie mają swych imion? Dlaczego nie ma dla nich wezwania? [8].

 

Możemy dopatrzyć się także wezwania o charakterze apokaliptycznym, zapowiadającym koniec świata:

Przez cały świat rozbrzmiewało wezwanie, świetność miast wszystkich odeszła. Manda d’Hayye objawił się wszystkim dzieciom ludzi i wybawił ich z ciemności do (życia w) światłości. [9].

Należy się zastanowić nad treścią wezwania. Jaki ma cel? Przede wszystkim ma ono na celu „przebudzenie” człowieka, ale na tym jego rola się nie kończy. Właściwą treść wezwania stanowi:

1.      Przypomnienie człowiekowi o jego pochodzeniu i transcendentnej historii.

2.      Obietnica zbawienia, której towarzyszy relacja Zbawiciela dotycząca jego misji i zstąpienia w świat.

3.      Praktyczne pouczenie odnoszące się do sposobu, w jaki człowiek ma żyć w świecie od chwili otrzymania boskiej gnozy (co robić, aby powrócić do Świata Światłości) [10].

 

 

„OBCY CZŁOWIEK”

 

Pojęcie „obcy” zostało zdefiniowane w przypadku „obcego życia” jednakże w obecnym zajmiemy się innym jego znaczeniem.

 Podczas gdy usidlone w świecie Życie dostało się tutaj pierwszym razem przez „upadek”, „pogrążanie się”, „wrzucenie”, bycie „wziętym w niewolę”, tym razem jego zejście w świat ma inną rolę, zstępuje z misją: wysłany przez Wielkie Życie i obdarzony władzą Obcy Człowiek nie upada w świat, ale udaje się do niego. Staje się posłem, w którego postać wciela się transcendentne Życie, biorąc na siebie los cudzoziemca. Z jednej strony spotyka się z radosnym przyjęciem przez tych, którzy sami są obcy, bądź odkryli swą obcość będąc w świecie, z drugiej zaś powoduje zawiązanie się wrogiej koalicji synów domu przeciwko intruzowi. Efekt pojawienia się Posła Bożego opisuje Ewangelia Prawdy (Teksty z Nag-Hammandi) w rozdziale „Przyjście Jezusa jest sądem nad światem”[11].

I to jest tym wyrokiem, który nadszedł z wysoka, który osądził każdego, stając się mieczem dobytym do podwójnego cięcia, co tnie na tę samą stronę. Gdy ukazało się Słowo, które znajduje się w sercu tych, co je głoszą – a nie był to dźwięk, bo ono stało się ciałem – wielkie drżenie powstało wśród naczyń. Niektóre z nich stały się puste, inne wypełnione, ponieważ jedne zadbały o siebie, a inne się wywróciły; niektóre uświęcone, inne porozbijane. Wszystkie przestrzenie poruszyły się i zadrżały, ponieważ nie miały ani trwałości, ani ustanowienia. Plane przestraszyła się, nie wiedząc co począć, zasmucona narzeka, męczy się, bo nie zna niczego. Gdyż zbliżyła się do niej gnoza, która jest jej zniszczeniem, razem z jej wszystkimi emanacjami. Plane okazuje się pusta, bo nie posiada niczego w sobie. Ukazała się prawda, poznały ją wszystkie jej emanacje. Pozdrawiały Ojca, istniejącego w prawdzie i doskonałej sile łączącej ją z Ojcem, gdyż każdy kocha prawdę. Prawda to usta Ojca. Językiem jego jest Duch Święty. Kto łączy się z prawdą, ten łączy się z ustami Ojca, językiem swoim przyjmuje Ducha Świętego. Takie jest objawienie Ojca i jego ukazanie eonom. Objawił to, co w nim ukryte, a tym samym objaśnił siebie [12].

Pojawiające się wyrażenia „wyruszyć” i „przybyć tutaj” mają dosłowne znaczenie, należy je rozumieć w ich znaczeniu przestrzennym. Wysłannik przemierza realną drogę z zewnątrz ku obdarowanemu terytorium świata w celu dostania się do miejsca w samym środku przestrzeni, w którym został uwięziony człowiek. Aby tam się dostać, musi przeniknąć jego wszystkie koncentryczne powłoki, czyli rozliczne sfery, eony czy światy.

 

Dlatego poślij mię, Ojcze!

Z pieczęciami w ręku chce zstąpić na ziemię.

Przewędruję regiony wszystkich eonów,

wszystkie tajemnice odsłonię,

i objawię postacie bogów,

i ukażę drogę ukrytą,

która nazywa się gnozą [13].

 

Przez sam fakt swego zstąpienia na świat, Wysłannik przygotowuje drogę duszom mającym wyruszyć ku Światłości. W zależności od stopnia uduchowienia, będącego czynnikiem różnych systemów gnostyckich, akcent może się przesuwać z mitologicznej funkcji misji Wysłannika na funkcję czysto religijną, ucieleśnioną w wezwaniu jako takim i nauce, jaką musi ono przekazać, a przez to również na indywidualną odpowiedź na wezwanie, stanowiącą wkład człowieka w dzieło zbawienia[14].

Możemy dopatrzyć się identyczności tego wysłannika z tym, do kogo przychodzi. Życie będące Zbawicielem jest identyczne z życiem, które ma być zbawione. Przybywający z zewnątrz Obcy przychodzi do tego, który jest obcy w świecie. Terminy opisowe, dotyczące obu postaci (obcego który przychodzi, oraz obcego będącego w świecie), mogą odnosić się raz do jednej osoby, raz do drugiej, zarówno w momencie kiedy dotyczą cierpienia, jak i w chwilach triumfu. Często staje się niemożliwym odróżnienie, kto wypowiada dane słowa, czy też do kogo odnosi się jakieś zdanie. „Obcym człowiekiem” jest nazywany również więzień tego świata, poniekąd odzyskujący cechę „obcości” przez spotkanie z wysłanym z niebios Obcym:

Jestem obcym człowiekiem…Zobaczyłem Życie i Życie zobaczyło mnie. Przygotował mnie do drogi Obcy Człowiek, który poczęty był z woli Życia. Przyjdę pomiędzy dobrych, których pokochał ten Obcy Człowiek [15].

Obcy wybawia samego siebie, tzn. cząstkę siebie (duszę), którą niegdyś utracił na rzecz świata i dla której sam musi stać się cudzoziemcem w krainie ciemności, a ostatecznie - „zbawionym zbawcą”. Odgrywa tutaj podwójną, aktywno-pasywną rolę jednego i tego samego bytu.

Poszukiwanie i zbieranie cząstek światła jest długotrwałym procesem. Wybawca też jest wygnańcem w świecie. Wędrując przez historię, zbiera cząstki do momentu, kiedy odnajdzie ostatnią z nich. Wówczas zostaje zwolniony ze spełniania swej kosmicznej misji[16].

Z miejsca światłości byłem wysłany,

od ciebie, świetliste mieszkanie.

Przychodzę by doświadczyć serc,

by dusze wszystkie ocenić i wypróbować

zobaczyć w czyim sercu mieszkam

w czyim wnętrzu odpoczywam.

Kto myśli o mnie, o tym i ja myślę:

Kto wzywa me imię, tego imię ja wzywam.

Kto modlitwę moją omawia tam, w dole,

tego modlitwę odmawiam ja z miejsca światłości…

Przyszedłem i znalazłem

szczere i wierzące serca.

Kiedy nie było mnie pomiędzy nimi,

na wargach ich było wszak imię moje.

Zebrałem ich i poprowadziłem w górę aż do światłości[17].


 


[1] Wincenty Myszor Materiały i Sprawozdania, Studia Theolog. Vars. 16 (1978) nr.1 Poimandres s. 11.

[2]Por. Tamże, s.40.

[3] Por. www.gnosis.art.pl/ J.Prokopiuk Gnoza i gnostycyzm cz.I.

[4] Por. Tamże.

[5] Por. www.gnosis.art.pl/ J.Prokopiuk Gnoza i gnostycyzm cz.I.

[6]Cyt. Wincenty Myszor Materiały i Sprawozdania…, s.251.

[7] Cyt. Tamże, s.193.

[8] Cyt. Hans Jonas Religia Gnozy…, s.89.

[9] Cyt. Tamże, s.89.

[10] Por. www.gnosis.art.pl/J.Prokopiuk Gnoza i gnostycyzm cz.I.

[11] Por. Hans Jonas Religia Gnozy…, s.89-91.

[12] Cyt. Gilles Quispel Gnoza, przeł. Beata Kita, PAX, Warszawa 1998, s.171.

[13] W. Legowicz, Filozofia starożytna Grecji i Rzymu. Wybrane teksty z historii filozofii, przeł. L. Joachimowicz, PWN, Warszawa 1968.

[14] Por. Hans Jonas Religia Gnozy…, s.92.

[15] Cyt. Hans Jonas Religia Gnozy…, s.93.

[16] Por. Tamże, s.93.

[17] Cyt. Hans Jonas Religia Gnozy…, s.93-94

Patrz — nasze strony: Jerzy Prokopiuk — Gnoza i gnostycyzmcz.I i cz.II oraz Gnoza, gnostycyzm i manicheizm oraz Mariusza Dobkowskiego Gnostycyzm.

 

 
 

 

 

powrót do poprzedniej czesci eseju  powrót do strony e Aurea Catena Gnosis