eGNOSIS

Emanuel Swedenborg. Wprowadzenie 

Barbara Smoleń

Barbara Smoleń (ur. 1968). Historyk literatury. Skończyła Polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, studiowała również w Szkole Nauk Społecznych przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Obecnie pisze pracę doktorską na temat twórczości Nałkowskiej. Publikuje prace krytyczne n.t. feminizmu w wielu periodykach kulturalnych. Mieszka w Warszawie.

Zamieszczony obok esej jest przedmową do E. Swedenborga O Niebie i jego cudach. Również o Piekle, książki wydanej przez Wydawnictwo Przedświt.

 

 

 

Postaram się z góry odpowiedzieć na pytanie, dlaczego warto zajmować się Swedenborgiem.Brali z niego pełną garścią najwybitniejsi twórcy poezji i prozy. Lista jest długa: wprost z jego myśli wywodzi się William Blake, czytał go pilnie Goethe (i Kant); dalej idą Edgar Allan Poe; Balzac; Baudelaire; Mickiewicz; Słowacki; Emerson, który wyznaczył mu miejsce w swojej świątyni wielkich mężów między Platonem a Napoleonem, Dostojewski, u którego echa Swedenborga znajdujemy w postaci Swidrygajłowa i w moralnych naukach starca Zosimy.

 

Dla Czesława Miłosza dzieło Emanuela Swedenborga stanowi niezwykłą zagadkę, „której rozwiązanie pozwoliłoby nam zrozumieć prawa działania ludzkiej wyobraźni w ogóle. Autor Ziemi Ulro pragnie przybliżyć postać szwedzkiego wizjonera, obawiając się zarazem ewentualnego tłumaczenia jego dzieł na polski, który to język „ma liczne zalety, ale do tłumaczenia tekstów filozoficzno-religijnych niezbyt się nadaje, bo nie ma po temu słownictwa i brak mu stabilizacji rytmicznej”.

Miłosz wie o próbie translatorskiej Rdułtowskiego, ale twierdzi, że przekład ten nigdy nie został wydany. A jednak ukazało się kilka dzieł Swedenborga po polsku, wśród których znalazło się jedno z najważniejszych — Niebo i Piekło.

Nie sposób ocenić stopnia poprawności tego przekładu. Dopóki jednak nikt nie podejmie nowej próby, nie odważy przeciwstawić się bezwzględnej i chyba jednak krzywdzącej możliwości naszego języka opinii Czesława Miłosza, polski czytelnik musi mieć choć taką szansę kontaktu z myślą, wyobraźnią i doktryną Emanuela Swedenborga.

Wydawnictwo „Przedświt” proponuje lekturę uwspółcześnionej językowo wersji tajemniczego przekładu Nieba i Piekła. Natomiast większa część wstępu jest streszczeniem książki George'a Trobridge’a Emanuel Swedenborg. Jego życie, nauka i wpływ, której polskie tłumaczenie ukazało się w 1929 roku, nakładem Towarzystwa Swedenborga w Londynie i za pośrednictwem ośrodka czeskiego dotarło do polskiego czytelnika. Wartość tej monografii wypływa z jednej strony z jej przystępnego charakteru, z drugiej zaś z olbrzymiego wyboru wypowiedzi samego Swedenborga, pochodzących z jego listów, notatek, dzienników i pozostałych prac, co pozwala unaocznić ogrom jego dzieła, wszechstronność, wreszcie — dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku, którego życie przełamało się na dwa wielkie okresy: „Najpierw miewałem przez szereg lat sny, później dopiero poznałem ich prawdziwe znaczenie”.

 

 

CZAS SNÓW

 

1. Dzieciństwo i młodość

 

George Trobridge podkreśla, że niewiele wiadomo o dzieciństwie Emanuela Swedenborga. Urodził się w Sztokholmie, 29 stycznia 1688 roku, jako trzecie z kolei dziecko biskupa luterańskiego Jespera Swedberga. (Nazwisko Swedenborg pojawiło się dopiero w wyniku nobilitacji rodziny biskupa w 1719 roku.)

Początkowo Emanuel mieszka w stolicy, potem — około roku 1693 — przenosi się do słynącej z pięknej, gotyckiej katedry Uppsali. Tu zdobywa podstawy wykształcenia, tutaj też przeżywa tragedię śmierci matki i starszego brata.

 

Od czwartego do dziesiątego roku życia byłem nieustannie zajęty myślą o Bogu, zbawieniu i duchowym doświadczeniu ludzi [...] Od szóstego do dwunastego roku życia rozkoszą moją były rozprawy z księżmi na temat wiary.

 

Stosownie do tych zainteresowań młody Swedberg podjął studia na uniwersytecie w Uppsali, które ukończył w 1709 roku. Mieszkał w tym czasie w domu swojej ukochanej siostry Anny i jej męża, Eryka Benzeliusa, gdyż ojciec, po otrzymaniu biskupstwa, przeniósł się do Skara. Czym się Emanuel szczególnie zajmował i co porabiał w czasie studiów — dokładnie nie wiadomo, poza tym, że pisywał niezłe łacińskie wiersze, które zostały później ogłoszone drukiem.

Po zakończeniu studiów Emanuel usunął się na pewien czas w zacisze biskupiej rezydencji w Brunsbo, niedaleko Skara. Planował długą podróż zagraniczną, której rozpoczęcie nieustannie opóźniał brak wystarczających środków. Mimo męczącej jednostajności życia u boku ojca i ciągłego oczekiwania na wyjazd, starał się nie tracić czasu. Trobridge wielokrotnie podkreśla wielką pasję poznawczą Swedenborga i jego uporczywe szukanie każdej sposobności zdobycia jakiejś nowej umiejętności. W Brunsbo na przykład Emanuel wypełniał czas nauką introligatorstwa, doskonaleniem swej gry na instrumentach („zrobiłem taki postęp w muzyce, że mogłem kilkakrotnie zastąpić organistę”), wreszcie — różnorodnymi lekturami. W końcu jednak, dzięki pomocy szwagra, młody Swedberg wyruszył w swoją pierwszą podróż. A miało ich być jeszcze bardzo wiele.

 

2. Pasje i rozczarowania

 

Jesienią 1710 roku Emanuel znalazł się w Londynie, gdzie obok studiowania wielu różnych dziedzin, szukał okazji do zdobycia kolejnych praktycznych umiejętności:

 

Staram się wyzyskiwać konieczność wynajmowania pokoju — pisze w liście do szwagra — zmieniam często mieszkania, najpierw mieszkałem u zegarmistrza, potem u stolarza a wreszcie u wytwórcy instrumentów matematycznych — w ten sposób poznaję rzemiosła, które kiedyś mogą mi przynieść jakąś korzyść.

 

Najwięcej jednak czasu podczas dwuletniego blisko pobytu w Anglii poświęcał Swedberg matematyce i astronomii. Rezultatem intensywnych studiów był między innymi projekt nowej metody „obliczania długości południka ziemi [...] która posługuje się księżycem”. Swedenborg był z niej niezwykle dumny i starał się ją propagować, wielokrotnie wydając broszurę przedstawiającą wyniki swych obliczeń.

Po zwiedzeniu Holandii i Francji Emanuel udał się do Hamburga a stamtąd na Pomorze Meklemburskie, należące wówczas do Szwecji. Szczególnie znamienny dla badacza jego charakteru jest list, wysłany przez młodego Swedberga podczas pobytu w Rostoku, zawierający długą listę projektów różnych wynalazków, rzeczywiście niezwykłych. Na przykład — „plan okrętu, który wraz z załogą może zanurzyć się pod powierzchnię morza i stamtąd szerzyć zniszczenie wśród floty nieprzyjaciela”. Wymyślił również metodę dźwigania w górę okrętów wraz z ich ładunkiem za pomocą śluz, wykonał projekt maszyny parowej dającej możliwość puszczania w ruch kół młyńskich mimo braku wody. Miał też w zanadrzu pomysł na strzelbę z magazynkiem, który umożliwiłby oddanie kilkudziesięciu strzałów bez konieczności ponownego ładowania broni. W jego planach znalazło się nawet miejsce dla maszyny latającej, choć z czasem zarzucił chęć jej skonstruowania.

Wreszcie, po pięciu prawie latach nieustannej podróży, Swedberg zdecydował się wrócić do ojczyzny. Wrócił pełen entuzjazmu i nowych idei. Napotkał obojętność, konserwatyzm i podejrzliwość, o które jego wspaniałe plany ciągle się rozbijały. George Trobridge wielokrotnie podkreśla, że umysł Swedenborga, czy to jako naukowca, czy też jako reformatora religijnego, był przede wszystkim praktyczny. Nie mógł on zrozumieć, jak ktokolwiek zadowolić się może samą teorią. Chodziło mu zawsze o to, aby jego badania przynosiły jakiś pożytek społeczeństwu. Zabrał się zatem za wydawanie pisma naukowo-technicznego „Daedalus Hyperboreus” i czekał na swoją szansę służenia ludziom. Wreszcie, po wielu staraniach ojca, pod koniec 1716 roku, został mianowany nadetatowym asesorem w Ministerstwie Górnictwa, z zadaniem sprawowania kontroli nad olbrzymim przemysłem górniczym Szwecji.

W pierwszym okresie pracy Emanuel często przydzielany był do pomocy znanemu już sobie wcześniej słynnemu uczonemu Krzysztofowi Polhemowi. Wspólne pasje szybko doprowadziły do wielkiej przyjaźni tak, że Polhem przyrzekł Swedbergowi rękę swojej starszej córki. Gdy jednak panna owa wyszła za innego, Emanuel zainteresował się młodszą siostrą swej byłej narzeczonej i z nią związał swe nadzieje. Emerentia — gdyż tak było owej pannie na imię — miała wówczas zaledwie trzynaście lat i nie wykazywała szczególnej ochoty do zaręczyn. Z czasem jej opór wobec planowanego małżeństwa rósł i mimo zdecydowanego stanowiska swojego ojca, robiła wszystko, aby się wycofać. Początkowo Swedberg nie orientował się w uczuciach panny, gdy jednak prawda wyszła na jaw, zwrócił jej wolność, ale opuścił dom Polhema i zerwał z nim wszystkie stosunki, przyrzekając sobie, że nigdy nie zwiąże się już z żadną kobietą.

Do zawodu miłosnego doszły rozczarowania, wynikłe z niemożności realizacji kolejnych projektów. Tym razem chodziło o budowę obserwatorium astronomicznego, założenie katedry mechaniki, wprowadzenie technologii produkcji soli na wielką skalę, nową metodę odkrywania żył mineralnych, wreszcie o przekonanie uczonych co do większej użyteczności dziesiętnego systemu monetarnego i mierniczego. Nic więc dziwnego, że zniechęcony nikłymi wynikami swoich usiłowań, Swedberg pisze: „Spekulacje i odkrycia [...] skazane są na brak poparcia w Szwecji, gdyż uważane są za sprawy scholastyczne, które powinny zostać na uboczu.”..

Zniechęcony brakiem uznania w ojczyźnie zamierzał Swedberg udać się za granicę, aby tam szukać szczęścia jako inżynier górniczy. A nie chodziło mu przecież o czcze zaszczyty. Dopiero co jego rodzina została nobilitowana przez królową Ulrykę Eleonorę, co dawało mu prawo, jako najstarszemu synowi, do krzesła w Izbie Panów szwedzkiego parlamentu. Fakt ten pociągał za sobą zwyczajową zmianę nazwiska i od tej pory podpisywać się będzie jako Emanuel Swedenborg.

Mimo rozgoryczenia Swedenborg nie opuścił kraju na stałe. W 1721 roku udał się wszakże w długą podróż, w celu przestudiowania na miejscu zasad funkcjonowania kopalni i fabryk w innych państwach. Po powrocie przedstawił tak wiele projektów ulepszeń, że w 1724 roku został mianowany etatowym już asesorem Ministerstwa Górnictwa. Swoje obowiązki wypełniał niezwykle sumiennie, ale to oficjalne zajęcie stanowiło tylko część jego działalności, gdyż nieustannie gromadził on materiały do kolejnych rozpraw naukowych, dotyczących między innymi technologii wytopu stali i żelaza. Wydanie tych prac przyniosło mu europejską sławę i dało możliwość nawiązania kontaktu z wieloma uczonymi.

 

3. W poszukiwaniu duszy

 

Najpoważniejszymi dziełami Swedenborga z tego okresu były: Ekonomia Królestwa Zwierzęcego, Królestwo Zwierząt oraz Cześć i Miłość Boga. Wiedza przyrodnicza stała się punktem wyjścia do rozważań filozoficznych, skupionych wokół od dawna pasjonujących Swedenborga tajemnic duszy i jej stosunku do ciała.

W celu zebrania materiałów udał się Swedenborg w kolejną podróż, podczas której ze szczególnym zainteresowaniem obserwował i analizował rolę religii w życiu mieszkańców współczesnej Europy. Notatki zdradzają nurtujące go wówczas pytania:

 

Wszędzie — pisał podczas pobytu we Francji — zakony, kościoły i klasztory są najbogatsze i posiadają najwięcej ziemi [...] Mnisi są otyli, nadęci i zamożni, przeważna ich część wiedzie życie próżniacze, usiłuje zagarnąć wszystko w swoje ręce. Dla ubogich mają tylko puste słowa i błogosławieństwa.

 

Teologia? — „Byłem w Sorbonie i słuchałem dysput teologicznych — notuje Swedenborg pod datą 17 października 1736 roku — cała dyskusja była ciągiem sylogizmów”.

Badając życie i religijność narodów nie zaniedbuje Swedenborg swych studiów przyrodniczych. Tym razem interesuje go przede wszystkim anatomia. „Zamiarem moim — podkreśla — jest fizyczne i filozoficzne zbadanie anatomii ludzkiego ciała [...] zaś celem pracy jest poznanie duszy, gdyż wiedza ta będzie koroną mych studiów”.

Efektem nagromadzonych materiałów i przemyśleń było wydanie w 1740 roku w Amsterdamie dzieła Oeconomia Regni Animalis oraz jego uzupełnienia i rozwinięcia w postaci pracy Regnum Animale, która ukazała się w Hadze w 1744 roku, podczas kolejnej podróży Swedenborga.

Ekonomia Królestwa Zwierzęcego zajmowała się przede wszystkim chemicznym składem i cyrkulacją krwi, gdyż Swedenborg był przekonany, że we krwi właśnie znajduje się pierwotne źródło siły życiowej, duchowej esencji bytu, równoznacznej dla niego z duszą. Nie był jednak zadowolony ze swych konkluzji. Im głębiej szukał, tym dalszym zdawał się być przedmiot jego dociekań.

 

Czułem się zmuszony — pisze — myśleć [...], że cała nasza wiedza o niej (tj. o duszy), może być osiągnięta albo drogą zwykłego rozsądku albo poprzez zbadanie anatomii ludzkiego ciała. Lecz podjąwszy ten wysiłek, znalazłem się tak daleko od mego przedmiotu, jak przedtem. Skoro bowiem tylko zdawało mi się, że opanowałem swój przedmiot, natychmiast przekonywałem się, że wymyka mi się z rąk, jakkolwiek nigdy nie straciłem go z oczu [...] W końcu jednak zbudziłem się jakby ze snu, kiedy odkryłem, że nic nie jest bardziej oddalone od ludzkiego pojęcia, jak to, co jest mu zarazem najbliższe i zawarte w jego istocie. Dalej, że nic nie jest realniej obecne jak to, co jest powszechne, pierwotne i wyższe — to bowiem przenika każdy poszczególny, późniejszy i niższy przejaw. A cóż jest bardziej wszechobecne od Bóstwa — w nim przecież żyjemy, poruszamy się i bytujemy — i cóż jest zarazem dalsze naszemu zrozumieniu? Podobnie jest z duszą ludzką — jej obecność w ciele jest oczywista, lecz nie można jej znaleźć przez badanie materii, tak jak nie można odnaleźć Boga tą drogą.

 

Mimo powyższego wniosku Swedenborg nie od razu zrezygnował ze swej metody poszukiwań, czego dowodem jest Królestwo Zwierząt. Zawiera ono szczegółowy opis wszystkich organów ciała, ze szczególnym uwzględnieniem ich celowości, co umożliwić miało dotarcie do tajemnic ciała i duszy. Albowiem „organiczne ciało jest obrazem i typem swej duszy”, a dusza „modelem, ideą, pierwotną formą, esencją organicznego ciała”. Tak więc „ciało poucza nas o duszy, a dusza o ciele, zaś jedno i drugie o prawdzie całości”.

Warto już teraz zwrócić uwagę na ogromne znaczenie, jakie przywiązuje autor Królestwa Zwierząt do analogii, rozumianej jako metoda dochodzenia do prawdy. Przyjmując, że ciało jest narzędziem i analogią duszy, Swedenborg kładzie podwaliny swej wielkiej doktryny Reprezentacji (Odpowiedniości, Korespondencji), która odgrywa tak wielką rolę w jego późniejszych dziełach. Na razie jest to wstęp:

 

W naszej doktrynie Reprezentacji i Odpowiedniości zajmiemy się zarówno symboliczną, jak i typową reprezentacją: tymi zadziwiającymi zjawiskami, które zachodząc zarówno w żyjącym ciele, jak i w całej naturze, odpowiadają najwyższym zjawiskom duchowym do tego stopnia, że miałoby się ochotę przysiąc, iż świat widzialny jest symbolem świata duchowego...

 

Okazało się jednak, że do poznania rzeczywistości duchowej nie wystarczy sama wiedza, nawet połączona z olbrzymim wysiłkiem intelektu. Swedenborg dołączył trzecią siłę i w niej dostrzegł szansę przekroczenia granic: siłę intuicji. Uznał, że istnieją dwa rodzaje prawdy: niższa, którą umysł poznaje dzięki zmysłom i wyższa, która objawia się mocą intuicji. Obie

 

są tak rozdzielone, że nie mogą przybyć razem, bez jakiegoś łączącego je medium. Tym medium jest nasz racjonalny umysł, w którym odbywają się te mistyczne spotkania i zawiązują święte przymierza... Otóż ponieważ prawdy ziemskie przedostają się doń ze sfery najniższej przez bramy zmysłów, a prawdy duchowe ze sfery najwyższej przez portal duszy — przeto jest umysł nasz prawdziwym centrum wszechświata.

 

W 1745 roku Swedenborg wydał inne niezwykle interesujące dzieło, zatytułowane Cześć i Miłość Boga. Jeden z badaczy uważa je za „sen na jawie, pełen rozkosznych i uroczych szczegółów” będący „alegorią sześciu dni stworzenia”. Zwraca w nim uwagę zwłaszcza rozwój doktryny Odpowiedniości:

 

Ustanowiona jest taka analogia: przez prawdy naturalne i moralne, przy pomocy samej transpozycji terminów [...] wkraczamy w sferę prawd duchowych i na odwrót. Dla ilustracji jeden lub dwa przykłady wystarczą: 1. światło objawia jakość swego obiektu, lecz jakość obiektu ukazuje się zgodnie ze stanem światła, stąd obiekt nie zawsze jest takim, jakim się ukazuje. Otóż, jeśli zamiast światła wstawimy świadomość, pamiętając, że prawda jest jakością jej obiektu oraz że świadomość jest powszechnie uznana za światło duchowe, dojdziemy do następującej konkluzji: świadomość odkrywa prawdę, lecz prawda ukazuje się zgodnie z możliwościami danej świadomości, stąd nie zawsze prawdziwym jest to, co wydaje się być prawdziwym...

 

Wszystkie dotychczasowe dzieła Swedenborga miały obok poznawczej spełniać również inną, można by rzec terapeutyczną funkcję. Autor Królestwa Zwierząt był przerażony duchową pustką swej epoki i poglądami, które głosiły, że Bóg jest abstrakcją, a dusza teologicznym wymysłem. Na kwestionowanie Boga Swedenborg nigdy sobie nie pozwolił a tym, którzy twierdzili, że wszystko, co przekracza możliwości naukowego oglądu jest przedmiotem wiary, a nie intelektu, odpowiadał:

 

Zgadzam się na to, nie mam też zamiaru przekonywać tych, którzy pojmują te sprawy mocą swej wiary, że powinni usiłować je pojąć mocą swego intelektu. Lecz te książki pisane są dla tych, którzy nie wierzą w nic poza tym, co mogą pojąć intelektem i którzy w rezultacie obalają i zaprzeczają istnieniu wszystkiego, co jest wyższe od nich samych — jak dusza, nieśmiertelność, niebo itp. — o takich mi chodzi. Skoro bowiem uda mi się dowieść prawd duchowych drogą analityczną, to te cienie mroczne, te materialistyczne mgły, które zaciemniają święty gmach umysłu, rozproszą się i nareszcie, za łaską Pana, który jest słońcem mądrości, otworzy się on i utoruje drogę do wiary...

 

Cześć i Miłość Boga została ogłoszona drukiem w 1745 roku. Pięć lat później Swedenborg wydał pierwszy tom dzieła Arcana Coelestia. Trudno o kontrast większy od tego, jaki przedstawiają te dwie księgi. Poetycki język pierwszej ustąpił pozbawionej wszelkiej retoryki prozie, miejsce filozoficznej spekulacji zajęła ufna pewność w dziedzinie prawd duchowych, a teologiczna prawowierność została wyparta przez wybitnie odmienny system, nierozerwalnie odtąd związany z imieniem autora.

 

 

CZAS ZNACZEŃ

 

1. Przełom

 

Tajemnicę radykalnej zmiany wyjaśnia nam Swedenborg:

 

Otóż muszę wyznać, że mocą bożej łaski dane mi było przez szereg już lat stale i nieprzerwanie obcować z duchami, słuchać ich rozmów i brać w nich udział. Tym sposobem dane mi było słyszeć i widzieć sprawy innego życia, które są zadziwiające i które nigdy dotąd nie zostały przez nikogo poznane ani ujawnione. W ten sposób zostałem oświecony w kwestiach różnego rodzaju duchów, stanu dusz po śmierci, piekła, czyli ubolewania godnego stanu wiernych, nieba, czyli szczęśliwego stanu wiernych, a zwłaszcza w kwestii doktryny wiary, którą uznają całe niebiosa.

 

Swedenborg podkreślał, że od wczesnej młodości był przygotowywany do tej niezwykłej łaski, ale do aktu powołania doszło dopiero w kwietniu 1745 roku. Wtedy to właśnie dopuszczony został do bezpośredniego obcowania z duchami i aniołami i stopniowego odkrywania ich tajemnic:

 

Byłem wznoszony wewnętrznie do nieba stopniowo, a w miarę mego wznoszenia się, wznosił się również mój umysł tak, że w końcu zdolny byłem pojmować rzeczy, których z początku nie pojmowałem.

 

Z dziennika, który Swedenborg przez pewien czas prowadzi, odczytać można dzieje jego duchowych zmagań. Kilkakrotnie wyznaje on na przykład, że czuje w sobie chęć przeciwstawienia się woli bożej i wybrania własnej drogi. Z drugiej zaś strony powołanie budzi w nim dumę, którą próbuje zwalczyć: „Prosiłem Chrystusa o łaskę i miłosierdzie za okazywanie pychy i arogancji, którą sobie samemu przypochlebiam”.

Chwilom zniechęcenia i depresji, zwątpienia i niepewności towarzyszyły zarazem momenty niezwykłego wręcz uniesienia: „Najlepszym porównaniem, jakie mógłbym tu uczynić, byłoby zestawienie z chłopem, wyniesionym nagle do godności księcia lub króla, który może otrzymać wszystko, czego tylko zapragnie..”.

W końcu jednak ogarnął go stan niespotykanej wręcz pokory, poczucie całkowitego poddania się woli Boga: „Często wybuchałem łzami nie rozpaczy, lecz radości, że Pan raczył okazać tyle Łaski takiemu grzesznikowi”.

Istnieje relacja Karola Robsahma, który na podstawie opisu Swedenborga, opowiedział historię ukazania się Pana temu ostatniemu, w kwietniu 1745 roku. Bóg ukazał się w gospodzie po wieczerzy i zjawisko to początkowo zaniepokoiło Swedenborga.

 

Udałem się do domu — opowiadał później — i w ciągu tej nocy ten sam człowiek pojawił się przede mną, lecz ja nie odczuwałem już żadnego niepokoju. Powiedział, że on jest Panem, Stworzycielem świata i Odkupicielem i że wybrał mnie do objaśnienia ludziom duchowego sensu Pisma. Obiecał, że sam objawi mi to, co mam pisać i tej samej nocy otworzył przede mną świat duchów, niebo i piekło, tak że przekonałem się o ich realności, rozpoznawszy wielu znajomych i przyjaciół. Od tego czasu zarzuciłem studium wszelkiej nauki światowej i zająłem się sprawami duchowymi, zgodnie z nakazem Pana.

 

Aby móc się całkowicie poświęcić wypełnianiu swego posłannictwa, Swedenborg zrezygnował w 1747 roku z pracy w królewskim Ministerstwie Górnictwa. Odtąd życie jego upływało na pisaniu coraz to nowych dzieł, które wydawał najpierw w Anglii, a od 1763 roku w Holandii, podejmując w tym celu szereg męczących podróży. Jednocześnie przez cały ten czas uczestniczył bardzo aktywnie w pracach szwedzkiego parlamentu i utrzymywał normalne kontakty ze swymi przyjaciółmi, z których jedynie nieliczni wiedzieli coś o jego doświadczeniach.

Jego niezwykłe zdolności przynosiły mu niemały rozgłos, o który on sam zresztą w ogóle nie dbał. Istnieje jednak kilka znamiennych relacji, potwierdzających jego tajemnicze oddziaływania. Szczególnie interesująca jest sprawa pożaru w Sztokholmie, którą opisał sam Immanuel Kant, w liście do Karoliny von Knobloch:

 

Następujące zdarzenie wydaje mi się być najpewniejszym dowodem [...] daru Swedenborga. W 1759 roku, w sobotę, pod koniec września, o godzinie czwartej po południu, Swedenborg przybył z Anglii do Gotheborga, gdzie został zaproszony, wraz z innymi piętnastoma osobami do domu niejakiego Williama Castela. Około godziny szóstej Swedenborg wyszedł, lecz po chwili wrócił do towarzystwa blady i widocznie zdenerwowany. Oświadczył, że w oddalonym o około 300 mil Sztokholmie wybuchł właśnie niebezpieczny pożar w dzielnicy Sodermalm i że rozszerza się on bardzo gwałtownie. Swedenborg okazywał w dalszym ciągu wielkie zaniepokojenie, ponownie wyszedł, a gdy wrócił, oznajmił, że dom jednego z jego przyjaciół znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie. O godzinie ósmej, powróciwszy do towarzystwa po ponownym oddaleniu się na chwilę, zawołał z radością: »Dzięki Bogu! Ogień zatrzymano w odległości trzech domów od mojego«. Wiadomość ta wywołała wielkie poruszenie w całym mieście. Doniesiono o tym samemu burmistrzowi, który wezwał do siebie Swedenborga i wypytał o szczegóły katastrofy. Swedenborg dał bardzo dokładny opis pożaru, wskazał miejsce jego wybuchu, określił jego przebieg i czas trwania. Następnego dnia wieść rozeszła się po całym mieście, wywołując silne poruszenie, gdyż wielu niepokoiło się o los przyjaciół lub posiadłości. W poniedziałek wieczór przybył do Gotheborga goniec wysłany przez Izbę Handlową w czasie pożaru. W listach, które przywiózł, znaleziono opis pożaru całkowicie zgodny z opisem Swedenborga. We wtorek rano przybył kurier królewski z wieścią o pożarze i o wywołanych przezeń stratach, z dokładną listą domów, spalonych lub częściowo zniszczonych. Szczegóły te w niczym nie różniły się od relacji Swedenborga, zgadzała się nawet godzina wybuchu pożaru.

 

W latach 1758-1771 Swedenborg wydał następujące dzieła: Ziemie Wszechświata, Sąd Ostateczny, Nowa Jerozolima i jej niebiańska doktryna, O Białym Koniu Apokalipsy, Niebo i Piekło, Doktryna Nowej Jerozolimy w stosunku do Pana, Pisma świętego, życia i wiary, Kontynuacja Sądu Ostatecznego i świata duchowego, Anielska Mądrość Bożej Miłości i Bożej Mądrości, Anielska Mądrość Bożej Opatrzności, Apokalipsa Objawiona, Rozkosze wiedzy Miłości Małżeńskiej, Krótka ekspozycja doktryny Nowego Kościoła, oznaczonego mianem Nowej Jerozolimy w Objawieniu, Prawdziwa wiara chrześcijańska.

 

Zastanawiające, że jedni zapamiętali Swedenborga jako wysokiego, inni natomiast jako mężczyznę niskiego wzrostu. Wszyscy jednak, którzy się z nim zetknęli twierdzili, że w jego pobliżu czuli się wspaniale i bezpiecznie. Podkreślali to żeglarze, którzy zawsze z radością witali Swedenborga na swych okrętach.

Swedenborg nie czynił cudów, uważał, że wywołuje to zamieszanie w nieprzygotowanych umysłach. Jednak w uzasadnionych wypadkach kontaktował się ze zmarłymi i przynosił z zaświatów wiadomości, np. dotyczące ukrytych wykupionych weksli.

W wieku 81 lat wyrosły Swedenborgowi trzecie zęby.

W 1771 roku, prawdopodobnie na zaproszenie grupy swoich zwolenników, udał się Swedenborg do Londynu i pozostał tam do końca życia. Umarł w 1772 roku.

 

2. Drogi Zbawienia

 

„Nadszedł czas dla intelektualnego przeniknięcia tajemnic wiary” — oznajmia Swedenborg. Przeniknięcia, zrozumienia, czasem — odczytania na nowo. Swedenborg wierzył, że został powołany do objawienia ludziom prawdziwej teologii.

Kamieniem węgielnym teologicznej doktryny Swedenborga jest teza o Najwyższej Boskości Jezusa Chrystusa. Chodziło oczywiście o reinterpretację dogmatu o Trójcy świętej, który według autora Arkanów niebieskich zagubił swój głęboki sens i — zafałszowany — sprowadził wyznawców na manowce wiary:

 

Rezultatem rozdzielenia Boskiej Trójcy na trzy osoby, z których każda jest rzekomo Panem i Bogiem, był rodzaj szaleństwa, które ogarnęło cały system teologii i Kościół [...] Ta swego rodzaju choroba umysłowa wprowadza umysły ludzkie w stan delirium, w którym nie wiedzą oni, czy jest jeden Bóg, czy trzech. Ustami wyznają wiarę w jednego Boga, zaś w myślach ich panuje idea trzech Bogów tak, że ich umysły i ich wargi, ich słowa i pojęcia, pozostają w sprzeczności ze sobą, czego dowodem i ostatecznym rezultatem jest zakwestionowanie istnienia Boga w ogóle.

 

Swedenborg naucza, że w osobie Jezusa Chrystusa zogniskowana jest cała Trójca. Chrystus był wcieleniem trzech pierwiastków, elementów boskości: Ojca, czyli nieznanej i niepojętej Bożej Miłości, Syna — objawionej w ciele i słowie Bożej Mądrości, i Ducha, czyli Bożej Siły, Energii i Mocy, udzielającej się człowiekowi dla jego uświęcenia. W momencie Inkarnacji Chrystus przybrał na siebie nasze człowieczeństwo i zlał je absolutnie ze swoją boskością. Według nauki Swedenborga, Chrystus przyszedł na świat i przyjął naturę ludzką, aby „doświadczyć wszelkich pokus, jakich my doświadczamy” i w ten sposób pokonać wrogów, trzymających nas w niewoli.

Swedenborg odrzuca wszystkie teorie zbawienia, które nie uwzględniają konieczności samodoskonalenia się człowieka i jego ciągłego wysiłku samopoprawy. Jednocześnie mówi Swedenborg, że człowiek nie ma władzy samodzielnego zdobycia własnego zbawienia, mimo absolutnej wolności wyboru między dobrem a złem. Dobre czyny winny być bowiem dokonywane przez człowieka „jak gdyby przez niego samego, lecz z wiarą i przekonaniem, że w rzeczywistości są dziełem Pana, działającego w nim i poprzez niego”. Żadna duchowa zdobycz nie może mieć trwałego charakteru, jeśli u jej podstaw nie leżał akt absolutnie niezależnego od żadnych zewnętrznych czynników wyboru. Nadzieja nagrody lub obawa przed karą, jakkolwiek mogą skierować myśl ku rzeczom wyższym, nie są w stanie zainicjować żadnej duchowej przemiany. Nie więcej mogą zdziałać cuda, wizje, lub obcowanie z umarłymi, gdyż zniewalają one do wierzenia wbrew woli i rozumowi.

Istnieje opinia, że człowiek zaczyna wierzyć na łożu śmierci. Dla Swedenborga nie istnieje możliwość poprawienia się w takich okolicznościach, gdyż umysł jest wtedy w mocy strachu i nie ma kontroli nad samym sobą. „Nikt nie może nawrócić się w stanie, który nie jest stanem absolutnej racjonalności i wolności” — reasumuje Swedenborg. Ci zatem, którzy dla świętego spokoju i dla zbawienia duszy — jak mniemają — rezygnują z samodzielnego myślenia na rzecz księży i dogmatów, są okrutnie oszukani. Bowiem spokój, jaki w ten sposób osiągają jest fałszywym spokojem, a ich nadzieja zbawienia — zwodnicza. Równie oszukują się ci, którzy wybierają odosobnienie klasztorne, celę pustelnika, albo jakąkolwiek inną formę wycofania się z życia czynnego i robią to niby dla zbawienia duszy. Paraliżują oni po prostu swój rozwój duchowy i ryzykują całą wiecznością swojego istnienia. „Życie, które wiedzie do nieba, nie polega na wyrzeczeniu się świata, ale na działaniu w świecie, praktykowaniu miłości bliźniego”.

Ponieważ zbawienie oznacza osiągnięcie zdrowia duchowego mocą własnego wysiłku, poddanego działaniu Bożej siły i miłości, toteż nagrody i kary wieczne nie mogą być oczywiście arbitralnie przyznawane lub nakładane. Zanim możemy iść do nieba, niebo musi przyjść do nas, nikt nie pójdzie do piekła, kto nie przyjął najpierw piekła do swej duszy.

 

Pod żadnym pozorem — mówi Swedenborg — nie można twierdzić, że niebo jest na zewnątrz lub wokół kogoś. Ono jest w nim, w jego wnętrzu. Stąd bardzo oszukują się ci, którzy myślą, że iść do nieba, znaczy — być włączonym w poczet aniołów, bez względu na jakość życia wewnętrznego; że zatem niebo może stać się udziałem każdego, mocą aktu bezwarunkowej łaski. Faktem i prawdą bowiem jest, że jeśli niebo nie istnieje w nas, nic niebiańskiego nie może do nas przeniknąć.

 

3. Sąd Ostateczny z 1757 roku

 

Czymże jest zatem Sąd Ostateczny, o którym czytamy w Nowym Testamencie? Wierzy się, że Chrystus przyjdzie ponownie i zbierze całą ludzkość w celu odbycia sądu, w wyniku którego jedni zostaną zbawieni, inni potępieni a świat będzie zniszczony ogniem. Powstanie wtedy nowe niebo i nowa ziemia, nad którymi Chrystus władał będzie na wieki. Swedenborg wyjaśnia, że jest to fałszywe rozumienie treści Ewangelii, wynikłe z dosłownej interpretacji jej obrazowego języka. Tymczasem prawda jest taka, że Sąd Ostateczny już się odbył, tyle że w świecie duchowym. Miało to miejsce w 1757 roku. Swedenborg oświadcza, że był świadkiem tego wydarzenia. Zebrały się wtedy miliardy duchów, czyli istot stanu pośredniego, które jeszcze nie wstąpiły do swoich wiekuistych domostw. Większość z nich miała diabelską naturę, a wpływ ich na „niższą ziemię” był tego rodzaju, że gdyby nie przywołano ich do porządku, szybko dokonałyby zupełnego zniszczenia wszelkiego duchowego życia ludzi. Aby zapobiec katastrofie, dokonano nad nimi sądu, którego wynikiem było przywrócenie ładu w świecie pośrednim. Swedenborg zapewnia, że wypełniły się wszystkie proroctwa zawarte w Piśmie — moce zła powściągnięto a dopływ nowych sił duchowych między ludzi przywrócono. Natomiast „Koniec świata”, o którym tak często jest mowa w Nowym Testamencie, jest złym tłumaczeniem greckiego terminu, gdyż w zasadzie powinno się go przełożyć jako „Dokonanie Czasu (Wieku)”. „Dokonanie Wieku” natomiast, jak twierdzi Swedenborg, oznacza koniec Kościoła, który uległ rozkładowi do tego stopnia, że „nie ma w nim wiary, gdyż nie ma miłości bliźniego”. Takim był stan Kościoła Chrześcijańskiego w osiemnastym wieku, dlatego też wiek jego się wypełnił, dokonał.

Oczywiście patrząc z takiego punktu widzenia, Drugie Przyjście Chrystusa należy również interpretować w sensie duchowym. Kościół od wieków wyglądał fizycznego pojawienia się Zbawiciela w chwale tak, że wiara i nadzieja niemal się już wyczerpały. Podobnie jak Żydzi wyglądali Zwycięskiego Mesjasza i nie rozpoznali Zbawiciela w łagodnym i miłosiernym Chrystusie, tak chrześcijanie oparli swą wiarę na ukazaniu się widzialnego sędziego i zawiedli się w swoich oczekiwaniach. Drugie Przyjście Chrystusa jest zjawiskiem wewnętrznym i duchowym. Polega na objawieniu właściwego znaczenia Pierwszego Przyjścia i innych boskich tajemnic. Swedenborg głosił, że to on jest zwiastunem Drugiego Przyjścia. Przez niego bowiem objawione zostało duchowe znaczenie Pisma świętego.

 

4. Rzeczywistość duchowa

 

Inną fundamentalną zasadą filozofii Swedenborga jest teza o materialnym charakterze rzeczywistości duchowej. Ponieważ jednak ludzie opierają się na pozorach, uważają, że jedynie świat postrzegany zmysłami jest widzialny i materialny. Tymczasem jest on tylko ułudą, czyli osądem oka a nie umysłu, konkluzją wyciągniętą z pozoru rzeczy, a nie z jej istoty. „Miłość i Mądrość są zatem wielkimi rzeczywistościami duchowymi, są one istotnie Substancją i Formą”. Stąd

 

każdy, kto myśli jasno i rozsądnie, widzi, że wszechświat nie został stworzony z niczego, gdyż niemożliwe jest, aby coś mogło powstać z niczego [...] Zatem stworzyć coś z niczego jest sprzecznością, a każda sprzeczność mierzy w światło prawdy [...]. Każdy, kto myśli jasno i rozsądnie, widzi również, że wszystko powstało z materii, która jest materią samą w sobie, jedynym pierwotnym bytem, pierwotnym Esse, z którego wszystko bierze swój początek i byt. Ponieważ jedynie Bóg jest substancją samą w sobie — pierwotnym Esse — zatem istnienie rzeczy nie może mieć innego źródła.

 

Wszechświat został zatem stworzony w Bogu i z Boga. Zarzucającym mu panteizm Swedenborg tłumaczył, że przecież stworzenie nie jest tożsame ze swym stworzycielem. Bóg jest bytem samym w sobie, rzeczy stworzone zaś są analogią, „odbiciem obrazu Boga w zwierciadle”, a nie bytem samym w sobie, choć stanowią twór tegoż, są skutkiem jego działania.

 

Wszystko, co istnieje w naturze, z ducha bierze swój początek i przez ducha [...]. Tak samo jest z naturą — jej istotą, mocą której istnieje, jest jej duchowy początek, ponieważ ten zawiera w sobie boskie Esse — boską moc stwarzania, działania i formowania. Natura i życie są to dwie różne rzeczy, natura bierze swój początek ze słońca ziemskiego, zaś życie — ze słońca duchowego.

 

Akt stworzenia nie był dla Swedenborga prostym aktem zapoczątkowania, lecz ciągłym, nieustannie trwającym działaniem. Każde nowe życie jest stwarzane na nowo, władza rozrodcza roślin i zwierząt jest po temu tylko środkiem.

Wszelkie życie pochodzi zatem ze świata duchowego, a każdy przedmiot materialny zawiera pierwiastek siły duchowej, czyli duszę, która go stwarza i utrzymuje. Stąd rzeczy duchowe i materialne pozostają do siebie w takim stosunku, jak przyczyna i skutek. Relacja ta jest podstawą doktryny Odpowiedniości. Świat naturalny jest obrazem, czyli odbiciem świata duchowego, a każdy przedmiot, fakt i zjawisko reprezentują pewną niematerialną ideę.

Układ, porządek i rozmaitość jednego świata odbija strukturę drugiego. Ogólnie rzecz biorąc, są trzy wielkie grupy, klasy umysłów w zależności od ich reagowania na wpływy Boga. Te trzy klasy odpowiadają trzem królestwom przyrody, a w świecie duchowym tworzą trzy odrębne niebiosa (niebiańskie, duchowe i naturalne), z trzema odpowiadającymi im piekłami. W granicach tych trzech stopni zawiera się tyle różnych typów, ile jest rodzajów zwierząt, roślin i minerałów w każdym z trzech wielkich królestw przyrody.

Umysł ludzki również wykazuje troisty podział, zarówno pod względem moralnym jak i intelektualnym. Prawdę bowiem pojąć można na trzy sposoby: przez poznanie faktów i doktryn, przez samodzielne rozumowanie i wreszcie — za pomocą intuicji. Każdemu z tych trzech sposobów przypisany jest określony stopień umysłu: naukowy (oparty na władzach pamięci), racjonalny (oparty na mocy rozumu), duchowy (oparty na intuicji). Na koniec — tym trzem stopniom umysłowym odpowiadają trzy klasy jakości moralnej: są dobre czyny, wykonywane z poczucia obowiązku, w duchu prostego posłuszeństwa; inne — wykonywane z przekonania, że dana rzecz jest słuszna; wreszcie jeszcze inne, powodowane uczuciem miłości i te są najwyższe.

Doktryna ta zawiera oczywiście wiele dodatkowych modyfikacji i rozgałęzień, podziałów wewnątrz podziałów, subtelnych rozróżnień terminologicznych, często nie do oddania. Musimy się zatem zadowolić jedynie ogólnym i — z konieczności bardzo upraszczającym — opisem.

 

5. Człowiek a zwierzę

 

Różnica między ludźmi a zwierzętami, tudzież powód, dla którego tylko pierwsi są dziedzicami nieśmiertelności, została określona następująco:

 

Człowiek jest jednocześnie tworem duchowym i naturalnym, podczas gdy zwierzę — tylko naturalnym. Człowiek posiada wolę i rozum, jego wola magazynuje ogień niebios, czyli miłość, rozum zbiera zaś światło duchowe, czyli mądrość. Zwierzę nie posiada woli i rozumu, zamiast woli ma ono emocje, zamiast rozumu — instynkt (wiedzę życia). Wola i rozum w człowieku mogą działać oddzielnie, gdyż człowiek potrafi myśleć o tym, co nie jest zgodne z jego wolą, i odwrotnie. Natomiast w zwierzęciu uczucie i instynkt tworzą jedność, która nie może zostać rozdzielona [...] i zwierzę nie może zniszczyć swego życia. Inaczej jest z człowiekiem: jego dwie władze życiowe, zwane rozumem i wolą, mogą działać oddzielnie, stąd może on zniszczyć porządek swego życia myśląc na przekór swojej woli albo też pragnąc czegoś wbrew rozumowi. W ten sposób zniszczył człowiek przyrodzony porządek swego życia. Dlatego też rodzi się on w stanie absolutnej niewiedzy i dopiero nauka połączona z mocą jego rozumu doprowadza go do poznania porządku swego życia. Celem, dla którego człowiek został stworzony, jest miłowanie Boga ponad wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego. Upadek, jaki stał się jego udziałem, polega na miłowaniu siebie nade wszystko a świata widzialnego jak siebie samego [...]. Ponieważ jednak człowiek posiada umysł duchowy i jednocześnie umysł naturalny, ponieważ dalej umysł duchowy jest ponad umysłem naturalnym, ponieważ wreszcie ten duchowy zdolny jest do intuicyjnego zrozumienia i miłowania prawd i dóbr każdego stopnia, zarówno wspólnie z rozumem naturalnym jak i w oderwaniu odeń — przeto wnętrze duszy, czyli umysłu każdego człowieka, może być podniesione przez Pana i z Nim zespolone — oto dlaczego człowiek żyje wiecznie [...]. Człowiek jest człowiekiem, ponieważ potrafi wznieść swój rozum ponad żądze swej woli i poznając je w ten sposób, może nad nimi zapanować. Lecz zwierzę jest zwierzęciem, gdyż żądze zmuszają je do czynienia tego, co czyni.

 

Chociaż Bóg jest według Swedenborga wszechmocny, nie działa on arbitralnie, lecz według prawa. Częścią tego prawa jest bezwzględna wolność człowieka w sprawach duchowych. Każda jednostka ludzka utrzymywana jest w równowadze między siłami dobra i zła i musi dokonać wyboru między nimi. Zdolność i wola czynienia dobra pochodzą od Pana, chociaż człowiek czuje, jakby zawdzięczał je samemu sobie. Wszystko jednak, co może on uczynić, polega na przysposobieniu umysłu i serca do przyjęcia Bożych wpływów.

 

6. Egzegeza Pisma

 

Kolejnym niezwykle ważnym elementem dzieła Swedenborga jest jego twórczość objaśniająca duchowy sens Pisma świętego. Swedenborg uznaje jego objawiony charakter, ale podkreśla wielopoziomowość znaczenia Słowa Bożego: „W sensie dosłownym słowo jest naturalne, w sensie wewnętrznym jest ono duchowe, zaś w sensie najgłębszym — niebiańskie”. Ludzie mogą w pewnym zakresie dotrzeć do sensu duchowego, ale tylko nieliczni zdolni są dostrzec przebłyski sensu niebiańskiego.

Trudno o lepszy przykład egzegetycznej metody Swedenborga jak jego objaśnienie początkowych rozdziałów Księgi Rodzaju. Rozdział wstępny nie stanowi dla Swedenborga opisu stworzenia świata materialnego i człowieka. W istocie bowiem jest to opis nowego aktu stworzenia, czyli aktu odrodzenia człowieka. W etapie poprzedzającym ów akt, człowiek nurzał się w otchłani zmysłów i jaźni, niepomny swej doskonałej natury. Stan ten został opisany za pomocą obrazu ciemnej i bezkształtnej próżni, nad którą unosił się Duch Boży, pragnący zaprowadzić ład i tchnąć weń życie. Celem stworzenia duchowego, podobnie jak i stworzenia fizycznego, jest utworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga.

Człowiek duchowy to dusza ludzka, w której wszystkie władze są w pełni rozwoju i harmonijnie uporządkowane i która żyje według praw Bożych. Aby osiągnąć ten stan, dusza musi przejść przez różne stadia rozwoju, zaś proces ten przedstawiony jest za pomocą obrazu sześciu dni stworzenia, „stopniowo bowiem jest człowiek podnoszony ze stanu, w którym nie posiada tych cech, które stanowią o istocie człowieka, do stanu dnia szóstego, w którym staje się obrazem Boga”.

Pierwszy dzień oznacza stan ciemności i pustki. Człowiek rodzi się nieświadomy jakiejkolwiek rzeczywistości duchowej. Stworzenie światła i oddzielenie go od ciemności obrazuje pierwszy świt wiedzy duchowej, kiedy to człowiek rozróżniać zaczyna życie ziemskie i życie duchowe.

 

 Stan drugi zaczyna się w chwili rozdziału na rzeczy, które są od Pana i rzeczy, które są właściwe człowiekowi. W ten sposób rzeczy, które są przynależne człowiekowi zewnętrznemu oddzielają się od tych, które przynależą człowiekowi wewnętrznemu.

 

Termin „ziemia” oznacza w całej Biblii człowieka zewnętrznego, zaś termin „niebo” oznacza człowieka wewnętrznego, reprezentującego najwyższy poziom życia duchowego.

 

Trzeci stan jest stanem pokuty, w którym człowiek będący w trakcie odradzania się, zaczyna rozprawiać nabożnie i świątobliwie, tudzież spełniać dobre i miłosierne uczynki, będące jednak martwymi, gdyż uważa on siebie samego za ich źródło. Uczynki te zwane są delikatną trawą lub zielem, wydającym nasienie...

 

Zebranie wód oznacza gromadzenie się wiedzy duchowej. Woda we wszystkich swych formach jest w Biblii emblematem prawdy. Morze, czyli wielki zbiornik wodny jest odpowiednikiem pamięci gromadzącej wszelkiego rodzaju wiedzę. Z niej to właśnie władze rozumu czerpią bodźce do tworzenia idei, które łącznie z praktycznymi korzyściami, będącymi ich wynikiem, są duchowym równoważnikiem różnych form życia roślinnego.

W czwartym dniu życie jest we władzy wielkich zasad miłości i wiary, reprezentowanych przez słońce i księżyc. Gwiazdy oznaczają poszczególne wiadomości w dziedzinie prawd duchowych, które kierują życiem, kiedy większe światła są zaćmione. Na tym etapie odradzania się nieokreślone idee poprzednich stanów ustępują miejsca jasnym i wyraźnym pojęciom prawdy i obowiązku.

Piąty dzień zaznaczył się stworzeniem ryb i ptaków, stworzenie ssaków wyższego rzędu przypada na dzień szósty.

 

Po umieszczeniu wielkich świeczników w człowieku wewnętrznym, człowiek, przechodzący proces odradzania, zaczyna żyć. Do tej chwili byt jego nie był właściwie życiem, gdyż dobro, które czynił, było — jak sądził — dziełem jego samego, zaś prawda, którą wypowiadał, pochodziła rzekomo od niego samego. Ponieważ jednak człowiek sam w sobie jest martwym i ponieważ nie ma w nim nic, oprócz fałszu i zła, to wszystko, cokolwiek stworzy on sam z siebie, nie ma w sobie życia. [...] Otóż — ponieważ teraz ożywia go miłość i wiara i uznaje, że to Bóg wzbudza dobro, które człowiek czyni i prawdę, którą wypowiada, zatem porównywany jest do stworzeń wodnych i fruwających nad ziemią, tudzież do zwierząt, które są istotami żyjącymi i zwane są żywymi.

 

Ryby i ptactwo oznaczają stosunkowo niski poziom rozwoju duchowego, w którym wiara jest żywiołem dominującym. Zwierzęta wyższego rzędu uosabiają życie, w którym główną rolę odgrywa miłość. Człowiek natomiast, korona i szczyt wszelkiego stworzenia, reprezentuje duszę odrodzoną, będącą doskonałym obrazem swego stwórcy i sprawującą władzę nad swymi zdolnościami i żądzami, dzięki otrzymanej od Boga mocy.

Stan Sabatu ludzkości jest ukazany w obrazie ogrodu Edenu. Jest to oczywiście ogród duchowy, oznaczający stan zupełnego zdania się człowieka na Boga, całkowitego podporządkowania się Jego mocy. Jednak skuszenie Adama i Ewy spowodowało Upadek. Swedenborg podkreśla, że żaden człowiek nie może mówić iż „od Boga bywa kuszony, bo ani Bóg nie może być kuszony we złem, ani sam nikogo nie kusi. Każdy natomiast bywa kuszony przez własne żądze”. Wąż jest typem takiej pożądliwości — niższej, zmysłowej, która lubuje się w pełzaniu po ziemi i doprowadzaniu do upadku.

Drzewo wiadomości dobrego i złego oznacza wiedzę światową i wrażenia zmysłowe, czynniki bardzo niebezpieczne dla wyższego życia człowieka. „Dozwolone jest poznanie tego, co prawdziwe i dobre za pomocą Pana [...] lecz nie tylko w oparciu o własną jaźń, gdyż wtedy pierwiastek niebieski jest zniszczony” a Raj — utracony.

Adam i Ewa to również postaci symboliczne. Są to reprezentanci ludzkości, uosabiają naturę człowieka. Adam przedstawia stronę racjonalną, Ewa — emocjonalną. Nic zatem dziwnego, że to kobieta pierwsza uległa pokusie a mężczyzna po niej: żądza bowiem zawsze wiedzie człowieka na bezdroża i mąci jasność sądu. Pragnienie niezależności skłoniło człowieka do zaufania własnej inteligencji i odrzucenia kierownictwa Bożego, zobrazowanego w drzewie życia. Po upadku odmówiono człowiekowi dostępu do drzewa życia, nie znaczy to jednak, że najwyższe dobrodziejstwa zostały mu arbitralnie zabrane. To własny czyn człowieka uczynił go niezdolnym do ich przyjęcia. Tylko w ten sposób można także wytłumaczyć klątwę ciążącą na człowieku. Swedenborg podkreśla, że fałszem jest uważanie pracy jako rezultatu boskiego przekleństwa. Praca dla autora Arkanów niebieskich jest bowiem największym, obok miłości, dobrodziejstwem.

Interesująca jest także egzegeza Księgi Apokalipsy. Księga ta zaczyna się od wspaniałej wizji uwielbionego Zbawiciela, która według Swedenborga symbolizować ma Bożą doskonałość. Siedem Kościołów oznacza siedem grup ludzi, którzy przyjmują Ewangelię. Ich różne braki korespondują z różnorodnymi formami herezji i zła, które zakradły się do Kościołów. Apokalipsa jest bowiem księgą przepowiadającą sąd nad pierwszą chrześcijańską epoką, a w szczególności nad upadłym Kościołem Rzymskim. Sąd nad Babilonem nie oznacza jednak sądu nad tym tylko Kościołem. Herezje protestanckie są również potępione. Wielki, czerwony smok przedstawia niemoralną doktrynę o zbawieniu wyłącznie przez wiarę. Smok ów stoi przed mającą urodzić niewiastą po to, aby natychmiast pożreć jej dziecko, skoro się tylko narodzi. Kobieta obrazuje tych, którzy zachowali jeszcze umiłowanie prawdy i z których wyrośnie nowy Kościół. Smok pragnie zniszczyć naukę tego Kościoła, symbolizowanego przez dziecię-męża.

Tryumf dobra i prawdy, tudzież narodziny nowej epoki ujęte są we wspaniałej wizji świętego Miasta, Nowej Jerozolimy. Miasta w Biblii oznaczają zawsze prawdziwe albo fałszywe systemy nauki. Podobnie jak Babilon przedstawia przekupny — według Swedenborga — system Kościoła Rzymskiego, tak Nowa Jerozolima symbolizuje piękno i czystość odnowionego Kościoła.

 

7. Doktryna reprezentacji

 

Wielokrotnie już wspominana doktryna oparta jest na fakcie, że — według Swedenborga — wszystko, co jest zewnętrzne i widzialne ma wewnętrzną i duchową przyczynę. Mowa i pismo są zewnętrznym wyobrażeniem myśli. Forma cielesna wyraża charakter ducha człowieka, a dzieła jego rąk dają świadectwo jego naturze wewnętrznej. Mądrość i dobroć Boga przejawia się w jego dziełach, przy czym każdy istniejący przedmiot odzwierciedla jakąś cechę Bożą. „Wszystkie rzeczy widzialne są symbolami” powie Swedenborg. Wiedza o analogicznej naturze rzeczywistości jest nauką, która opracowuje sposoby odczytywania tych symboli.

Byli już tacy, którzy zbliżali się do tej idei. Poeci — bo o nich mowa — „jako tacy używają jej, lecz znają ją tylko tak, jak magnes znany był przez wieki jako rodzaj zabawki”. Swedenborg uczynił z nauki o odpowiedniościach „naukę nauk”, klucz do zrozumienia rzeczywistości i rozwikłania zagadek Pisma Świętego.

Istnieje odpowiedniość nie tylko między zewnętrznym światem stworzeń i światem duchów. Równie bliski związek zachodzi między naturą a duchem człowieka. Niebiosa i ziemia symbolizują dualizm natury ludzkiej, rozpadającej się na duszę i ciało. Istnieje łączność między poszczególnymi częściami ciała i umysłu ludzkiego a poszczególnymi elementami fizycznego świata. Jest wewnętrzne niebo i ziemia, duchowe słońce, księżyc i gwiazdy, są góry, pagórki, doliny i niziny duszy, są drzewa, kwiaty i delikatne zioła jak też głogi, osty i zioła trujące. Są też ptaki, zwierzęta, płazy i owady. W istocie wszystko, co widzimy dookoła nas, ma swą analogię w naszej duszy.

 

Odpowiedniość dosięga nie tylko człowieka. [...] Niebiosa również odpowiadają sobie wzajemnie. Drugie, czyli środkowe, odpowiada trzeciemu, czyli najgłębszemu. Pierwsze, najniższe — drugiemu, jednocześnie będąc analogią ciała ludzkiego i korespondując z jego organami, członkami, wnętrznościami. Stąd w cielesnej formie człowieka zamyka się niebo i na niej ono spoczywa, jako na swej podstawie.[...]Niebo jest tak sformowane, iż odpowiada Panu, Jego Boskiemu Człowieczeństwu, zaś człowiek jest tak uformowany, że odpowiada niebu a przez nie Panu.[...] istnieje również odpowiedniość rzeczy zmysłowych z naturalnymi, naturalnych z niebieskimi, niebieskich wreszcie — z boskością Pana.

 

Doktryna reprezentacji jest kluczem do Biblii — „słowo pisane jest tak, że każdy najdrobniejszy jego szczegół odpowiada jakiejś rzeczy na niebie”. Jedną z najbardziej oczywistych analogii jest odpowiedniość światła i prawdy. Pierwszą rzeczą stworzoną było światło, a pierwszą manifestacją Bożej Mocy w stworzeniu było wpuszczenie światła w chaos i mrok umysłu ludzkiego. Chrystus jest „światłością świata” a zarazem „drogą, prawdą i życiem”. Biblia zaczyna się od wezwania „Niech się stanie światło” i kończy obietnicą światła dla sprawiedliwych w Nowej Jerozolimie...

 

Proces duchowego odnawiania się człowieka polega w istocie na wytworzeniu odpowiedniości tego, co wewnętrzne i duchowe z tym, co zewnętrzne i naturalne” — pisze Swedenborg. A ponieważ istnieje tylko Jeden, który jako doskonale święty, jest ideałem odpowiedniości ducha i ciała — Jezus Chrystus, „stąd On jest Doskonałym i Jedynym Człowiekiem.

 

8. Niebo i piekło

 

Swedenborg uważał, że natura zmartwychwstania jest duchowa i że życie pozagrobowe stanowi po prostu dalszy ciąg doczesnego istnienia. Głosił, że łaska Boża ma charakter wszechobejmujący i że dociera nawet do najniższego piekła. Charakter przyszłych nagród i kar jest automatyczny. Życie duchowe polega na nieustannej aktywności i pracy, nawet w przypadku duchów piekielnych. Dla Swedenborga ogień piekielny równoznaczny był z płomieniem złych żądz. Uważał także, że poganie tak samo mogą dostąpić zbawienia jak chrześcijanie, jeśli żyją zgodnie z oświeceniem, jakie posiadają, Swedenborg kładzie szczególny nacisk na opis okresu przejściowego, który rozpoczyna się zaraz po śmierci. Umierający znajduje się pod opieką zarówno niebieskich jak i ziemskich stróżów. Aniołowie najwyższego nieba usługują przekraczającej granice śmierci duszy. Istnieje jednak fundamentalne prawo duchowe, że osoby odmiennych natur nie są w stanie przebywać razem dłuższy czas. Dlatego też ci, którzy nie osiągnęli na ziemi anielskiego stopnia rozwoju wewnętrznego, nie mogą znieść obecności świętych. Aniołowie najwyższego nieba oddalają się wtedy, a ich miejsce zajmują aniołowie nieba duchowego, których zadaniem jest wprowadzanie nowicjuszy w nową rzeczywistość. Gdy jednak i oni nie okażą się właściwym i pożądanym towarzystwem, odchodzą również.

 

Kiedy dusza się w ten sposób rozdziela — tłumaczy Swedenborg — dostaje się w towarzystwo duchów dobrych, które oddają jej wszelkiego rodzaju usługi tak długo, jak długo są razem. Jeśli jednak jej życie na ziemi było takie, że nie jest teraz w stanie dzielić życia z dobrem, stara się o rozłąkę z tymi duchami. Taka rozłąka odbywa się raz po raz, aż dana dusza odnajduje tych, których charakter zgodny jest z jej uprzednim życiem na ziemi i między którymi odnajduje ona niejako swoje własne życie. Takim podobnym do prowadzonego na ziemi życia, żyją oni dłużej lub krócej, uważając je za rodzaj nowej egzystencji, po czym udają się w kierunku piekieł. Zaś ci, którzy byli mocni w wierze Pana, stopniowo prowadzeni są do nieba.

 

Tak więc na progu nowego życia człowiek staje się swoim własnym sędzią i sam dobiera sobie towarzystwo. Lecz kiedy osiąga już pełnię świadomości duchowej i powraca do znanego sobie sposobu życia, ze zdumieniem spostrzega, że nowy świat niewiele różni się od tego, który opuścił tak, że wielu nie wierzy w swoją śmierć. Odnajdują siebie w posiadaniu ciał tak samo realnych jak te, które zamieszkiwali na ziemi, w towarzystwie ludzi podobnych do tych, których znali i w otoczeniu przedmiotów, których nieraz używali. W istocie radują się oni realną, substancjalną egzystencją a nie bezcielesnym bytem, jakiego się prawdopodobnie spodziewali.

Swedenborg uczył, że duchy mają materialne formy i podobnie jak ludzie reagują na bodźce zmysłowe — tyle tylko, że odbierają je wielekroć mocniej. Człowiek po śmierci zachowuje swe wszystkie władze, zdolności, schematy myślenia, wierzenia, uprzedzenia. Swedenborg opowiada o duchach, które oczekiwały nieustannego obcowania z istotami najmądrzejszymi i najlepszymi i którym dano taką możliwość. Lecz po kilku dniach uczone dyskusje stały się dla nich nie do wytrzymania tak, że prosili o opuszczenie tego tak przedtem upragnionego miejsca. Inni szukali zadowolenia w ucztowaniu z patriarchami i apostołami, lecz rychło doznali przesytu. Jeszcze inni wyobrażali sobie niebo jako miejsce nieustannego nabożeństwa. Tym dozwolono wejść do świątyni i wziąć udział w modłach. Po początkowym okresie ekstatycznych uniesień zapał ich osłabł, ogarnęła ich senność, nie mogli powstrzymać się od ziewania i wreszcie jęli prosić o wypuszczenie ich stamtąd. W ten to sposób, drogą wielokrotnych prób, wszyscy zostają pouczeni, że „radość niebieska jest to rozkosz czynienia czegoś, co jest pożyteczne dla siebie i dla innych. Rozkosz użyteczności istotę swoją wywodzi z miłości, a swe istnienie — z mądrości [...] Jest ona duszą i życiem wszelkich radości niebieskich”.

Wszystkie opisane wyżej próby odbywają się w stanie pośrednim, między niebem a piekłem. Stan ten nie ma nic wspólnego z ideą czyśćca. U Swedenborga oznacza on miejsce sądu, gdzie wychodzi na jaw prawdziwy charakter człowieka. Człowiek sam jest własnym sędzią, sam ocenia swoje życie na ziemi i sam określa charakter swojej nowej egzystencji. „Pan nie strąca nikogo do piekła” mówi Swedenborg, lecz oczywiście jednostki grzeszne ciążą tam, gdyż tam jedynie znajdują one właściwe sobie towarzystwo.

Nie tylko nikt nie jest zsyłany do piekła, lecz nawet nikt nie jest zmuszony tam pozostać. Czasem złe duchy dopuszczane są, jeśli bardzo o to proszą, do nieba, lecz nie będąc w stanie znieść niebiańskiej atmosfery czystości, natychmiast pędzą z powrotem do piekła. Warto nadmienić, że nie są tam one karane ustawicznie a jedynie wtedy, gdy przekroczą granice, ustalone w celu zachowania równowagi i usiłują krzywdzić innych. Tym sposobem powstrzymywane są od popadania w coraz to większe zło, „bowiem panuje tam prawo, że nikt nie powinien stać się gorszym niż był na ziemi”.

Niebo podzielone jest na trzy oddziały, odpowiadające trzem stopniom ludzkiego umysłu: niebiańskiemu, duchowemu i naturalnemu. W każdym istnieje wiele odrębnych części, zależnie od specyficznych cech ich mieszkańców. Istnieje też trójstopniowy podział piekieł. Wszystko podporządkowane jest szczegółowym regułom określającym hierarchie, zależności, zasady zachowania i sposoby spędzania czasu przez poszczególne jednostki.

Jednostki i społeczności są tak silnie powiązane ze sobą, że całość niebios ukazuje się Panu jako postać człowieka. Każdy anioł i każda społeczność pełni w tym ciele jakąś funkcję, odpowiadającą funkcji jakiegoś organu lub innej części ciała ludzkiego. Ci, którzy kierują się przede wszystkim inteligencją i rozsądkiem, przynależą głowie. Ci natomiast, których prowadzi miłość — tworzą serce. Duchy o szczególnej aktywności składają się na ręce, a te, które zawsze bardzo krytycznie odbierają rzeczywistość, reprezentują nerki...

Doktryna „Wielkiego Człowieka” była przedmiotem wielu szyderstw, wskutek błędnego jej rozumienia. A nie można przecież pojąć żadnej prawdy duchowej — mówi Swedenborg — jeśli przedtem nie uwolni się umysłu od pętających go kategorii czasu i przestrzeni. Stąd nie należy wyobrażać sobie „Wielkiego Człowieka” jako potwora, w którego ciele umieszczono miliardy ludzi, lecz jako obraz pełni ludzkiej doskonałości.

Każda istota ludzka ma w niebie swoje zajęcie. „Są w niebie rządy, urzędy, instytucje, katedry wszystkich gałęzi nauk i podziwu godne dzieła sztuki”. Szczególnie ważną dziedziną jest sektor zajmujący się kształceniem i wychowywaniem. Wprowadza on nowe duchy w tajemnice zaświatów, lecz także, jako że do nieba idą wszystkie dzieci zarówno chrzczone jak i te, które umarły bez otrzymania tego sakramentu, tworzy dla nich szkoły, by i one poznać mogły sekrety życia i wszechświata.

Swedenborg podkreśla, że aniołami nazywa te duchy, które dostąpiły łaski nieba. Nie ma mowy o jakimś odrębnym typie istot, stworzonych przed człowiekiem.

 

Nie ma ani jednego anioła w niebie, który zostałby stworzony pierwotnie, jako taki. Nie ma też żadnego diabła, który zostałby stworzony jako anioł światłości a potem strącony do piekieł. Wszyscy, zarówno w niebie jak i piekle, pochodzą z naszej rasy.

 

9. Miłość małżeńska

 

Swedenborg zapewnia, że płeć jest rzeczą trwałą, gdyż ze swej istoty stanowi właściwość duchową. Jest dusza męska i żeńska, a pełen człowiek jest złożeniem obu. Stąd prawdziwie dobrane małżeństwo ziemskie będzie trwało w niebie, natomiast ten, kto nie odnalazł swego idealnego partnera w tym życiu, odnajdzie go po śmierci. W przypadku małżeństw udanych, śmierć jednego z partnerów nie jest nawet czasową separacją, gdyż mimo nieobecności fizycznej „duch zmarłego (lub zmarłej) nieustannie towarzyszy żyjącemu współmałżonkowi aż do jego śmierci, po czym znów się spotykają i cieszą jeszcze większą miłością niż na ziemi”.

Wszyscy związani węzłem małżeńskim, spotykają się na drugim świecie i żyją jakiś czas razem. Jeśli jednak natury ich nie okażą się zgodne, rozchodzą się ostatecznie, nie spotykając już więcej.

 

Że małżeństwo istnieje po śmierci jest faktem nie do uwierzenia dla tych — pisze Swedenborg — którzy wierzą, że człowiek po śmierci jest duchem [...] i którzy wyobrażają sobie [...] ducha jak coś eterycznego niby tchnienie powietrza [...]. Tacy bowiem ludzie powiedzieliby — „jak może dusza zespolić się z duszą lub tchnienie powietrza z tchnieniem powietrza, jak to czynią ci, którzy pozostają w związku małżeńskim?

 

Tymczasem Swedenborg naucza, że anioły i duchy posiadają wszystkie swe władze i organy, tyle że natura ich jest duchowa.

 

Męskość w mężczyźnie jest męskością w każdej części jego ciała, nawet w najmniejszej tudzież w każdej jego myśli i każdej iskrze jego uczucia. Podobnie jest z pierwiastkiem żeńskim w kobiecie. Ponieważ więc jedno nie może zamienić się na drugie, zatem to, co męskie jest po śmierci również męskie, a kobiece — kobiece.

 

Dla Swedenborga miłość małżeńska jest najwyższym rodzajem szczęścia niebieskiego, fundamentem wszystkich innych rozkoszy.

 

Szczególnie trwała jest po śmierci miłość płciowa — pisze — gdyż osobniki męskie i żeńskie zostały tak stworzone, że z dwojga mogą stać się jednym ciałem, wtedy — wspólnie — stają się pełnią. Bez tego zespolenia są dwojgiem, z których każde jest niejako połowicznym człowiekiem. Otóż ponieważ ta skłonność do zespolenia ukryta jest głęboko we wnętrzu każdego, w najmniejszych cząstkach osobników męskich i żeńskich [...] przeto miłość płciowa pozostaje z ludźmi po śmierci.

 

Człowiek duchowy pożąda zespolenia wewnętrznego i płynącej zeń rozkoszy. Możliwe jest to tylko z jednym partnerem, z którym występuje coraz większe zjednoczenie, czego efektem jest stan nieopisanego szczęścia.

Prawdziwe małżeństwo jest związkiem miłości i mądrości, dobra i prawdy a mocą tego związku istnieje i trwa wszystko, co zostało stworzone. W kobiecie przeważa miłość, w mężczyźnie — mądrość, stąd dla dopełnienia się ludzkich możliwości, muszą się jednoczyć. Nierównomierny rozkład wpływów miłości i mądrości nie odnosi się tylko do podziału na płeć. Dysproporcja istnieje również wewnątrz każdej jednostki ludzkiej. Małżeństwo duchowe nie może zostać zawarte, dopóki każda ze stron indywidualnie nie osiągnęła stanu wewnętrznej harmonii między miłością i mądrością, dobrem i prawdą.

Ponieważ wszystko co dobre, ma swoje źródło w Bogu, zatem również miłość małżeńska pochodzi od niego. W swojej istocie jest bowiem Bożą miłością działającą w mężczyźnie i kobiecie.

 

Ponieważ miłość małżeńska jest fundamentalną miłością życia ludzkiego — pisze Swedenborg — i ponieważ przenika każdy czyn, myśl, całą duszę i ciało — rozkosze tej miłości przewyższają wszystkie inne... Kiedy bowiem jej cudowna moc ogarnia człowieka, przenika zarówno najwyższą część umysłu jak i najmniejszą komórkę ciała. Powodem, dla którego wszelkie rozkosze zebrane są w tej miłości jest cel najwznioślejszy. Celem tym jest bowiem stwarzanie człowieka, a przez to niebios...

 

 

W jaki sposób dziś odnieść się do tak niezwykłej doktryny? Może warto, aby na to pytanie odpowiedział sam Swedenborg:

 

Złe duchy podsuwały mi czasem myśl, że nikt tych rzeczy nie pojmie, że każdy je odrzuci. Otóż, rozmawiając z duchami podczas przechadzek ulicami, doszedłem do przekonania, że mogą być one przyjęte na pięć sposobów.

W pierwszym rzędzie są ci, którzy odrzucą je całkowicie. Mają oni odrębne przekonania i są wrogami wiary. [...] Nie mogą oni ich przyjąć, gdyż rzeczy te nie przenikają do ich umysłów.

Druga grupa to ci, którzy je przyjmują jako fakty naukowe. Radują się oni nimi jako takimi, gdyż zaspokajają one ich ciekawość.

Trzecia klasa to ci, którzy przyjmują je umysłem, ale mimo to życie ich nie ulega żadnej zmianie.

Czwarta grupa przyjmuje je z przekonaniem tak, że wywołują one zmianę w ich życiu. Uciekają się oni do tych prawd w pewnych okolicznościach i czynią z nich użytek.

Jest wreszcie grupa piąta, która przyjmie je z radością i powierzy się im całkowicie.

 

 

                                                                                                                     [Do umieszczenia na stronie Gnosis przygotował Lech Robakiewicz.]

powrót do strony GNOSIS 2     powrót do strony głównej GNOSIS